Drugie życie wielkiej płyty

Drugie życie wielkiej płyty

Bloki można naprawiać i zmieniać. Tylko trzeba wiedzieć jak. A nie wszyscy wiedzą Dr inż. Jacek Dębowski – adiunkt w Zakładzie Budownictwa i Fizyki Budowli Politechniki Krakowskiej, autor pilotażowego programu analizy stanu technicznego oraz możliwości rewitalizacji budynków wielkopłytowych. Panie doktorze, mieszkam w wielkiej płycie, straszą mnie i się boję. – Czego się pan boi? Że blok mi się zawali na głowę. – To uspokoję pana – nie ma się czego bać. W gazetach piszą, że będzie się walić. – Pojawiają się różne opinie. Ktoś coś podchwyci, powie dalej i tak to się kręci. Nie brakuje takich, którzy mówią, że jest w tym interes deweloperów. – Nie chciałbym być stronniczy, ale nie do końca go widzę. Żeby przejąć taki teren, zgodnie z prawem inwestor musiałby zapewnić mieszkania wszystkim dotychczasowym lokatorom. To się nie opłaca. Nie o to chodzi. Im gorzej z wielką płytą, tym lepiej z nowymi mieszkaniami. – Może ma pan rację w tym, że obniżenie wartości starych mieszkań to łatwiejsza sprzedaż nowych. Wiadomo przecież, ile kosztuje mieszkanie, i ludzie nadal wolą kupować tańsze. To chyba jedyny interes, jaki tutaj widzę, ale też nie jestem tego pewien. Bloki mają wymagania Czyli nie wierzyć, kiedy straszą? Bloki jeszcze postoją?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2013, 45/2013

Kategorie: Wywiady