Diabelski pisarz

Diabelski pisarz

Dziewięć kręgów piekielnych, oprawcy z widłami, tortury – takie wyobrażenie piekła zawdzięczamy Dantemu Matthew Pearl, autor „Klubu Dantego” Matthew Pearl –- pisarz. Urodził się w 1975 r. Ukończył studia filologiczne w Harvardzie i prawo w Yale. Jak sam twierdzi, studia prawnicze go ciekawiły, ale upewniły go też, że chce zostać… pisarzem. Za pracę dyplomową, której tematem była „Boska komedia” Dantego, otrzymał prestiżową Nagrodę Dantego przyznawaną przez Dante Society of America. Wykłada na Harvardzie. Jego debiutancka powieść „Klub Dantego” to bestseller ostatnich miesięcy. Książka opowiada o grupie literatów z Bostonu, tłumaczących „Boską komedię” Dantego i jednocześnie próbujących rozwikłać zagadkę brutalnych morderstw, popełnianych na wzór opisów z „Piekła”. – Prawdziwy Klub Dantego rzeczywiście istniał. Czym był? – Była to grupa literatów i naukowców, którzy w połowie XIX w. zebrali się po to, żeby tłumaczyć Dantego na angielski po raz pierwszy w historii USA. To właśnie dzięki nim amerykańscy czytelnicy poznali poezję Dantego. Ich tłumaczenie nadal pozostaje jednym z najlepszych i najwierniejszych przekładów Dantego. Oczywiście, tamten klub trochę się różnił od opisanego w książce. Nie wymieniłem wszystkich jego członków, bo uważałem, że nie będę w stanie odpowiednio przedstawić większej liczby bohaterów. Ale ci sportretowani w książce rzeczywiście należeli do historycznego Klubu Dantego. Obecnie też istnieje podobna grupa, swego rodzaju kontynuacja – Dante Society of America. Organizacja liczy kilkuset członków, a jej celem jest popularyzacja twórczości Dantego. – A dlaczego pan zajął się badaniem twórczości Dantego? Co pana w niej zafascynowało? – Początkowo sięgnąłem po jego dzieła z czystej ciekawości. Jak większość ludzi wiedziałem, kim był Dante, i miałem pojęcie, że ma on jakiś związek z piekłem itd. Zapisałem się na uniwersytecie na kurs na temat Dantego i niemal natychmiast zakochałem się w jego poezji. Dlaczego? Trudno to wyjaśnić, bo nie wchodzi tu w grę jedynie intelektualna atrakcyjność. Jest oczywiście ważna, ale gdy naprawdę lubisz jakieś dzieło literackie, to istotniejsza jest relacja emocjonalna. Trochę jak z poznawaniem ludzi – od razu wiesz, czy nadajecie na tych samych falach. Teraz sam wykładam Dantego w Harvardzie i wydaje mi się, że ludzi fascynuje jego odwaga w wyborze tematu. Nie ma chyba większego tematu, niż cały system sprawiedliwości na świecie i opis życia pozagrobowego. Dante do dzisiaj kształtuje nasze postrzeganie piekła, np. dziewięć kręgów piekielnych, diabły z widłami – te obrazy znamy z Dantego, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy. – Ale chyba nie te obrazki przyciągają współczesnego czytelnika? Co w twórczości Dantego jest pana zdaniem aktualne? – Dantego interesowały korzenie zła i jak to zło ukarać. W dzisiejszych czasach, gdy terroryzm przybiera na sile, ten temat staje się niezwykle aktualny. Myślę, że dostrzegają to też tłumacze, dlatego powstają coraz to nowe przekłady Dantego, każdy z nich to jakby nowa rozmowa z poetą, pokazująca nowe aspekty jego twórczości. – Zanim powstała powieść, Klub Dantego był tematem pana pracy naukowej. – Tak, pisałem pracę naukową o pierwszych tłumaczach Dantego w Ameryce i nie miałem pojęcia, że z tego powstanie jeszcze coś innego. Ale tak dobrze się bawiłem przy zbieraniu i pracy nad tym materiałem, że chciałem do tego powrócić, zmieniając formę. Bo przy pisaniu pracy naukowej nie można robić jednego – analizować pisarza jako człowieka. A osobowość autora jest przecież niezwykle ważna. I o tym jest ta książka, o grupie pisarzy, ale nie tylko o tym, co tworzą, ważne jest, jak się zachowują, jak żyją jako zwyczajni ludzie. W ten sposób przestają być tylko nazwiskami w słowniku. Z Dantem jest podobnie. Zbyt często myślimy o nim wyłącznie w kategorii znanego nazwiska. I to wyłącznie pierwszego członu – nie Dante Alighieri, jedynie Dante. – W książce ważną rolę odgrywa nie tylko literatura, historia także. Czy obie te kwestie były dla pana równie ważne? – Okres tuż po wojnie secesyjnej był pod wieloma względami szczególnym momentem w historii Stanów Zjednoczonych. Także w historii literatury naszego kraju, bo nie można ich rozpatrywać osobno. Literatura nie istnieje w próżni, jest produktem swoich czasów. Wtedy mieliśmy ogromną falę imigracji i decydował

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 35/2005

Kategorie: Kultura