Służba Więzienna przypomina rozpędzony na krętej drodze autobus bez kierowcy. Aż strach pomyśleć, jak może się zakończyć taka jazda
Ostatnie wydarzenia z udziałem funkcjonariuszy Służby Więziennej poruszyły opinię publiczną. Najpierw w podwrocławskich Prusicach Adam S. zastrzelił teściową, 5-letnią córkę i 9-letniego syna, po czym próbował popełnić samobójstwo. Potem doszło do tragedii w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, gdzie były pacjent Jarosław W. śmiertelnie zaatakował nożem lekarza.
Co wiemy o sprawcach? Adam S. miał 51 lat i służył w jednostce specjalnej, której zadaniem jest tłumienie buntów w zakładach karnych. Mężczyzna pracował w Służbie Więziennej od 17 lat i oficjalnie miał opinię wzorowego funkcjonariusza, choć zdaniem kolegów był nerwowy, nieprzyjemny i przejawiał skłonności do agresji.
35-letni Jarosław W. pracował w SW od 2020 r. Najpierw w Zakładzie Karnym we Wronkach, a przez ostatnie półtora roku w areszcie śledczym w Katowicach w dziale ochrony. Współpracownicy twierdzą, że od początku było z nim coś nie tak. Był apatyczny, zasypiał podczas służby, miał trudności z wykonywaniem prostych poleceń. Kilkukrotnie podczas pełnienia warty miał odbezpieczoną broń, co jest niezgodne z obowiązującymi procedurami. Po tych incydentach został odsunięty od służby wartowniczej i przeniesiony na tzw. spacerniak, gdzie również sobie nie radził. Samowolnie opuszczał stanowisko, pozostawiając osadzonych bez dozoru.
Zawiedzione nadzieje
Okoliczności tragicznych wydarzeń wyjaśnia teraz prokuratura, ale premier Donald Tusk, nie czekając na ostateczne ustalenia, na wniosek ministra sprawiedliwości Adama Bodnara odwołał płk. Andrzeja Peckę, który szefem SW był zaledwie 15 miesięcy. Z kolei odpowiedzialna za więziennictwo wiceministra Maria Ejchart zapowiedziała utworzenie specjalnego zespołu mającego sprawdzić, w jaki sposób strażnicy przechodzą badania lekarskie i na jakich zasadach wydaje się im pozwolenie na dopuszczenie do służby.
„Oczywiście, że obecny dyrektor generalny Służby Więziennej nie jest bez winy w tej sytuacji. Proszę sobie wyobrazić, że on nawet zostawił sobie szefa kadr, który piastował to stanowisko za poprzedniej władzy. Od dawna powtarzam, że zmiany w więziennictwie zachodzą za wolno. Panuje chaos i trzeba w końcu coś z tym zrobić. Inna sprawa jest taka, że analogicznie do dymisji powinien podać się minister Bodnar, bo jak dotąd nie dokonał większych zmian w resorcie i okazał się nieskuteczny. Teraz jest olbrzymia opozycja przeciwko niemu w prokuraturze, sądownictwie, ale też więziennictwie. Właśnie ze względu na to, że tych zmian było do tej pory za mało i ten obszar totalnie zaniedbano”, mówił w rozmowie z Onetem płk dr Paweł Moczydłowski, były szef SW.
Moczydłowski ma prawo czuć się rozgoryczony, podobnie jak wielu funkcjonariuszy. Po ośmiu latach rządów PiS Służba Więzienna została upolityczniona i zdemoralizowana do szpiku kości, a nowa władza niewiele zrobiła, by nie tylko










