Dopaść piekarza

Dopaść piekarza

Ile chleba i bułek będzie jeszcze musiał wypiec i sprzedać Waldemar Gronowski, piekarz z Legnicy, by zapłacić ponad 180 tys. zaległego podatku VAT? Będzie płacił, bo taki jest ostateczny wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego. Będzie płacił, bo zamiast udawać, że niczego nie widzi i nie słyszy, przekazywał za darmo pieczywo do kościelnych stołówek charytatywnych, do Towarzystwa Przyjaciół Dzieci czy do ochotniczych hufców pracy. A przecież nie miałby żadnych problemów, gdyby wzorem hipermarketów niszczył żywność dobiegającą terminu ważności. Co mu z tych darowizn przyszło? Jest najsławniejszym piekarzem w Polsce. Był fetowany przez władze swojego miasta, które uznały go za Sponsora Roku 2004. Program o nim zrobiła Elżbieta Jaworowicz, a poseł Janusz Palikot, jako przewodniczący Komisji „Przyjazne Państwo”, zadeklarował pomoc i zbiórkę na zapłacenie kary. Po długoletniej batalii z kolejnymi urzędami skarbowymi Gronowski dostał wysoką karę za rozdawanie pieczywa żyjącym w biedzie rodzinom. Przez lata kolejne ogniwa fiskusa spierały się z nim, ile było tego darowanego chleba. A ile bułek. I jak to pod pretekstem działalności dobroczynnej piekarz z Legnicy się wbogacił, nie odprowadzając od tych darowizn podatku VAT. Fiskus tak już ma. Liczy wszystko, co się tylko da. Ale tego, co najważniejsze, nie potrafił policzyć. Ilu ludzi, starych i młodych,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 08/2010, 2010

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański