Dobry adres – Teatr na Woli nadaje ton

Dobry adres – Teatr na Woli nadaje ton

Teatr na Woli od dwóch lat jest jedną z najciekawszych polskich scen To był zły adres. Pomysł Tadeusza Łomnickiego, aby na warszawskiej Woli zakładać teatr, uznano za dziwactwo. Właściwie wszyscy byli przeciw, ale Łomnicki się uparł. Użył swoich wpływów, a że miał niemałe, dopiął swego. 17 stycznia 1976 r. teatr otworzył podwoje premierą „Pierwszego dnia wolności” Leona Kruczkowskiego z błyskotliwymi debiutami Doroty Stalińskiej i Krzysztofa Kołbasiuka (druga rola w teatrze) oraz świetną rolą ich profesora, Tadeusza Łomnickiego. Teatr aktora Głoszonej przez Tadeusza Łomnickiego idei teatru robotniczej Woli nigdy nie udało się zrealizować, zresztą nie bardzo wiadomo, co miałoby to znaczyć. Można podejrzewać, że Łomnicki użył tego wytrychu otwierającego drzwi decydentów, aby stworzyć swój teatr. Początkowo nieufnie traktowana przez środowisko artystyczne scena wkrótce zyskała opinię odważnej i samodzielnej repertuarowo. Takie premiery jak „Gdy rozum śpi” Antonia Buera Valleja (reż. Tadeusz Łomnicki, 1976), „Hamlet ze wsi Głucha Dolna” Iva Brešana (reż. Kazimierz Kutz, 1977), „Protokół z pewnego zebrania” Aleksandra Gelmana (reż. Tadeusz Łomnicki, 1976) czy „Do piachu” Tadeusza Różewicza (reż. Tadeusz Łomnicki, 1979) budziły żywe zainteresowanie – ta ostatnia stała się przyczyną gwałtownego, niesprawiedliwego oskarżania Łomnickiego o atak na tradycję akowską. Łomnicki, korzystając z immunitetu partyjnego, wprowadzał na afisz także sztuki źle widziane przez władze, dzięki czemu Teatr na Woli wyrósł na przyczółek liberalnej polityki repertuarowej. Płacił za to wysoką cenę. W kasie nie było biletów, a na widowni ziało pustką – władze lokalne zadbały o dostarczanie dyrektorowi trosk. Artysta trwał jednak na posterunku, przekonany, że odpowiada za zespół. Halabardnicy po wydarzeniach sierpniowych 1980 r. odpłacili za opiekę – jeden z aktorów, wspierany przez kolegów, zaatakował Tadeusza Łomnickiego, że lansuje sam siebie, czego widomym dowodem miał być portret artysty w teatralnym hallu większy od portretów innych członków zespołu. Tego było już za wiele i Łomnicki po triumfalnej premierze „Amadeusza” Petera Shaffera w reżyserii Romana Polańskiego (z jego udziałem w roli tytułowej, 1981) podał się do dymisji. To było niezwykłe wydarzenie. Przyszła cała Warszawa, a Łomnicki (wtedy oskarżany o wysługiwanie się reżimowi) kreacją Salieriego powalił wszystkich na kolana. Teatr impresaria Następca Łomnickiego, Edward Karwański (była to unia personalna z Teatrem Kwadrat), próbował kontynuować linię poprzednika („Okręt” Stanisława Tyma w reżyserii autora, 1986, „Niemcy” Leona Kruczkowskiego, reż. Andrzej Rozhin, 1984, „Zbrodnia i kara” według Fiodora Dostojewskiego, reż. Waldemar Matuszewski, 1985), ale wkrótce – po pożarze w Teatrze Narodowym – musiał ustąpić miejsca bezdomnej scenie narodowej. Przetrwała ona na Woli zaledwie kilka lat. Po rozwiązaniu zespołu Narodowego Teatr na Woli powrócił do samodzielnego istnienia. Jego nowy dyrektor, Bogdan Augustyniak, w 1992 r. stworzył teatr impresaryjny, bez stałego zespołu artystycznego, ale z możliwością własnych produkcji, współpracy z niezależnymi producentami i organizowania rozmaitych występów gościnnych, przeglądów i festiwali. Przy teatrze powstało Studium Pantomimy, a potem międzynarodowy festiwal sztuki mimu. W pamięci widzów pozostały własne produkcje teatru, w tym spektakle benefisowe z udziałem Zofii Rysiówny („Panienka z Tacny” Vargasa Llosy, ostatnia rola artystki, reż. Bogdan Augustyniak, 2000), Niny Andrycz („Królowa i Szekspir” Esther Vilar, reż. Marcel Kochańczyk, 2001), Stanisławy Celińskiej („Grace i Gloria” Toma Zieglera, reż. Bogdan Augustyniak, 2006) czy Daniela Olbrychskiego (Szekspirowski „Król Lear”, reż. Andriej Konczałowski, 2006). Augustyniak jako reżyser zrealizował także kilka wysoko ocenianych spektakli kameralnych z udziałem mistrzów sceny: „Pierwszą młodość” Christiana Giudicellego z Anną Seniuk i Zofią Saretok (1997), „Cenę” Arthura Millera z Janem Matyjaszkiewiczem (1999), „Rozmowę w domu państwa Stein o nieobecnym panu von Goethe” Petera Hacksa z Teresą Budzisz-Krzyżanowską (2001). Za dyrekcji Augustyniaka teatr przyjął imię Tadeusza Łomnickiego, a na rocznicę teatru przygotowano spektakl „Play Strindberg” Friedricha Dürrenmatta w reżyserii Andrzeja Łapickiego z udziałem Joanny Szczepkowskiej i Janusza Gajosa (2001); w tej samej sztuce wystawianej na początku lat 70. w Teatrze Współczesnym rolę Strindberga kreował

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2012, 2012

Kategorie: Kultura