PRO
Prof. Jacek Kurczewski, socjologia obyczaju, UW
Dzieje się coś dziwnego, bo Boże Narodzenie traci swój religijny charakter. Staje się świeckie, konsumpcyjne, ale radosne. Dziś jest jednym z weekendów, ale specjalnego znaczenia, połączonym z jakimś obdarowywaniem się. Jest świętem darów, ale wychodzi poza ramy domu, uzewnętrznia się. Nie ma już ostrej granicy pomiędzy opłatkiem a rozpustą wódczano-śledziową. Wszystko się wzajemnie przetyka, robi przekładaniec i rozciąga w czasie. Częściej też się wyjeżdża z domu na święta.
KONTRA
Prof. Andrzej Kowalski, antropolog, Uniwersytet Gdański
To złudzenie, że coś się zmienia. Mówimy tak w nostalgii, z tęsknoty za dzieciństwem. Opłatek i choinka były zawsze, zapobiegliwość, aby na stole było dużo i dostatnio, też jest, może nawet większa niż przed 20-30 laty. A ładunek religijności wówczas, jak dowodzą badania etnograficzne, wcale nie był większy. To nie do końca prawdziwe; przynajmniej u nas, na Pomorzu, na Kaszubach, nawet przed wojną wcale nie przeżywano świąt tak bardzo religijnie. Sama uczta, uroczystość – to właściwie wyczerpywało wtedy potrzebę religijności.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy