Czy potwierdza się reguła: jakie społeczeństwo, taka władza?

Czy potwierdza się reguła: jakie społeczeństwo, taka władza?

Dr Rafał Wonicki, filozofia polityki, UW W konserwatywnym społeczeństwie polskim władza jest raczej zachowawcza niż postępowa, o czym świadczą nawet działania rządu premiera Tuska (np. wycofanie się z ustawy o związkach partnerskich). Gdy społeczeństwo jest podzielone, wycofane z życia politycznego i nieufne wobec polityków, władza nie mając dostatecznego poparcia, nie jest w stanie zrealizować większości społecznych postulatów. Dr Marek Skała, organizator szkoleń dla polityków Tak, ale… nie do końca. Społeczeństwo może sobie żyć w ideologiach, miazmatach, wątpliwościach i wkurzeniach. Władza, jakakolwiek by była, musi opłacić z naszych podatków wojsko, policję, nauczycieli i wypłacić emerytury. Ten mechanizm doskonale zrozumiał w 2007 r. Jarosław Kaczyński, który sprawuje władzę od siedmiu lat, żyjąc na nasz koszt jak pączek w maśle i za nic nie odpowiada. Czasem mam wrażenie, że większość społeczeństwa chciałaby podobnie. Dr Marcin Zaremba, historia społeczna PRL, PAN Reguła może jest trafna, ale tylko w odniesieniu do krążących w społeczeństwie opinii, nastrojów, przekonań. Przecież niewykluczone są rządy rudego premiera w społeczeństwie, w którym dominują bruneci. Trudno również wyobrazić sobie działanie owej reguły tam, gdzie mamy do czynienia z dyktaturą czy rządami powstałymi drogą najazdu. Dlatego zamiast często obrażać się na rządzących, że nie są tacy, jak byśmy chcieli, lepiej rozejrzeć się dokoła. Dr Ryszard Stefański, nauki o polityce, UJK w Kielcach Ja preferuję zmiękczoną wersję tego powiedzenia – władza bywa taka jak społeczeństwo. Jeśli wyborcy w swojej większości są ignorantami, to i rządzący mogą być ignorantami. Jeśli wyborcy są wykształceni w sensie obywatelskim, z dużym prawdopodobieństwem wybiorą również wykształconych (bez względu na opcję polityczną). Jeśli w „charakterze narodowym” leży pragmatyzm, to i przedstawiciele tego narodu mogą być pragmatykami itd. dr Ewa Majewska, filozofia polityki, UJ Myślę, że utwierdzanie się w tego typu prawdach nie ułatwia budowania interesującej politycznej debaty. Dr Piotr Łukomski, teoria polityki, UZ Nie. Tak sformułowana reguła jest raczej przejawem tęsknoty za prostym wyjaśnieniem złożonych zjawisk i mogłaby znaczyć tylko tyle, że władza jest jakąś magiczną emanacją społeczeństwa. Jeśli ukrytą przesłanką tego pytania jest przekonanie o kiepskiej władzy w Polsce, to zapytajmy, czy Polacy chcą być lepiej rządzeni, czy też może, z ich punktu widzenia, najlepsza jest władza, która zostawia ich w spokoju i nie szkodzi. Ostatecznie władza jest jak lekarstwo, nigdy nie ma pewności, czy jeszcze leczy, czy już truje. Dr Marek Ruba, filozofia polityki, Wyższa Szkoła Wschodnioeuropejska w Przemyślu Uważam, że częściowo słuszne jest to stwierdzenie, ale niezasadne jest nazywanie go regułą. Rządzące elity mogą stanowić, rzecz jasna, emanację społeczeństwa, o ile tylko społeczeństwo dysponuje suwerennym państwem oraz niezależnymi mediami. Bez wolnej prasy i telewizji, które wyrażają różne punkty widzenia, nie ma ani demokracji, ani debaty politycznej. A jeśli jej nie ma, to najprawdopodobniej mamy do czynienia z opresyjną władzą zależną od obcych ośrodków decyzyjnych, albo taką elitą władzy, która kolonizuje własne społeczeństwo. Dr hab. Arkadiusz Modrzejewski, filozofia polityki, UG Reguła ta jest zarówno istotą, jak i przekleństwem społeczeństw demokratycznych. Władza z definicji demokracji nie stoi ponad ludem. Społeczeństwo egalitarne w naturalny sposób unika ludzi wybitnych zarówno intelektualnie, jak i moralnie, powierzając na ogół władzę ludziom przeciętnym. Rządzący są zatem w jakimś sensie zwierciadłem naszych zbiorowych cech i wartości, a także pragnień i marzeń, kompleksów i fobii. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 19/2014, 2014

Kategorie: Pytanie Tygodnia