Wpisy od Andrzej Sikorski

Powrót na stronę główną
Kraj

Niewydolni i nieskuteczni

Prokuratorzy IPN tropią zbrodniarzy i szukają świadków zbrodni, którzy już dawno nie żyją W strukturze Instytutu Pamięci Narodowej działa pion śledczy zatrudniający 76 prokuratorów (według stanu na koniec 2022 r.). Zakładając, że w jednej prokuraturze rejonowej w mieście powiatowym pracuje 10 prokuratorów, to tymi z IPN można by obsadzić ponad siedem prokuratur. Warto dodać, że właśnie prokuratorzy liniowi na najniższych szczeblach prokuratury są szczególnie obłożeni pracą, zajmując się ściganiem najbardziej uciążliwych dla społeczeństwa przestępców, czyli dopuszczających się rozbojów, złodziei i chuliganów. Zgodnie z ustawą Prawo o prokuraturze prokuratura wykonuje zadania w zakresie ścigania przestępstw oraz stoi na straży praworządności. Prokurator jest zaś organem władzy państwowej, którego zadaniem jest wykrywanie i ściganie przestępstw oraz wnoszenie i popieranie aktu oskarżenia przed sądem. Nie dotyczy to prokuratorów IPN, którzy, prowadząc śledztwa, z góry wiedzą, że nie postawią przestępców przed sądem.  Szukanie wiatru w polu  W 2020 r. prokuratorzy IPN z Poznania wszczęli śledztwo „w sprawie pozbawienia wolności w 1947 r. w Berlinie żołnierza Polskich Sił Zbrojnych w Wielkiej Brytanii Jana B. przez funkcjonariuszy polskiego wywiadu wojskowego”. Jak łatwo policzyć, śledztwo zostało wszczęte 73 lata po popełnieniu przestępstwa. Zakładając, że funkcjonariusze polskiego wywiadu wojskowego w tamtej chwili mieli po 17 lat

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Gen Z ma talent

Adam Gomoła, najmłodszy poseł X kadencji Sejmu, jeszcze nie zdążył dobrze rozwinąć skrzydeł, a już musi się tłumaczyć z przekrętów W listopadzie 2023 r. 24-letni poseł Adam Gomoła podczas przedstawiania w Sejmie sprawozdania w sprawie nowelizacji ustawy o handlu w niedziele przekonywał, że studenci chcą pracować w dzień wolny, bo to dla nich sposób na dorabianie, a on, Gomoła, doskonale zna problemy młodych ludzi, bo „jest jedynym przedstawicielem Gen Z, pokolenia Z w tej izbie”. Bajdurzenia te wywołały wesołość wśród starszych posłanek i posłów oraz niewybredne żarty kierowane pod adresem najmłodszego wybrańca narodu.  Gen Z, czyli generacja Z, zoomerzy, postmilenialsi, jest przedmiotem licznych badań. Są to osoby urodzone pomiędzy rokiem 1995 a 2012, które większość czasu spędzają w świecie wirtualnym, w mediach społecznościowych, z których czerpią wiedzę. Ludzie z tego pokolenia są zestresowani, głównie z powodu braku pieniędzy, roszczeniowi, mają wysokie wymagania, ale niskie kwalifikacje, nie wykazują lojalności wobec pracodawcy, co wpływa na częstą zmianę pracy, czas wolny i spotkania z rówieśnikami przedkładają nad obowiązki zawodowe, preferują pracę zdalną, mają problemy z koncentracją i pogłębioną analizą, są przekonani o swojej wyższości i dziejowej roli w naprawie „starego” świata. Łapówka dla koleżanki  Prokurator Stanisław Bar, rzecznik prasowy Prokuratury

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Jak zabija PiS

17 lat od tragicznej śmierci  Barbary Blidy jej oprawcy nie tylko nie ponieśli odpowiedzialności, ale nawet zrobili spektakularne kariery 25 kwietnia 2007 r. o świcie specjalnie wyselekcjonowana grupa realizacyjna funkcjonariuszy ABW wkroczyła do domu Barbary Blidy w Siemianowicach Śląskich. Bezbronna kobieta miała zostać zakuta w kajdanki i przewieziona do prokuratury. Decyzję o zatrzymaniu zatwierdził ówczesny premier Jarosław Kaczyński. O planowanej akcji wiedział prezydent Lech Kaczyński. Na hucznej konferencji z udziałem Zbigniewa Ziobry, prokuratorów i szefów ABW miał zostać otrąbiony sukces w walce z „układem postkomunistycznym”. Ten wyimaginowany przez braci Kaczyńskich układ (który był hasłem przewodnim kampanii wyborczych PiS w 2005 r.) składał się z ludzi związanych z lewicą lub tych, których podejrzewano o sympatie lewicowe, m.in. polityków, biznesmenów, prokuratorów, sędziów, urzędników. Ludzie ci, traktowani jako zło wcielone, mieli być eliminowani z życia publicznego. Obsesje szybko zostały przekute w czyn. W wyniku uknutej intrygi w tzw. mafię węglową wplątano popularną i powszechnie szanowaną byłą posłankę SLD i minister budownictwa w rządach premierów Waldemara Pawlaka i Józefa Oleksego. Zacieranie śladów i brak winnych  Podczas zatrzymania Barbara Blida poprosiła o możliwość skorzystania z toalety, gdzie wyjęła z szafki rewolwer, z którego się postrzeliła. Tak mówi

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Wielki Brat czuwa

Nieważne, czy rządzi PiS, czy PO i PSL – polskie służby nadużywają prawa do inwigilacji obywateli Polacy emocjonują się aferą Pegasusa, ale żyją w nieświadomości, że są niezgodnie z prawem rozpracowywani przez służby „tradycyjnymi” metodami. I żadnej partii nie zależy na tym, by ukrócić ten skandaliczny proceder. Te „tradycyjne” metody to m.in. podsłuchiwanie rozmów telefonicznych, kontrola korespondencji elektronicznej i listownej, udostępnianie przez operatorów danych telekomunikacyjnych – o lokalizacji telefonu, do kogo należy dany numer komórki oraz numer IP komputera, wykazów połączeń. W sieci inwigilacji Prawo do inwigilacji ma 12 służb: policja, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Centralne Biuro Antykorupcyjne, Biuro Nadzoru Wewnętrznego MSWiA, Krajowa Administracja Skarbowa, Służba Ochrony Państwa, Straż Graniczna, Żandarmeria Wojskowa, Agencja Wywiadu, Służba Wywiadu Wojskowego, Inspektorat Wewnętrzny Służby Więziennej. Według doniesień „Gazety Wyborczej” Prokuratura Krajowa ma system Hermes, który służył do nielegalnej inwigilacji polityków, urzędników państwowych, sędziów i prokuratorów podejrzewanych o nielojalność wobec rządu PiS i Zbigniewa Ziobry. Ale to nie wszystko. Z dokumentów ujawnionych przez Edwarda Snowdena wynika, że Polska bierze udział w dwóch programach amerykańskiej agencji wywiadowczej National Security Agency (NSA) – „Oakstar” i „Orangecrush” – przekazując USA nawet 3 mln metadanych dziennie. Nie wiadomo,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Przestępczy układ Zbigniewa Ziobry

Oto jak z Funduszu Sprawiedliwości wyprowadzano setki milionów złotych Na polecenie prokuratury funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeszukali domy i mieszkania należące m.in. do Zbigniewa Ziobry, Michała Wosia, Marcina Romanowskiego i Dariusza Mateckiego. U polityków Suwerennej Polski wywołało to szok. Zbigniew Ziobro nazwał te działania „kompletnym absurdem” i „aberracją”, Michał Woś „nielegalnymi i bandyckimi”, a Marcin Romanowski „pokazem buty, arogancji i brutalnej siły uśmiechniętej koalicji 13 grudnia”. Urzędnicy i egzorcysta Co prawda, żaden polityk nie usłyszał zarzutów, ale według moich informacji wkrótce do marszałka Sejmu wpłyną stosowne wnioski o uchylenie immunitetów. Na razie zarzuty m.in. przekroczenia uprawnień, poświadczenia nieprawdy oraz wyrządzenia szkody majątkowej postawione zostały siedmiu osobom (głównie byłym i obecnym pracownikom Ministerstwa Sprawiedliwości), a trzy osoby trafiły do aresztu. Wśród nich jest ks. Michał O., szef fundacji Profeto, egzorcysta, który przeganiał złe moce za pomocą salcesonu. Wielebny dostał w niejasnych okolicznościach z Funduszu Sprawiedliwości prawie 100 mln zł na budowę ośrodka dla ofiar przestępstw, choć nigdy tym się nie zajmował, a cele jego fundacji nie obejmowały takiej działalności. Przy okazji, jak ujawnili dziennikarze TVN 24, niczym rasowy gangster przeprał kilka milionów złotych państwowej dotacji. Okazuje

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Menedżerowie z bożej łaski

Setki lewych dyplomów, wpływowi politycy, samorządowcy, urzędnicy państwowi, działacze partyjni, strażacy, a nawet wojskowi – oto urobek Collegium Humanum Afera Collegium Humanum zatacza coraz szersze kręgi. Założyciel szkoły i rektor Paweł C. przebywa w areszcie z kilkudziesięcioma zarzutami dotyczącymi głównie przyjmowania korzyści majątkowych za wystawienie nieprawdziwych świadectw ukończenia prestiżowych menedżerskich studiów podyplomowych Master of Business Administration (MBA). Zdaniem prokuratury wydane niezgodnie z prawem dyplomy otrzymało ponad 1 tys. osób, a rektor miał przyjąć w sumie ponad 1 mln zł łapówki. Jego Magnificencja usłyszał też zarzut nadużycia stosunku zależności służbowej i doprowadzenia innych osób do obcowania płciowego lub poddania się innym czynnościom seksualnym. Wszystko to wydaje się zgoła nieprawdopodobne, bo Paweł C. to człowiek niezwykle religijny. Ukończył teologię na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego i podyplomowe studia z pedagogiki na Papieskim Wydziale Teologicznym Bobolanum w Warszawie oraz obronił doktorat na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. Na palcu nosi złotą obrączkę różaniec, a jego rektorski gabinet zdobią liczne obrazy Matki Boskiej, krucyfiks, portrety Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego… Zarzuty, m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, postawiono jeszcze 30

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Generał po przejściach

Dlaczego Michał Domaradzki nie został komendantem głównym policji Wydawało się, że nadinsp. Michał Domaradzki jest murowanym kandydatem na szefa polskiej policji. Tymczasem premier Donald Tusk i minister Marcin Kierwiński postawili jednak na insp. Marka Boronia, który od grudnia ub.r. pełnił już obowiązki komendanta głównego policji po skompromitowanym Jarosławie Szymczyku. Według moich informacji, choć Kierwiński upierał się przy Domaradzkim, przeciwny tej nominacji był Tusk. Premier obawiał się, że generał stanie się celem ostrzału ze strony PiS. A nie mógł sobie pozwolić na to, żeby najważniejszy policjant w Polsce był obiektem politycznych ataków. Skąd te obawy? Przez ostatnie siedem lat Domaradzki był bliskim współpracownikiem prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, kierując najpierw Biurem Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w ratuszu, a potem Stołecznym Centrum Bezpieczeństwa. W listopadzie 2022 r. został zatrzymany w swoim gabinecie przez CBA. Agenci wyprowadzili go na oczach urzędników i przewieźli do Prokuratury Regionalnej w Warszawie, gdzie usłyszał zarzuty. Odprysk Pegasusa Zdaniem śledczych Domaradzki nakłaniał prokurator Ewę Wrzosek, by pomogła mu zdobyć wyniki badania krwi kierowcy, który spowodował wypadek miejskiego autobusu w Warszawie. Sprawa była głośna, bo zdaniem prokuratury kierowca miał być pod wpływem narkotyków, co wykorzystali politycy PiS, organizując

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Sami swoi

Narodowy Instytut Wolności stał się przepompownią pieniędzy do organizacji związanych z PiS i Kościołem katolickim Zlikwidujemy Narodowy Instytut Wolności – zapowiedziała Koalicja Obywatelska w „100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów”. Obietnicy nie da się zrealizować w zapowiadanym terminie, ale przynajmniej – wiele na to wskazuje – uda się zakręcić kurek z pieniędzmi, które wyprowadzane były do organizacji związanych ideowo i personalnie z Prawem i Sprawiedliwością. A przez ponad sześć lat funkcjonowania ów twór, kłamliwie nazwany Narodowym Instytutem Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego i mający wspierać finansowo organizacje pozarządowe, rozdał ponad 1 mld zł. Na razie w NIW trwa kontrola zlecona przez Agnieszkę Buczyńską, ministrę ds. społeczeństwa obywatelskiego i przewodniczącą Komitetu ds. Pożytku Publicznego, sprawującą nadzór nad tą rządową agencją. Wstrzymano też wypłatę dotacji na łączną kwotę prawie 250 mln zł, co bardzo zdenerwowało byłego wicepremiera i ministra kultury Piotra Glińskiego, który współtworzył NIW i przez ostatnie sześć lat nim zarządzał. „Robicie polityczną robotę. Wstrzymujecie fundusze dla organizacji pozarządowych w całej Polsce tylko dlatego, że próbujecie udowodnić tezę, że ta wasza urojona rzeczywistość, którą kreujecie od dawna, jakoby istnieje, (…) że tam się działy jakieś straszne rzeczy. (…) Trzeba

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Niech będzie potępiony

Skompromitowany abp Andrzej Dzięga nie tylko nie poniósł konsekwencji za tuszowanie pedofilii, ale i nie miał odwagi godnie odejść z urzędu W 2021 r. arcybiskup Monachium i Fryzyngi kard. Reinhard Marx złożył na ręce papieża Franciszka rezygnację, uzasadniając to współodpowiedzialnością za katastrofę wywołaną nadużyciami seksualnymi popełnionymi przez przedstawicieli niemieckiego Kościoła, jak również traktowaniem ofiar. „W ten sposób być może uda mi się wysłać osobisty sygnał nowego początku, nowego przebudzenia Kościoła, nie tylko w Niemczech”, napisał do Franciszka. Choć papież nie przyjął rezygnacji, polscy biskupi nie wzięli sobie do serca czynu niemieckiego hierarchy i nie zaryzykowali pójścia w jego ślady. A szkoda… Demencja hierarchy W sobotę 24 lutego br. nuncjusz apostolski w Polsce Antonio Guido Filipazzi zamieścił lakoniczny komunikat, że papież Franciszek „przyjął rezygnację abp. Andrzeja Dzięgi z posługi arcybiskupa metropolity szczecińsko-kamieńskiego”. Zaraz po tym w pożegnalnym liście do księży z archidiecezji hierarcha napisał, że przyczyną jego rezygnacji jest pogarszający się stan zdrowia. „Ostatnie pół roku to czas radykalnego osłabienia mojego stanu zdrowia. Dlatego jesienią stało się dla mnie oczywiste, że nadszedł także czas ustąpienia z urzędu. Ojciec Święty Franciszek przychylił się do mojej prośby i dzisiaj został ogłoszony fakt przyjęcia mojej rezygnacji”, stwierdził kłamliwie Dzięga,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Winni bez kary

Apelujemy do ministra Adama Bodnara, aby ludzie odpowiedzialni za wrobienie Tomasza Komendy w gwałt i zabójstwo nie pozostali bezkarni Przedwczesna śmierć Tomasza Komendy po raz kolejny wywołała poruszenie tragiczną historią mężczyzny, który spędził 18 lat w więzieniu skazany za zbrodnie, których nie popełnił – gwałt i zabójstwo 15-letniej Małgosi Kwiatkowskiej w sylwestrową noc 1996 r. w Miłoszycach. Liczne dyskusje koncentrują się na życiu prywatnym Komendy, natomiast zupełnie zapomina się o ludziach, którzy przyczynili się do jego skazania i nigdy nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Przedawnienie, umorzenie, wstyd W grudniu 2023 r. Prokuratura Okręgowa w Łodzi umorzyła śledztwo dotyczące niesłusznego aresztowania i skazania Tomasza Komendy. Skala nie tylko błędów, ale też nadużyć policjantów, prokuratorów, biegłych i sędziów jest przerażająca. Prokuratorzy zgromadzili obszerny materiał dowodowy: ok. 100 tomów akt, zeznania ponad 400 świadków, pięć opinii grafologicznych, dwie osmologiczne, psychologiczną, lekarską i odontologiczną wraz z opinią uzupełniającą. Wydawać by się mogło, że sześć lat wytężonego śledztwa nie pójdzie na marne. Stało się inaczej. Okazało się, że albo ewentualne przestępstwa już się przedawniły (np. wymuszanie zeznań przez policjantów), albo nie znaleziono dostatecznych dowodów winy policjantów, biegłych, prokuratorów i sędziów. Nie udało się także ustalić winnych złego traktowania Tomasza

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.