Efekty pracy tego zarządu przerosły oczekiwania akcjonariuszy Zbigniew Wróbel, prezes PKN Orlen SA – Niedozwolone działania służb specjalnych, zmiany osłabiające pozycję państwa w spółce, zarzuty nieprzestrzegania wymaganych procedur, postępowanie prokuratorskie przeciw zarządowi o działania na szkodę spółki… Co się dzieje z Orlenem? – Znamy przecież pojęcie „czarnego PR”, wiemy jak on działa. Wiem też, że w okresie schyłku pewnego układu z reguły budzi się potrzeba załatwienia tzw. ostatnich interesów, nasilają się dyskusje o podziałach wpływów. Nie wypowiadam się o zdarzeniach, które miały miejsce przed moim przyjściem do Orlenu. Rozmawiałem z Andrzejem Modrzejewskim, gdy już się godził z myślą o odejściu, i zapytałem, jak sobie dawał radę, walcząc z ministrami skarbu, ze swoją radą nadzorczą. Popatrzył refleksyjnie, uśmiechnął się i powiedział: „Przyzwyczaisz się”. Dziś uznaję, że miał sporo racji, chociaż ciągle nie mogę się przyzwyczaić… Firma tak wielka jak Orlen, mająca obciążenie tak dużą obecnością skarbu państwa, jest bardzo upolityczniana, poddawana sztormom i burzom, które przetaczają się przez scenę polityczną. Odczuwaliśmy to niemal w każdym miesiącu naszej pracy. Mam nadzieję, że ta zawierucha wyczerpuje swe możliwości, bo wszystkie tematy zostały już dawno wykorzystane i się wyświechtały. Żałuję tylko, w imieniu akcjonariuszy i pracowników, że akcje Orlenu, które bardzo zdecydowanie pną się do góry, przez te działania nie poszły jeszcze wyżej. Większość dużych inwestorów zakłada bowiem dyskonto na akcje Orlenu, właśnie z powodu upolitycznienia. Kluczem do naprawy tej sytuacji byłaby prywatyzacja firmy. Zgadzam się jednak z zasłyszaną opinią, że każde ugrupowanie, które mówi o konieczności prywatyzacji Orlenu, gdy widzi w perspektywie swą szansę na władzę, jest temu przeciwne, bo chciałoby się dobrać do potencjalnych korzyści, które być może w tej firmie są ukryte. I dopiero wówczas ją prywatyzować, ale już po swojemu. A tu trzeba powiedzieć sobie otwarcie: trzeba prywatyzować, jeśli transformacja ustrojowa faktycznie się dokonała. – Podnosi się alarm, że państwo może się pozbyć wpływu na Orlen, a pan twierdzi, że państwa w spółce jest za dużo? Chce pan, żeby tego państwa w Orlenie w ogóle nie było? – Ekonomia światowa dobrze wie, że obecność skarbu państwa obniża wartość aktywów spółki, bo upolitycznia ją i zmniejsza przewidywalność działań biznesowych. Dlatego wielkie fundusze międzynarodowe mają w swych statutach zapis o niekupowaniu akcji spółek, w których obecne jest państwo. Zdaję sobie sprawę z nastrojów populistycznych w Polsce, ale jako prezes muszę wraz z zarządem realizować strategię naszej rady nadzorczej, zbieżną z tą, którą przyjęto na posiedzeniu rządu 24 września 2002 r. A zapisano w niej, że Orlen będzie prywatyzowany i powinien powstać transgraniczny koncern z jego udziałem. Przecież w listopadzie 2003 r., w obecności dwóch premierów i paru ministrów, podpisaliśmy z węgierskimi kolegami memorandum o rozpoczęciu budowy środkowoeuropejskiego koncernu, wyniku fuzji Orlenu i MOL-a. Działania, które prowadzimy, są więc całkowicie zbieżne z wytycznymi i oczekiwaniami rządowymi. Ja nie uprawiam polityki, tylko realizuję program przyjęty przez organy spółki oraz polski rząd. – Czy obawy, że Orlen może zostać przejęty przez rosyjskiego giganta, który z jakichś powodów zechce przykręcić nam kurek, to populizm? Obecność państwa mogłaby stanowić gwarancję, iż do tego nie dojdzie. – Obecność państwa w akcjonariacie nic tu nie pomoże. Państwo, owszem, ma pewne narzędzia w ręku, np. poprzez komisję papierów wartościowych i giełd, ale regulacyjne. Właśnie po to, by do takiego przejęcia nie doszło, budujemy duży koncern środkowoeuropejski. Chcemy stworzyć obiekt znacznie większy od MOL-a czy Orlenu. Łączna wartość obu spółek to 7 mld dol. Z analiz inwestorskich wynika, że gdy dojdzie do fuzji, wartość nowego organizmu wyniesie 8,4 mld dol., czyli znacznie więcej. Tak duży koncern może szybko zwiększyć swą wartość do ok. 10 mld dol. Jukos ma kłopoty, część jego aktywów została zaskarżona i zastawiona. To jest już firma mniejsza niż kiedyś, jego siła oddziaływania spadła. Jukos walczy o swoją pozycję, a nie o przejęcie Orlenu czy MOL-a. Dysponujemy oświadczeniem MOL-a, że Jukos nie ma akcji MOL-a, dysponujemy oświadczeniem Jukosa, że nie ma akcji MOL-a. Co do drugiego rosyjskiego giganta, Łukoilu, jego wartość jest wyceniana na 15-16 mld euro. Koncern o wartości 8-10 mld euro, jaki
Tagi:
Andrzej Dryszel









