Dolly – owca, która wstrząsnęła światem nauki

Dolly – owca, która wstrząsnęła światem nauki

PHOTO: EAST NEWS/REX FEATURES PROFESSOR IAN WILMUT, THE SCIENTIST WHO LED THE TEAM THAT CLONED DOLLY, WITH HER AT THE ROSLIN INSTITUTE. DOLLY THE CLONED SHEEP SUFFERING FROM ARTHRITIS, ROSLIN, EDINBURGH, SCOTLAND, BRITAIN - 04 JAN 2001 CLONING

Urodziła się bez ojca, za to miała aż trzy matki Świat dowiedział się o jej istnieniu w lutym 1997 r. Dolly miała już wtedy sześć miesięcy. A właściwie sześć i pół roku, bo biologicznie była w wieku dawcy, dzięki któremu powstała. Badania uwieńczone jej stworzeniem prowadzono w Roslin Institute w Szkocji pod kierownictwem profesorów Keitha Campbella oraz Iana Wilmuta. Ich wyczyn urastał do rangi sensacji naukowej, Dolly bowiem była pierwszym ssakiem sklonowanym z komórki pobranej od dorosłego osobnika. Proces okazał się skomplikowany, Dolly była jedyną udaną próbą z 277, które przeprowadzono. Od tego momentu zaczęły się mnożyć pytania o rozwój tej metody, a także wątpliwości dotyczące aspektów etycznych klonowania. Sukces ma wiele matek Owieczka nie bez powodu otrzymała imię po biuściastej piosenkarce country Dolly Parton. Materiał genetyczny potrzebny do jej sklonowania pobrano bowiem z gruczołu mlekowego dorosłej owcy rasy Finn-Dorset. To była pierwsza matka Dolly. Następnym etapem było pobranie jądra komórkowego od drugiej owcy, ostatnim – jego transfer i umieszczenie zarodka w matce zastępczej. Tym samym Dolly zawdzięczała życie aż trzem innym owcom. W licznych wywiadach prof. Campbell wyjaśniał, że klonowanie należy postrzegać przede wszystkim jako sposób na eliminację wielu groźnych chorób, co może się przełożyć na zmniejszenie śmiertelności u zwierząt. Metoda ta miała umożliwiać pozyskiwanie i przechowywanie najmocniejszych genów. – Myślę, że to była bardzo dobra decyzja, bo stworzyła nowe możliwości nie tylko dla rolnictwa, ale też dla biologii i medycyny. Dzięki niej można poszukiwać nowych leków i walczyć z chorobami, które dotykają ludzi – tłumaczył podczas wizyty w Warszawie. Uczony zwracał przy tym uwagę na aspekt ekonomiczny – jeśli za pomocą klonowania udałoby się tworzyć zdrowsze i odporniejsze gatunki, hodowcy nie musieliby przeznaczać dużych pieniędzy na leczenie zwierząt. Oczekiwania naukowców były ogromne. Sklonowanie Dolly zaliczone zostało do największych dokonań naukowych XX w. Spodziewano się, że dokonanie Campbella i Wilmuta da impuls do wielkiego skoku w farmakologii i medycynie. Od tego czasu sklonowano wiele innych ssaków, m.in. myszy, koty, kozy i konie. Gdy jednak Dolly nieoczekiwanie zmarła w walentynki 2003 r., pojawiły się pierwsze wątpliwości. W chwili śmierci miała siedem lat, a jej gatunek żyje średnio od trzech do pięciu lat dłużej. Ponieważ została uśpiona z powodu postępującej choroby płuc, zaczęto podejrzewać, że w wyniku klonowania mogą powstawać wady genetyczne. Opinia publiczna, która z reguły była negatywnie nastawiona do eksperymentu ze względu na jego aspekty etyczne, dostała do ręki kolejny argument. Filozoficzne dyskusje na temat przyszłości klonowania nie zniechęciły jednak naukowców, którzy wciąż dostrzegają w nim wiele korzyści. Mamut ex machina Twórcy Dolly podkreślali, że rozwój klonowania pozwoli w przyszłości ocalić gatunki zagrożone wyginięciem. Szybko zaczęto spekulować, czy dałoby się zrobić więcej. Wizje odtworzenia mamutów, dotąd nieprawdopodobne, stały się bardziej realne. W opinii Keitha Campbella sklonowanie mamuta jest trudne, ale możliwe. Profesor zaznacza jednak, że nawet jeśli udałoby się pozyskać nieuszkodzony genom mamuta i przenieść go do komórki jajowej współczesnego słonia, powstałe w ten sposób zwierzę byłoby krzyżówką tych dwóch gatunków. Tyle teoria. Jej sprawdzenie wydaje się wciąż dość odległą perspektywą. – Klonowanie gatunków wymarłych napotyka kilka problemów. Jednym z nich jest słabe zachowanie materiału genetycznego. W procedurze klonowania stosuje się standardowo jako dawców komórki żywe. W wyjątkowych przypadkach stosowano komórki zwierząt padłych niedawno lub takich, których tkanki były zamrożone w warunkach laboratoryjnych – mówi PRZEGLĄDOWI dr Anna Piliszek z Instytutu Genetyki i Hodowli Zwierząt PAN. – W przypadku zwierząt padłych i zamrożonych w warunkach naturalnych jądro komórkowe prawie na pewno uległo degradacji na tyle, że nie byłoby w stanie pokierować rozwojem zrekonstruowanego zarodka. Być może w przyszłości będziemy mogli naprawić takie uszkodzenia, ale w tej chwili to niemożliwe. Dr Piliszek zwraca uwagę na jeszcze jeden poważny problem – wskrzeszonego mamuta czekałaby ponowna zagłada. – Sklonowane w ten sposób zwierzę byłoby jedynym osobnikiem, a nawet jeśli udałoby się stworzyć ich kilka, byłyby

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2017, 2017

Kategorie: Nauka