Dotacje tak, cygara nie

Dotacje tak, cygara nie

Dzień bez podlizywania się wyborcy jest dla polityka dniem zmarnowanym. Nie może sobie na to pozwolić, zwłaszcza wtedy gdy spadają mu sondaże. Jak Platformie Obywatelskiej. Co wówczas robić? Najwdzięczniejszym obszarem do wykazania się obywatelską troską są pieniądze. Najlepiej publiczne pieniądze. Stąd projekt PO, by partiom politycznym zabrać dofinansowanie z budżetu państwa. Chytry pomysł, choć niewiele mający wspólnego z regułami demokracji parlamentarnej, na straży której, przynajmniej hipotetycznie, powinny stać ten rząd i ta partia. Chytry, bo zbieżny z oceną zdecydowanej większości Polaków, którzy chcą zamknięcia kranu z pieniędzmi dla partii. I zrobienia porządku z tą sodomą i gomorą. Tyle że wyraźny przypływ ocen krytycznych nastąpił wraz z ujawnieniem sposobów korzystania z tych środków właśnie przez samą PO. Trudno bowiem dziwić się ludziom, że kiedy czytają o cygarach, drogich knajpach i strojach, to ogarnia ich chęć wysłania w kosmos całego systemu finansowania partii. Zgłaszając swój projekt, Platforma liczy na to, że stając na czele rzekomej odnowy, jakoś przykryje własne wpadki. A bez pieniędzy z budżetu też sobie poradzi. Bo przecież na najbliższe wybory wystarczy jej te kilkadziesiąt milionów złotych, które sobie odłożyła i ma na kontach. Gdyby zaś zabrakło finansowania z budżetu, to komu jak komu, ale Platformie nie dadzą zginąć sympatycy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2013, 31/2013

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański