Przestępczy układ Zbigniewa Ziobry

Przestępczy układ Zbigniewa Ziobry

Oto jak z Funduszu Sprawiedliwości wyprowadzano setki milionów złotych

Na polecenie prokuratury funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeszukali domy i mieszkania należące m.in. do Zbigniewa Ziobry, Michała Wosia, Marcina Romanowskiego i Dariusza Mateckiego. U polityków Suwerennej Polski wywołało to szok. Zbigniew Ziobro nazwał te działania „kompletnym absurdem” i „aberracją”, Michał Woś „nielegalnymi i bandyckimi”, a Marcin Romanowski „pokazem buty, arogancji i brutalnej siły uśmiechniętej koalicji 13 grudnia”.

Urzędnicy i egzorcysta

Co prawda, żaden polityk nie usłyszał zarzutów, ale według moich informacji wkrótce do marszałka Sejmu wpłyną stosowne wnioski o uchylenie immunitetów. Na razie zarzuty m.in. przekroczenia uprawnień, poświadczenia nieprawdy oraz wyrządzenia szkody majątkowej postawione zostały siedmiu osobom (głównie byłym i obecnym pracownikom Ministerstwa Sprawiedliwości), a trzy osoby trafiły do aresztu. Wśród nich jest ks. Michał O., szef fundacji Profeto, egzorcysta, który przeganiał złe moce za pomocą salcesonu. Wielebny dostał w niejasnych okolicznościach z Funduszu Sprawiedliwości prawie 100 mln zł na budowę ośrodka dla ofiar przestępstw, choć nigdy tym się nie zajmował, a cele jego fundacji nie obejmowały takiej działalności. Przy okazji, jak ujawnili dziennikarze TVN 24, niczym rasowy gangster przeprał kilka milionów złotych państwowej dotacji.

Okazuje się, że brat aresztowanego księdza Grzegorz Olszewski jest prezesem Alior Banku, którego większościowym udziałowcem jest państwowy ubezpieczyciel PZU. Olszewski, który wcześniej pracował właśnie w PZU, a potem w zarządzie Banku Pekao SA, to kolega Zbigniewa Ziobry i podobno dzięki niemu zrobił zawrotną karierę. Dodajmy, że w Pekao SA pracował Witold Ziobro, brat ministra, a w firmie ubezpieczeniowej Link4 – spółce zależnej PZU – dyrektorską posadę dostała Patrycja Kotecka. Żona Zbigniewa Ziobry, jak się okazało, miała nieformalnie zajmować się promocją Funduszu Sprawiedliwości (a właściwie swojego męża), na co wydawane były gigantyczne pieniądze. Tak się składa, że reklamy Funduszu Sprawiedliwości zamieszczano w mediach wspierających PiS.

Wiadomo, że na współpracę z prokuraturą poszli były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości i jego zastępca. To dzięki złożonym przez nich zeznaniom udało się zebrać obszerny materiał dowodowy. Być może na podobny ruch zdecydują się inne osoby, a w zamian będą mogły liczyć na niższe wyroki.

Dojny fundusz Suwerennej Polski

Fundusz Sprawiedliwości powstał w 2012 r. i miał jeden cel: pomoc prawną i psychologiczną ofiarom przestępstw. Jednak od 2017 r. stał się politycznym narzędziem wspierania organizacji powiązanych z Suwerenną Polską (wcześniej Solidarną Polską). Pieniądze szły też do zaprzyjaźnionych z politykami samorządów, ochotniczych straży pożarnych, placówek służby zdrowia. Ziobryści kreowali się w ten sposób na dobrych wujków, którzy mogą wszystko załatwić. Przy okazji robili sobie nieustanną kampanię wizerunkową, a w ciągu ostatnich pięciu lat wyprowadzili setki milionów złotych. Najwyższa Izba Kontroli określiła takie działania jako niegospodarne, niecelowe i sprzyjające powstawaniu mechanizmów korupcjogennych. Oczywiście decyzje o przyznawaniu dotacji zapadały w zaciszu ministerialnych gabinetów, poza wiedzą opinii publicznej i na podstawie niejasnych kryteriów.

Moi informatorzy twierdzą, że afera z Funduszem Sprawiedliwości będzie oznaczać koniec Suwerennej Polski. W wyprowadzanie publicznych pieniędzy zamieszanych jest bowiem kilkudziesięciu polityków partii Zbigniewa Ziobry – nie tylko posłów, ale także działaczy szczebla samorządowego. Wystarczy spojrzeć na mapę okręgów wyborczych, z których startowali do Sejmu i w wyborach samorządowych politycy Suwerennej Polski, i porównać z dotacjami z Funduszu Sprawiedliwości. Widać, że pieniądze szerokim strumieniem kierowane były na tereny ziobrystów.

Na przykład poseł Norbert Kaczmarczyk wyspecjalizował się w załatwianiu środków na sprzęt dla ochotniczych straży pożarnych z okręgu tarnowskiego, który jest jego matecznikiem. Strażaków wspierali również posłowie Jacek Ozdoba (okręg płocki) i Marcin Warchoł (Rzeszów). Ten ostatni za kilkanaście tysięcy złotych sprezentował dodatkowo kołom gospodyń wiejskich garnki, ekspres do kawy i robota kuchennego. Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś załatwił Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Raciborzu ponad milion złotych na wymianę okien, instalacji elektrycznej, wodno-kanalizacyjnej, wentylacyjnej i centralnego ogrzewania, remont dachu oraz wyposażenie siłowni i sal gimnastycznych, uzasadniając to przeciwdziałaniem przestępczości (sic!). Poseł Mariusz Gosek (był wówczas członkiem zarządu województwa świętokrzyskiego) załatwił 3,5 mln zł na zakup tomografu komputerowego, który trafił do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. św. Rafała w Czerwonej Górze koło Kielc. Jako argument za przyznaniem dotacji wskazano, że szpital jest położony w pobliżu ruchliwej drogi ekspresowej S7, na której często dochodzi do wypadków komunikacyjnych, więc istnieje pilna potrzeba „niesienia pomocy medycznej pokrzywdzonym czynami zabronionymi, m.in. przestępstwami przeciwko życiu i zdrowiu czy przestępstwami przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji”. Było to kłamstwo, bo, jak ustalili kontrolerzy NIK, przez pięć lat poprzedzających zakup tomografu na całym odcinku drogi ekspresowej S7 biegnącym przez województwo świętokrzyskie odnotowano łącznie trzy wypadki drogowe, w których rannych zostało pięć osób.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 15/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty

Fot. Piotr Molęcki/ East News

Wydanie: 15/2024, 2024

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy