Dejmka „Kordian i cham”

Dejmka „Kordian i cham”

Kiedy Kazimierz Dejmek został dyrektorem Teatru Narodowego, wystawił „Kordiana”. Zrobił to na klęczkach, dość drętwo i nieprawdziwie, co odnotowała krytyka. I wtedy przedstawienie zostało przez niego wprost z marszu poważnie zmienione. Gogolewskiego zastąpił młodziutki Alaborski, który zagrał Kordiana całkiem inaczej, jako histeryka i neurotyka. Nasza krytyka zawodowa okazała się całkiem niewrażliwa i nie odnotowała tej zmiany, ja zaś o tym napisałam i tym zjednałam sobie dyrektora. Potem po premierze „Dziadów” rozeszła się pogłoska, nagłośniona przez Wolną Europę, że przedstawienie zostanie zdjęte. Jako szary członek Związku Literatów Polskich starałam się jakoś przeciwdziałać. Ponieważ nie było w Warszawie Iwaszkiewicza, zwróciłam się po radę do Putramenta, który też wiele mógł. On spowodował, że bez mojej inicjatywy zostałam zaproszona na rozmowę z Wincentym Kraśką, członkiem Biura Politycznego odpowiedzialnym za kulturę. Kraśko zgodził się z moimi argumentami, że ingerencja podziała fatalnie, ale na zakończenie stwierdził, że decyzję już podjęto – podobno Gomułkę przekonał Kliszko. Na zamówienie „Więzi” napisałam recenzję z „Dziadów”, która została zdjęta przez cenzurę, ale odbitkę szpalty przekazałam dyrektorowi Dejmkowi do jego archiwum. Moja znajomość z Kazimierzem Dejmkiem nie miała cech bliskiej zażyłości, przeprowadziłam jednak z nim parę rozmów, ważnych dla mnie i może także dla mego znakomitego

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 02/2003, 2003

Kategorie: Kultura