Jeśli pierwszy milion się ukradło, to następne można wywozić za granicę Franklin nie miał racji. Śmierć w istocie jest nieunikniona, ale ten, kto trafi do raju, podatków nie musi się obawiać. Czy kiedyś w końcu jakiś rozgniewany anioł wypędzi naciągaczy z podatkowego raju? Zapewne tak, ale ani nie wiadomo jeszcze kiedy, ani czy eksmisja będzie gruntowna i obejmie wszystkich, którzy unikają płacenia polskiemu fiskusowi tego, co jest mu należne. Na razie wiele wskazuje na to, że determinacja w zamykaniu wrót do podatkowych rajów, deklarowana przed wyborami przez Ministerstwo Finansów, wyraźnie osłabła. Pierwszą jaskółką zmian miała być głośno zapowiadana renegocjacja polsko-cypryjskiej umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania. Wciąż jednak nie doszło do podpisania zmienionego dokumentu, nie bardzo wiadomo, jakie są szczegółowe zapisy tego porozumienia, natomiast eksperci zaczęli przebąkiwać, że do modyfikacji umowy dwustronnej konieczna jest, jak sama nazwa wskazuje, zgodna wola obu stron. Tymczasem zaś wcale nie wiadomo, czy nasilenie woli jest wystarczające, zwłaszcza po stronie cypryjskiej, mogącej stracić, gdy polscy biznesmeni zaczną się wynosić z raju na wyspie Afrodyty. Jest to ważne zwłaszcza w perspektywie bankructwa Grecji, z którą cypryjska gospodarka jest ściśle powiązana. Ale i po polskiej stronie tej woli może być za mało, gdyż mogły ją osłabić lobbingowe działania naszych przedsiębiorców, pragnących utrudnić zamknięcie cypryjskiej furtki antypodatkowej. Podatnik nigdy nie płaci Jak powiedziała Karolina Romanowska, kierownik referatu polityczno-ekonomicznego naszej ambasady w Nikozji, wciąż nie jest pewne, kiedy nowa umowa zostanie zawarta i jakie będą jej szczegółowe zapisy, a sami Cypryjczycy raczej nie planują żadnych zmian w przepisach dotyczących działalności gospodarczej, zwłaszcza zmian dla nich niekorzystnych. Cypr dąży bowiem do zajęcia pozycji regionalnego centrum usług finansowych i księgowych, wobec czego zależy mu na tworzeniu jak najatrakcyjniejszych warunków. W istocie, rejestrowanie polskich firm na Cyprze stanowi wyłącznie usługę finansowo-księgową, bo przecież nie prowadzą one na tej wyspie żadnej działalności. Wypada też dodać, że unikanie podatków przez polskich przedsiębiorców uciekających z rejestracją na Cypr nie jest kwestią specjalnie interesującą polskie władze. – Nie dysponujemy żadnymi danymi dotyczącymi liczby polskich firm zarejestrowanych na Cyprze ani charakteru ich działalności – stwierdziła Karolina Romanowska. Dziś wiadomo tylko tyle, że umowa – o ile zostanie wreszcie podpisana i ratyfikowana – niemal na 100% nie zacznie funkcjonować od początku przyszłego roku, jak zapowiadano przed wyborami, lecz najwcześniej od stycznia 2013 r. Będzie więc dość czasu na wymyślenie innej strategii omijania podatków niż ta, którą powinno zneutralizować nowe polsko-cypryjskie porozumienie. Istotą i biczem fiskalnym tej umowy ma być wyeliminowanie tzw. klauzuli tax sparing. Klauzula ta zezwala na zaliczenie w poczet podatku należnego w Polsce kwoty podatku, która nigdy nie została zapłacona za granicą. Nie została zaś zapłacona, bo kraj, w którym miała ona zostać uiszczona, ma przepisy, na mocy których zrezygnował z pobierania znacznej części kwoty podatku – tak jak właśnie Cypr. Czyli polski przedsiębiorca nie płaci podatku, ale jest traktowany przez nasze władze fiskalne tak, jakby zapłacił te swoje 19%. I wszystko to odbywa się w majestacie prawa. – Podatek cypryjski, ze względu na uregulowania wewnętrzne tego kraju, nigdy nie jest płacony przez podatnika. Praktyka wykazała, iż klauzula tax sparing nie spełniła zakładanej funkcji. Miała być zachętą inwestycyjną skierowaną do inwestorów zagranicznych, jest natomiast wykorzystywana w celu uchylania się od opodatkowania – podkreśla wiceminister finansów Maciej Grabowski. Za trzydzieści parę lat Mądry Polak po szkodzie, więc powoli, powoli, gdy kryzys finansowy nas do tego zmusił, nasze władze fiskalne zaczęły wreszcie zwracać uwagę na miliardy złotych należnych podatków, nigdy niewpłaconych do naszego budżetu. Chwała ministrowi Rostowskiemu, że się tym zajął. Jego poprzednicy, za czasów których zawierano umowy (często nawet na 30 lat) o unikaniu podwójnego opodatkowania z krajami powszechnie znanymi jako raje podatkowe, wykazali się zaś co najmniej znikomą troską o dochody państwa polskiego. Nie wiadomo jednak, jakie ponieśliśmy z tego powodu straty, ponieważ nikt nigdy nie policzył, ile pieniędzy z tytułu podatków nie wpłynęło do polskiego budżetu od firm zarejestrowanych w rajach. Jak informuje resort finansów, obecnie
Tagi:
Andrzej Dryszel









