Czy na deweloperów nie ma rady? Dr hab. Dominik Drzazga, Katedra Zarządzania Miastem i Regionem, Wydział Zarządzania UŁ To pytanie można sformułować szerzej: jak koordynować procesy zabudowy i rozwiązywać konflikty interesów w miejscach koncentracji aktywności ludzkiej. W cywilizowanych krajach osiągnięto to poprzez powszechność planowania regulacyjnego. W Polsce samorządy, które chcą kontrolować sposób zagospodarowania terenu, muszą opracowywać plany miejscowe, co jest czaso- i kosztochłonne, a w odniesieniu do niektórych miejsc niekoniecznie potrzebne. Nie mają do dyspozycji innych narzędzi, np. istniejącej wcześniej instytucji ogólnego planu zagospodarowania przestrzennego gminy (miasta) czy powszechnych standardów urbanistycznych. Ich wprowadzeniu powinno towarzyszyć wzmocnienie publicznych służb planistycznych na poziomie lokalnym, bo często ich brakuje lub dysponują kadrą niewystarczającą wobec potrzeb. Joanna Erbel, Laboratorium Rynku Najmu Negatywnym zjawiskom w przestrzeni miast powinny zapobiegać plany miejscowe, jednak ich opracowywanie zwykle trwa bardzo długo, a treść nie jest w pełni zgodna z zasadami zrównoważonego rozwoju. Przydatne mogą być także różne formy dobrych praktyk, np. realizacja inwestycji zgodnie z koncepcją zagospodarowania danego obszaru, wypracowaną przez samorząd, właścicieli gruntów i mieszkańców (tak miał działać projekt Osiedla Warszawy, ale skończyło się na warsztatach). Ciekawe są projekty, w ramach których miasto w zamian za przekazanie działki dostaje od dewelopera określoną liczbę mieszkań, co stwarza okazję, by narzucić jakieś standardy budownictwa. Podwyższaniu standardów na rynku mieszkaniowym służą takie inicjatywy jak certyfikat Zielony Dom, gwarantujący, że dany budynek będzie tańszy w utrzymaniu i zapewni wyższą jakość życia. Jan Mencwel, Miasto Jest Nasze Jest wiele sposobów na samowolę deweloperów, ale decydenci wolą przyznawać im kolejne przywileje, czego przykładem jest ustawa z 2018 r., pozwalająca omijać plany miejscowe. Tymczasem skrajną patologią jest sytuacja, w której urzędnik w zaciszu gabinetu jednoosobowo, wydając tzw. wuzetkę, decyduje np. o budowie wielkiego osiedla. Czekam, aż któraś ekipa rządząca znajdzie odwagę, by prawnie uniemożliwić realizację dużych inwestycji w miejscach, dla których nie ma planu zagospodarowania. Drugim pilnym działaniem jest sprawienie, by firmy deweloperskie w dużo większym stopniu dorzucały się do kosztów utrzymania infrastruktury i przestrzeni publicznych, z których korzystają. Ta branża powinna być wyżej opodatkowana, tym bardziej że świetnie sobie radzi, nawet w czasach epidemii. Michał Czarnowski, czytelnik PRZEGLĄDU Oczywiście, że jest. Po pierwsze, należy odciąć od władzy wszystkich decydentów związanych z firmami deweloperskimi. Po drugie, wypowiedzieć konkordat i zakręcić kurek z forsą dla Kościoła, a zaoszczędzone miliardy przeznaczyć na mieszkalnictwo. Po trzecie, wprowadzić ustawowe limity dla cen lokali, jak w Niemczech. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj









