Diamenty ZSRR

Diamenty ZSRR

Arcydzieła radzieckiego filmu, które stały się wydarzeniami światowego kina Właśnie przemknął przez ekrany warszawskiego kina Muranów przegląd dorobku filmowego Andrieja Konczałowskiego. Dla koneserów, którzy sięgają pamięcią poza rok 1989 – kropla w morzu. Bo radzieckie kino zniknęło z polskich ekranów szybciej niż odziały Armii Radzieckiej z naszych garnizonów. Z oczywistą stratą nie dla Rosji, lecz dla nas. Przypomnijmy więc parę tytułów, które były natchnieniem naszej młodości. Sentyment sąsiaduje tu o jeden kadr z propagandą. Wielka kreacja z płaską agitką. Ale siła artystyczna tego kina pozostaje niezwalczona. Pancernik Potiomkin reż. Siergiej Eisenstein, 1925 Dla licznych pasjonatów film wszech czasów. Przedsiębiorstwo państwowe Goskino wystosowało do Siergieja M. Eisensteina zamówienie na dzieło filmowe honorujące rewolucję 1905 r. Eisenstein zaczął w Petersburgu, ale przeniósł się do Odessy. Zakochał się w miejscowych schodach, które szeroką ławą zstępują do portu, i wszedł po nich do światowego kina. Tam bowiem rozegrał słynną sześciominutową sekwencję ucieczki tłumu demonstrantów przed żołnierską szarżą. Właśnie – tłumu! Bo Eisenstein uwielbiał na ekranie bohatera zbiorowego. Kiedy nie był zadowolony z ujęcia, brał tubę i krzyczał: „Iwanow, żwawiej!”. Nie szkodzi, że nie znał żadnego Iwanowa, ale każdy statysta z osobna czuł się aktorem wielkiego dramatu. Słusznie. Bo Eisenstein ułożył sekwencje „Pancernika” jak antyczną tragedię: od ekspozycji przez katastrofę po epilog. Na ekran moskiewskiego Teatru Bolszoj padały już pierwsze sceny filmu, a w salce projekcyjnej Eisenstein kleił ostatnie ujęcia. Kleił śliną, bo środki chemiczne się wyczerpały. I nie miał mu nawet kto tej taśmy przytrzymać, bo cały personel teatru, łącznie ze strażakami, pognał na widownię. Kiedy przed tę widownię wywleczono Eisensteina z zaplecza, ten cieszył się jak dziecko. Głównie z tego, że taśma zlepiona śliną wytrzymała. Człowiek z kamerą reż. Dżiga Wiertow, 1929 Filmowiec, u którego zadłużone są wszystkie telewizje świata. Umieszczał kamerę na rozpędzonej lokomotywie, fabrycznych kominach i ulicznych latarniach. A potem pokazywał, jak nakręcony materiał szlifują laboranci i montażyści. Widz miał kibicować powstającemu filmowi, tak jak kibicował piecom Magnitogorska. Jedno i drugie służyło agitacji. A agitacja była pasją Wiertowa. Kiedy centrala handlowa Gostorg zamówiła u niego reklamówkę radzieckich towarów, dał porywającą pieśń filmową na cześć pracy. Film miał być surowy jak życie i – jak życie – pozbawiony artystycznej obróbki. „Samo słowo »sztuka« jest w istocie kontrrewolucyjne”, powtarzał Wiertow. Albo: „Dramat filmowy to opium dla narodu”. I mało Wiertowa obchodziło, że chłop z głębi feudalnej Rosji niewiele z jego agitek rozumie. Za to władzy akurat na tym zależało bardzo. Tak bardzo, że nie wpuściła jego sztandarowego dzieła, „Człowieka z kamerą”, na ekrany. Z temperamentu i ideologii bliski Majakowskiemu Wiertow dzielił los Majakowskiego. Nawet w Rosji uznany za lewaka, został odsunięty na margines przez rewolucję, której służył. Czapajew reż. Siergiej Wasiliew i Gieorgij Wasiliew, 1934 Okaz anachronizmu, który się nie starzeje. Czapajewa, półlegendarnego dowódcę oddziału rewolucyjnego, Wasiliewowie (to samo nazwisko, ale nie krewni) wzięli na warsztat o dziesięć lat za późno. W 1934 r. bohaterowie rewolucji nikogo już nie obchodzili. Andrzej Żdanow z trybuny Pierwszego Związkowego Kongresu Pisarzy Radzieckich żądał dzieł o „robotnikach, kołchoźnikach, pracownikach aparatu partyjnego”. Ale nie o watażkach z 1918 r.! Dostali więc pozwolenie na kręcenie filmu dla sieci kin w likwidacji – tych bez aparatury dźwiękowej. Ale na dekoracje pieniędzy już nie starczyło, więc kręcili w chłopskich chatach. A za rewolucjonistów aktorzy przebierali się, drenując szafy dziadków. Trochę to przypominało lekcję taktyki, jaką filmowy Czapajew (Borys Baboczkin) daje swoim sztabowcom, ustawiając na stole w roli oddziałów wojska parę kartofli, imbryk i fajkę. Ten swojski Czapajew ze swoimi kartoflami i temperamentem watażki musi jednak zostać oszlifowany przez partię w osobie komisarza Furmanowa (Borys Blinow). I dopiero kiedy watażka poddaje się światłemu kierownictwu, może sobie zginąć śmiercią radzieckiego bohatera. I wówczas „Prawda” może krzyczeć największymi bukwami, jakie były w drukarni: „Czapajewa obejrzy cała Rosja!”. Obejrzała nie tylko Rosja. „Czapajewa” pokazywano żołnierzom rewolucyjnej Hiszpanii, w walczących Chinach, w kinach Chile i Meksyku. A na frontach wielkiej wojny ojczyźnianej bohaterstwo Czapajewa uderzało do żołnierskich

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 05/2006, 2006

Kategorie: Kultura