Czeski film na granicy

Czeski film na granicy

Decyzje podejmowane przez polski i czeski rząd podczas walki z epidemią pokazały, że oba kraje nie są zbyt chętne do współpracy Na polsko-czeskiej granicy znowu wrze. Trudno już zliczyć, ile razy w ostatnich tygodniach mieszkańcy Cieszyna i Czeskiego Cieszyna protestowali. Najpierw podczas kilku demonstracji, oficjalnie nazywanych spacerami, domagano się otwarcia polsko-czeskiej granicy dla pracowników transgranicznych, którzy w wielu przypadkach przez decyzje Warszawy i Pragi o całkowitym zamknięciu państw stracili pracę i jedyne źródło dochodu. W najliczniejszym proteście na granicy „spacerowało” nawet tysiąc osób. Kiedy rząd Mateusza Morawieckiego pozwolił wreszcie części polskich pracowników transgranicznych wrócić do swoich zajęć w Czechach, tłum żądał tego samego prawa dla lekarzy i pielęgniarek, którzy pracują w kraju sąsiada. Kiedy to wywalczono, wydawało się, że to koniec protestów. W miniony poniedziałek jednak znów kilkaset osób demonstrowało w Cieszynie, tym razem przeciwko decyzji czeskiego rządu, który zamknął granicę dla mieszkańców województwa śląskiego. W manifestacji wzięli też udział samorządowcy, m.in. burmistrz Cieszyna Gabriela Staszkiewicz i starosta cieszyński Mieczysław Szczurek. Nikt nic nie wie Wszystko zaczęło się optymistycznymi zapowiedziami o otwarciu granicy, a skończyło się w stylu czeskiego filmu, czyli nikt nic nie wie. Polskie władze

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2020, 26/2020

Kategorie: Kraj