Chociaż konstytucja uznaje Kościół ewangelicko-luterański za narodowy, duński parlament złagodził prawo Korespondencja z Kopenhagi Od wielu miesięcy trwała w Danii dyskusja o zasadności zniesienia przepisów umożliwiających karanie za bluźnierstwo. Wydawało się, że temat lada moment umrze śmiercią naturalną, bo sprawy wiary i religii nikogo tam specjalnie nie interesują. Oczywiste było, że dotychczasowe, archaiczne – jak je określano – przepisy mogłyby zostać zastosowane jedynie w przypadku, gdyby obraza uczuć lub obiektu kultu dotyczyła coraz liczniejszej grupy tutejszych muzułmanów. A wymierzenie rodowitemu poddanemu Małgorzaty II kary za takie przewinienie bardzo bolałoby Duńską Partię Ludową (Dansk Folkeparti, DF), sytuującą się najbardziej na prawo na tutejszej scenie politycznej. Paragraf służący prześladowaniu Aż tu nagle 19 maja dziennik „Politiken” opublikował manifest międzynarodowej grupy intelektualistów, uczonych i dziennikarzy wzywających Danię do zniesienia zapisów o bluźnierstwie. Tekst zatytułowano „Znieście paragraf o bluźnierstwie”, a podtytuł brzmiał: „Zakaz bluźnierstwa stoi w sprzeczności z duńską tradycją wolnej, nieskrępowanej debaty i sytuuje Danię w grupie państw nieliberalnych”. Ilustracją był rysunek Philipa Ytournela przedstawiający publiczną toaletę, gdzie zdesperowany użytkownik przybytku pyta innych: „Czy ktoś ma trochę papieru?”. Widać przy tym, że w żadnej kabinie papieru nie ma, więc być może każdy posłuży się tym, co ma pod ręką… W tekście przypomina się czytelnikom o sprawie z końca lutego br., kiedy to media poinformowały o rozpoczęciu śledztwa zmierzającego do ustalenia, czy Duńczyk, który w 2015 r. spalił w swoim ogrodzie Koran i zamieścił w internecie film dokumentujący ten czyn, może/powinien być skazany za obrazę uczuć religijnych. Faktycznie była to sprawa dość niezwykła, bo po raz pierwszy od roku 1971 duńskie sądy postanowiły wszcząć postępowanie z paragrafu o bluźnierstwie. Autorzy manifestu zwracali uwagę, że sama przymiarka do skazania w tej sprawie jest dowodem na cofanie się duńskiego wymiaru sprawiedliwości niemal o półwiecze. Przepisu pozwalającego skazywać za bluźnierstwo nie da się pogodzić z wolnością słowa czy prawem do swobodnej wypowiedzi. Jest on jednocześnie sprzeczny z zapisami mówiącymi o tym, że wszyscy są wobec prawa równi. Manifest przywoływał również słowa Thorbjørna Jaglanda, sekretarza generalnego Rady Europy i przewodniczącego Komitetu Noblowskiego, który w kwietniu stwierdził, że bluźnierstwo nie powinno pociągać za sobą kary, gdyż wolność sumienia stanowi część prawa do swobody wypowiedzi. Przypominał też, że od roku 2014 Holandia, Norwegia, Islandia i Malta zniosły możliwość karania za bluźnierstwo. Od roku 1970 nie ma kary za bluźnierstwo w sąsiadującej z Danią Szwecji. Porównanie ze Szwecją i Norwegią zawsze jest dla tutejszej opinii publicznej bardzo ważnym argumentem. Dodatkowo zwracano uwagę, że utrzymywanie przez Danię przepisów pozwalających na karanie za bluźnierstwo ma reperkusje międzynarodowe, a także osłabia wysiłki innych krajów na rzecz zniesienia kar za tego rodzaju naruszanie prawa. Konsekwencje ponoszą zarówno wierzący, jak i niewierzący na całym świecie. W krajach takich jak Pakistan, Mauretania, Iran, Indonezja i Rosja przepisy dotyczące bluźnierstwa są wykorzystywane w walce z mniejszościami narodowymi oraz dysydentami politycznymi i religijnymi. Utrzymywanie przez kraje zachodnie – w tym Danię – przepisów o karaniu bluźnierstwa legitymizuje działania tych krajów. Na zakończenie manifestu autorzy napisali: „Prawo dotyczące bluźnierstwa legitymizuje często przemoc i terror. W Pakistanie, Nigerii i Bangladeszu wolnomyśliciele, mniejszości religijne oraz ateiści są bezpardonowo atakowani i często mordowani przez ekstremistów. W świecie, w którym wolność wypowiedzi jest w odwrocie, a ekstremizm dziarsko prze do przodu, kraje demokratyczne muszą iść na czele walki o prawa człowieka i pokazywać, że niewykluczające innych, pluralistyczne i tolerancyjne społeczeństwa należy budować na prawie do wolności myślenia i wypowiadania swoich myśli, jak też prawie do wiary w to, w co chce się wierzyć. Zniesienie karalności za bluźnierstwo jest dowodem, że solidaryzujemy się z ofiarami stosowania tego prawa, a nie z tymi, którzy za pomocą tego rodzaju przepisów prześladują innych”. W innych mediach także pojawiły się argumenty za usunięciem z duńskiego prawodawstwa zapisów dotyczących karania za bluźnierstwo. W trzeciej dekadzie maja w artykule „Bluźnierstwo w pięciu największych religiach świata” „Kristeligt Dagblad”, jedyny na Wyspach Duńskich dziennik o charakterze religijnym, przypomniał swój tekst z marca 2010 r., zilustrowany reprodukcją dość śmiałego obrazu „Kuszenie św. Antoniego”. Co ciekawe, dziennik ten, informując o zniesieniu przez Folketing (duński parlament) kary za bluźnierstwo, na nikogo









