Czym nas Kosmos jeszcze zaskoczy?

Czym nas Kosmos jeszcze zaskoczy?

Warszawa 147.11.2018 r. dr Krzysztof Ziolkowski - astronom. fot.Krzysztof Zuczkowski

Wszechświat jest tak bogaty i niezwykły, że nie jesteśmy na razie w stanie poznać wszystkich jego osobliwości dr Krzysztof Ziołkowski – astronom Jakie są możliwości poznania? Zapewne węższe były dla wielkiego odkrywcy Mikołaja Kopernika niż dla współczesnych nam badaczy, np. prof. Aleksandra Wolszczana? – Granice poznania są oczywiście różne, ale nie zmienia to faktu, że przy zawężonych możliwościach Kopernik dokonał wielkiego odkrycia. Dzięki niemu z układu geocentrycznego przeszliśmy do heliocentrycznego, co miało fundamentalne znaczenie. Był pierwszym astronomem, który nie spojrzał na niebo jak na płaską sferę nad głową, ale zobaczył je przestrzennie. Od tego czasu granice poznania znacznie się rozszerzyły, inaczej zaczęto patrzeć na Słońce i jego planety, obserwacji dokonywano już w obrębie całej galaktyki, a potem sięgnięto nawet do innych galaktyk. Ale i te granice poznania zostały przekroczone. – Dzięki Edwinowi Hubble’owi zrozumiano, że wszechświat się rozszerza, że jego poszczególne elementy, galaktyki, oddalają się od nas. To wcale nas nie wyróżnia w otoczeniu, ale świadczy o jakby pęcznieniu wszechświata, jego rozszerzaniu się, bo wszystkie jego obiekty oddalają się od siebie. Badamy prędkość tego rozszerzania się, ale też zadajemy sobie pytanie, czy za jakiś czas wszechświat nie zacznie z powrotem się kurczyć. Większość naukowców jest jednak zdania, że wszechświat rozszerza się coraz szybciej. Ale patrząc wstecz, dochodzimy do początku, do tzw. Wielkiego Wybuchu. Znów próbujemy przekroczyć granice naszego poznania. Wszechświat jest tak bogaty i niezwykły, że na razie nie jesteśmy w stanie poznać wszystkich jego osobliwości. Im głębiej coś poznajemy, tym więcej rodzi się pytań i wątpliwości. Co jest teraz dla astronomów granicą trudną do pokonania? – Nauka stale się rozwija i dzięki współczesnym technikom obserwacyjnym możemy widzieć obiekty coraz młodsze, powstałe wkrótce po początkowej osobliwości, którą symbolicznie nazywamy Wielkim Wybuchem. I tu dochodzimy do granicy niemożności stwierdzenia, co było na początku. Jesteśmy już bardzo blisko, ale samego początku nie potrafimy opisać. Nie udaje się to ani teoretycznie, metodami matematycznymi, ani obserwacyjnie. Najgenialniejsze umysły nie są w stanie przekroczyć dziś tej osobliwej granicy. Wiemy tylko, a może aż tyle, że Wielki Wybuch nastąpił ok. 13,5 mld lat temu, ale nie potrafimy jeszcze tego uchwycić w karby spójnej teorii naukowej; nasze pojęcia czasu i przestrzeni oraz wszystkie prawa fizyki tracą wtedy po prostu sens. Damy radę? Czy to się komuś uda? – Być może tę granicę pokonamy już za rok, może za 10, a może za 100 lat. Nie ma jednak żadnej gwarancji, ale wierzę, że pojawi się kiedyś geniusz wielkości Kopernika czy Einsteina. Tymczasem na co dzień nie są nam potrzebne wiadomości o Wielkim Wybuchu. Marynarze uczą się astronomii, jakby mieli do czynienia ze sferą niebieską, na której są sztywno ustawione gwiazdy, a ich położenie zmienia się w zależności od pór roku. Zupełnie jak w czasach Kopernika. – Bo tak naprawdę wygląd nieba od czasów Mikołaja Kopernika się nie zmienił. Może tylko pojawiły się sztuczne satelity, które widać z Ziemi. Nauka astronomii dla żeglarzy, lotników czy podróżników może jest trochę archaiczna, ale skuteczna. System GPS, który powstał dla celów militarnych i został przekazany do użytku cywilnego, może w trochę okrojonej postaci, potrafi zlokalizować nasze położenie na kuli ziemskiej z dokładnością chyba 1 m. Krążące wokół Ziemi kilkaset kilometrów nad jej powierzchnią sztuczne satelity spełniają dziś podobną funkcję jak budowane dawniej wieże triangulacyjne. Warto sobie uświadomić, że komputer, który już prawie każdy z nas ma w swojej komórce, przetwarza sygnał GPS, gdy jej urządzenie odbiorcze „widzi” co najmniej trzy satelity, by dokładnie ustalić nasze położenie. Wcześniej żeglarze rysowali na mapie pozycję statku, wykonując samodzielnie pomiar kąta do trzech świecących obiektów na niebie. Kosmos wciąż służy prostym (przynajmniej dla komputerów) pomiarom, ale ma jeszcze ogromnie dużo tajemnic. – Piszę m.in. o tym w wydanej już przeszło 10 lat temu książce „Zdziwienia” z podtytułem „Wszechświat ludzi o długich oczach”. Kim są ci osobnicy o długich oczach? – To właśnie astronomowie. Z tym określeniem wiąże się zabawna historia; gdy w latach 80. minionego stulecia Amerykanie chcieli zbudować obserwatorium astronomiczne na wyludnionym terenie Arizony, należącym formalnie do plemienia Indian, przy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 51/2018

Kategorie: Nauka