Sami swoi

Sami swoi

Narodowy Instytut Wolności stał się przepompownią pieniędzy do organizacji związanych z PiS i Kościołem katolickim

Zlikwidujemy Narodowy Instytut Wolności – zapowiedziała Koalicja Obywatelska w „100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów”. Obietnicy nie da się zrealizować w zapowiadanym terminie, ale przynajmniej – wiele na to wskazuje – uda się zakręcić kurek z pieniędzmi, które wyprowadzane były do organizacji związanych ideowo i personalnie z Prawem i Sprawiedliwością. A przez ponad sześć lat funkcjonowania ów twór, kłamliwie nazwany Narodowym Instytutem Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego i mający wspierać finansowo organizacje pozarządowe, rozdał ponad 1 mld zł.

Na razie w NIW trwa kontrola zlecona przez Agnieszkę Buczyńską, ministrę ds. społeczeństwa obywatelskiego i przewodniczącą Komitetu ds. Pożytku Publicznego, sprawującą nadzór nad tą rządową agencją. Wstrzymano też wypłatę dotacji na łączną kwotę prawie 250 mln zł, co bardzo zdenerwowało byłego wicepremiera i ministra kultury Piotra Glińskiego, który współtworzył NIW i przez ostatnie sześć lat nim zarządzał.

„Robicie polityczną robotę. Wstrzymujecie fundusze dla organizacji pozarządowych w całej Polsce tylko dlatego, że próbujecie udowodnić tezę, że ta wasza urojona rzeczywistość, którą kreujecie od dawna, jakoby istnieje, (…) że tam się działy jakieś straszne rzeczy. (…) Trzeba to teraz udowodnić. Pan Tusk wymaga od pani, żeby pani to udowodniła, a pani niepotrzebnie, pochodząc z sektora pozarządowego, angażuje się tak głęboko w politykę i w te recepty, czy też, no, te nakazy mszczenia się na poprzednikach”, łajał Gliński z mównicy sejmowej ministrę Buczyńską, której jednak rozprawienie się z bzdurnymi zarzutami nie sprawi problemów.

Zamach na organizacje pozarządowe

NIW został utworzony w 2017 r. przez PiS bez konsultacji społecznych, przy sprzeciwie organizacji pozarządowych, rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara i ówczesnej opozycji, alarmujących, że taki upolityczniony twór będzie zagrożeniem dla niezależności trzeciego sektora. Wskazywano m.in., że nieograniczone kompetencje dyrektora rządowej agencji i jego zwierzchnika – przewodniczącego Komitetu ds. Pożytku Publicznego w randze ministra – pozwolą na uznaniowe i polityczne decyzje, komu przyznać dotacje.

Posłanka Monika Wielichowska (PO) przestrzegała w trakcie debaty w Sejmie, gdzie procedowano ustawę o NIW, że „projekt działa przeciwko organizacjom pozarządowym, przeciwko Polsce obywatelskiej. A to one są podstawą budowy społeczeństwa praworządnego, które szanuje demokrację i apolityczną aktywność. Ten sztuczny twór ma na celu centralizację i ubezwłasnowolnienie NGO”. Reprezentująca Nowoczesną posłanka Joanna Scheuring-Wielgus utworzenie NIW nazwała „zamachem na sektor pozarządowy”, a poseł Adam Jarubas z PSL – paradoksem, bo „jak inaczej nazwać rządowy urząd sprawujący nadzór nad organizacjami pozarządowymi”.

Już sama preambuła ustawy nie pozostawiała wątpliwości, jaką wizję społeczeństwa obywatelskiego ma PiS i kto może liczyć na rządowe wsparcie. W preambule zapisano bowiem, że „państwo polskie wspiera wolnościowe i chrześcijańskie ideały obywateli i społeczności lokalnych, obejmujące tradycję polskiej inteligencji, tradycje niepodległościową, narodową, religijną, socjalistyczną oraz tradycję ruchu ludowego, dostrzegając w nich kontynuację wielowiekowych tradycji Rzeczypospolitej Polskiej i tym samym chroniąc bogate dziedzictwo wspólnoty jej wolnych obywateli”.

Krytycy zwracali uwagę, że preambuła w takim kształcie „zamyka aksjologię w wartościach chrześcijańskich”, co jest niezgodne z polską konstytucją, która gwarantuje wszystkim równe prawa, także osobom niewierzącym i niewyznającym wartości chrześcijańskich. Znamienne jest, że w preambule nie znalazło się odniesienie do wartości europejskich, praw człowieka, idei równościowych, ale – jak wiadomo – te kwestie są obce PiS.

Zrzeszająca kilkadziesiąt organizacji Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych zaapelowała do prezydenta Andrzeja Dudy, aby zawetował ustawę o utworzeniu NIW. „Stwarza zagrożenie dla niezależności społeczeństwa obywatelskiego, niszcząc dotychczasowy system współpracy administracji publicznej z organizacjami pozarządowymi, czyniąc go zarówno nieprzejrzystym, jak i obarczonym ryzykiem silnego upolitycznienia”, alarmowała OFOP. Prezydent tych obaw nie uwzględnił.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 12/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty

Fot. Zbyszek Kaczmarek/REPORTER

Wydanie: 12/2024, 2024

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy