Dobre życie dla wszystkich

Dobre życie dla wszystkich

Z czego wynikała odporność na zmiany?

– Jedną z przyczyn tej odmienności było to, że Skandynawowie oparli welfare state nie na programach adresowanych do wybranych grup w trudnej sytuacji i o małej sile przebicia, ale na powszechnych usługach i instytucjach publicznych, których podtrzymaniem były zainteresowane szerokie grupy społeczne, w tym klasa średnia. Do dziś zasada, że każdy ma prawo do określonych usług i wsparcia, jest szeroko akceptowana i nawet gdy przez dekadę rządziła centroprawica, ten fundament nie został zachwiany. Tymczasem wprowadzone od lat 90. rozwiązania rynkowe są często dyskutowane.

Z ziemi szwedzkiej do Polski

Powszechność myślenia o polityce krajów nordyckich jako wzorze do naśladowania rodzi pytanie o możliwość przeniesienia konkretnych rozwiązań na nasz grunt. Co może nam w tym przeszkodzić?

– W dyskusjach na ten temat zwykle podaje się dwie grupy barier. Z jednej strony, są to ograniczenia natury kulturowo-historycznej, z drugiej – bariery związane z sytuacją ekonomiczną.

Zacznijmy od kwestii kulturowych. Ostatnie ćwierć wieku to triumf myślenia uznającego państwo opiekuńcze za relikt socjalizmu. Neoliberalne schematy zdominowały naszą wyobraźnię i odpowiadają za nasze postępowanie.

– Myślę, że należałoby tu sięgnąć jeszcze bardziej wstecz. Szwedom nie ciążą doświadczenia ani realnego socjalizmu, ani zaborów, które w Polsce utrwaliły pewną nieufność do państwa, a w pewnym stopniu także do postępowych, równościowych idei. Szwecja w dobie nowożytnej nie doświadczyła stosunków pańszczyźnianych, masy ludowe już na starcie miały znacznie silnej zakorzenione poczucie autonomii i podmiotowości, co mogło się przełożyć na późniejszą samoorganizację polityczną i społeczną. Pewną rolę mógł odegrać niski już w XIX w. – za sprawą Kościoła protestanckiego, który pod groźbą kar skłaniał do samodzielnej lektury Biblii – poziom analfabetyzmu. W połowie XIX w. zaledwie 10% dorosłych osób było analfabetami, podczas gdy np. we Francji – 45%, w Hiszpanii – 75%, a w Rosji ponad 90%. Ów niski poziom analfabetyzmu mógł też zwiększać podmiotowość klas ludowych. Z kolei dominująca religia protestancka nie tylko promowała naukę czytania, ale również wpajała etos pracy. Nie wszystko jednak szło tak płynnie w stronę dzisiejszego dobrobytu.

Dlaczego?

– W książce „Narodziny człowieka kulturalnego” szwedzcy antropolodzy opisują, jakimi metodami, nierzadko brutalnymi, XIX-wieczne mieszczaństwo zmieniało pewne nawyki chłopstwa. Była to swego rodzaju wewnętrzna kolonizacja jednych warstw przez drugie. Pewną szansą okazało się dla Szwedów nadejście epoki przemysłowej. Wcześniej Szwecja była biednym krajem rolniczym. Okres wegetacji był bardzo krótki. Szerzyło się pijaństwo. Początki tamtejszego społeczeństwa obywatelskiego wiążą się właśnie z przeciwdziałaniem temu zjawisku.

Co z kulturą?

– Syn premiera Olofa Palmego, prof. Joachim Palme, zwrócił kiedyś uwagę na to, że nie tylko kultura warunkuje instytucje, ale także kultura społeczna jest przez te instytucje kształtowana. A to również zależy od prowadzonej polityki. W Szwecji proces dochodzenia do państwa opiekuńczego był dosyć długi, wykształcił się w wyniku ścierania się różnych interesów i idei, ale też dużą rolę odegrały śmiałe projekty polityczne i szukanie dla nich szerszych koalicji grup społecznych. Początkowo klasy ludowej z robotniczą, a następnie klas ludowych z klasą średnią. Powszechne usługi publiczne były tym, co spajało te grupy i budowało więzi między nimi, a z czasem wytworzyło ową równościową kulturę obywatelską. W Polsce zręby tego było widać np. w ruchu Solidarności.

Wspomina pan o państwie i solidarności, tymczasem u nas mamy odwrócenie pojęć. Jak najmniej państwa i brak solidarności.

– Czasem odnoszę wrażenie, że w Polsce pokutuje myślenie o solidarności, która jest poza państwem, wręcz w opozycji do niego. Z kolei tam dostrzega się więziotwórczą rolę państwa – w budowaniu wspólnoty i wypracowywaniu solidarności między poszczególnymi grupami. Gdyby w Polsce pojawiła się siła polityczna, gdyby zaistniały ruchy społeczne, które poparłyby stopniową transformację do modelu nordyckiego, to nie można wykluczyć, że z czasem udałoby się zaszczepić pewne zmiany w myśleniu. Ostatnio przychylnie o szwedzkim modelu mówi partia Razem. Ale żeby wejść na drogę rozwoju podobną do szwedzkiej, musiałby nastąpić splot idei politycznych i mobilizacji określonych grup społecznych. W Skandynawii partie socjaldemokratyczne ściśle współpracowały ze związkami zawodowymi, które wówczas zrzeszały większość pracujących.

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 17/2016, 2016

Kategorie: Wywiady

Komentarze

  1. Ewa
    Ewa 4 maja, 2016, 07:24

    Owszem, edukacja jest zdecydowanie na lepszym poziomie niż w Polsce i ogólny poziom życia również, ale jakoś nikt nie wspomina np. o 'godzinie policyjnej dla kobiet’, które boją się wyjść po zmroku na ulice w obawie przed gwałtem. Niestety emigranci powoli niszczą ten kraj.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy