Dla kogo działka

Dla kogo działka

Specustawa powodziowa może zakończyć trwający od kilku lat spór pomiędzy kopalnią a górniczą gminą Dyrekcja oraz pracownicy Kopalni Węgla Kamiennego „Sośnica-Makoszowy” jak na zbawienie czekają na zastosowanie tzw. specustawy powodziowej, czyli Ustawy o szczególnych zasadach przygotowania do realizacji inwestycji w zakresie budowli przeciwpowodziowych. Czekają na nią, choć kopalnia nie ucierpiała podczas tegorocznych powodzi. Nowe prawo przewiduje m.in. możliwość szybkiego wywłaszczenia gruntów pod budowę wałów i zbiorników. „Sośnica-Makoszowy” kilka lat temu podpisała porozumienie z gminą Gierałtowice, na mocy którego zobowiązała się dokonać regulacji Potoku Chudowskiego w sołectwie Przyszowice. Regulacja jest potrzebna, bo wskutek działalności górniczej potok meandruje i notorycznie wylewa. Zagraża to pobliskim zabudowaniom. Poziom wody po ostatnich roztopach podniósł się do tego stopnia, że zaczął podchodzić pod posesje mieszkalne. Na przeprowadzenie tej przeciwpowodziowej inwestycji kopalnia zebrała już pieniądze i zamówiła projekty. Niestety, na tym się skończyło. Od trzech lat prace blokuje niemożność dogadania się z dziewięcioma mieszkańcami w sprawie wykupu lub dzierżawy gruntów. Dlaczego kilka osób blokuje podjęcie działań? Z czysto finansowego powodu. Początkowo właściciel kopalni, Kompania Węglowa SA, proponował 2,7 zł za metr kwadratowy, a gdy propozycja ta spotkała się z odmową, spółka zamówiła wycenę gruntów, którymi jest zainteresowana. W opinii biegłego sądowego Tadeusza Zygmonta z kwietnia 2008 r., rzeczone grunty wyceniono na maksymalnie 9 zł za metr kwadratowy, podczas gdy właściciele zażądali nawet 150 zł. Tym samym za swoje tereny rolne niezabudowane żądają o wiele więcej, niż w regionie wynosi cena za tereny usług i działalności z towarzyszącą zabudową mieszkaniową (od 36,20 zł do 122 zł za metr kwadratowy), tereny wykupione pod budowę autostrad (18,90-41,35 zł) czy pod budowę dróg gminnych (40 zł za metr kwadratowy). Kopalnia ma pecha, ponieważ zależy jej na terenach należących do osób prywatnych. Tereny gminne mogłaby wydzierżawić po cenie określonej w zarządzeniu wójta Gierałtowic, czyli po 90 gr za metr kwadratowy. KWK „Sośnica-Makoszowy” wcześniej doszła do porozumienia z 14 innymi osobami. Wzięte dla porównania zestawienia kupna-sprzedaży działek przy Potoku Chudowskim wskazują, że przykładowo w 2008 r. metr kwadratowy poszedł za 1,65 zł. – Te kilka osób blokujących regulację potoku chce się wzbogacić łatwym sposobem kosztem wypracowanych przez górników zysków – uważa przewodniczący jednego ze związków zawodowych działających w kopalni, Zdzisław Bredlak, który od 2008 r. jest zaangażowany w rozmowy między gminą a kopalnią. – Jednym z tych protestujących jest wykładowca Politechniki Śląskiej, który w Przyszowicach mieszka od trzech lat, czyli od czasu, gdy zaczęły się targi pomiędzy Kompanią Węglową a mieszkańcami o grunty – wskazuje. Trzy lata zmagań W myśl porozumienia gminy Gierałtowice z kopalnią ta pierwsza będzie pozytywnie opiniować do Okręgowego Urzędu Górniczego ruchy poszczególnych ścian kopalni znajdujących się na terenie gminy. W zamian kopalnia ma uregulować potok. Wcześniej były już problemy z pozwoleniami na eksploatację. 17 listopada 2008 r. na zebraniu wiejskim w Przyszowicach z udziałem wójta Gierałtowic kilka osób, w tym gierałtowicki radny Marek Błaszczyk, wystąpiło „z propozycją podjęcia przez Zebranie Wiejskie uchwały wstrzymującej eksploatację górniczą w pokładzie 405/1, 405/2, 401 w rejonie Potoku Chudowskiego i (…) w rejonie wiaduktu kolejowego (…) pomiędzy torami kolejowymi (…) w pokładzie 412/1 i 412/2”. Wniosek swój argumentowali zagrożeniem powodziowym, a także dla życia ludzkiego i budynków. Uchwała jednak nie mogła zostać przegłosowana ze względu na brak wymaganej liczby uczestników zebrania. Miesiąc później KWK „Sośnica-Makoszowy” wystąpiła o zgodę na eksploatację pięciu ścian, które rozciągają się pod ziemią na terenie Gierałtowic. Władze gminy pozytywnie zaopiniowały tylko jeden z takich wniosków. Zablokowanie możliwości wydobycia na czterech pozostałych ścianach, gdzie poniesiono już nakłady inwestycyjne, oznacza dla kopalni ogromne straty, a dla górników strach o przyszłość zakładu i miejsca pracy. Decyzja ta powodowała wszak zmniejszenie dobowego wydobycia węgla o 11,5 tys. ton, co stanowiło ponad połowę z wynoszącego 20 tys. ton na dobę. Gdy o zamiarach samorządowców z Przyszowic i Gierałtowic dowiedzieli się górnicy, dwa dni przed końcem 2008 r. zorganizowali pikietę pod siedzibą urzędu, gdzie miała się odbyć sesja rady gminy.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 40/2010

Kategorie: Kraj