Minister chaosu

Minister chaosu

Olsztyn- 11.08.2016 Nz. Marek Pleśniar - Prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. FOT. PIO TR KOWALSKI!!!

Zamiast rozwalać system, trzeba się zastanowić, co i jak naprawić Marek Pleśniar – Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty. W konińskim gimnazjum 14-latek został brutalnie pobity przez kolegów, trafił do szpitala i przeszedł dwie trepanacje czaszki. Jeden ze sprawców pobicia, 15-latek, trafił do schroniska dla nieletnich i grozi mu proces jak osobie dorosłej… – Domyślam się, do czego pan zmierza. To woda na młyn przeciwników gimnazjów, którzy uważają je za wylęgarnię patologii. – Mogę jeszcze przypomnieć ciągle funkcjonujący w społecznej wyobraźni kosz na głowie nauczyciela. Tylko zwracam uwagę, że zdarzyło się to 13 lat temu i nie w gimnazjum, a w trzeciej klasie technikum budowlanego. Wracając do Konina, to zdarzenie jest w oczach dyrektorów innych szkół niezrozumiałym, zaskakującym błędem w sztuce kierowania szkołą. Powinno być wstrząsem dla społeczności szkolnej, na tyle silnym, by pomyślano o procedurach i pamiętano o trzymaniu się ich. Byłem, zresztą nie ja jeden, zdziwiony, że szkoła natychmiast nie wezwała karetki. Ja, będąc dyrektorem, zawsze wzywałem. Być może zadziałał syndrom wypierania – gimnazja mają być zlikwidowane, po co dawać argumenty ich przeciwnikom… – Byłem dyrektorem szkoły podstawowej – ośmioklasowej, potem sześcioklasowej. Na podstawie wieloletniego doświadczenia mogę zapewnić, że 14-latek w szkole podstawowej ulega urazom w identyczny sposób jak w budynku dowolnej szkoły. Natomiast niezależnie od cierpień tego chłopca warto pomyśleć, jak postępować ze sprawcami takich aktów agresji. I stworzyć szkoły pod specjalnym nadzorem. – Nie bawi mnie ten żart. To raczej sarkazm. – Proponuję spojrzeć na sprawę szerzej, pod kątem przemian społecznych, kulturowych i gospodarczych, jakie zaszły od 1999 r., gdy wprowadzano gimnazja. Warto także się zastanowić, w jaki sposób te przemiany wpłynęły na dzieci i młodzież. Przypomnę lata 90. – to był moment zachwiania cywilizacyjnego, Polacy przeszli z jednego systemu do drugiego. Pojawili się menedżerowie, ludzie w białych kołnierzykach, ale też – pamiętam, jakby to było dziś – na trawnikach zaczęli zalegiwać pijani ludzie. Bez żadnego wstydu i bez żadnej interwencji lub pomocy. Był to również czas dynamicznego rozwoju internetu, który przyniósł zupełnie nową jakość w komunikacji, kulturze, obyczajach. Przeciętnie sprytny 13-latek znajdzie w sieci nie tylko gotowca lub zdjęcia swoich idoli, ale także seks, agresję, brutalność. – Ostatnie 20-lecie spowodowało widoczne gołym okiem przyśpieszenie rozwoju polskiej młodzieży. Pisze się w wielu publikacjach, że mamy też do czynienia z akceleracją negatywnych postaw. Młodzież w wieku gimnazjalnym ma kontakt z wszystkimi patologiami, a niektórzy wręcz ich doświadczają, korzystają z wszystkich używek. Tego nie można zaakceptować, to jest złe, z tym trzeba walczyć, ale tak wygląda sytuacja i nie da się zaczarować rzeczywistości. To znak naszych czasów. Bardzo naiwny jest ktoś, kto myśli, że przeniesienie tej młodzieży do podstawówek rozwiąże problem. To wręcz przyśpieszy przenoszenie patologii na młodsze roczniki! Politycy głusi na argumenty ekspertów Wiele badań potwierdziło, że poziom agresji jest wyższy wśród uczniów ostatnich klas podstawówek niż w szkołach średnich. – O ile pamiętam, najwyższy jest w szóstych klasach. Na dodatek dzisiejszy 13-latek nie ma kompletnie nic wspólnego z rówieśnikiem sprzed 30 lat. Mamy inny świat, 13-, 14-, 15-latki to już nie dzieci, to młodzież! Co więcej, tej młodzieży daliśmy w 1999 r. nową szkołę średnią niższego poziomu. Czemu o tym nikt nie mówi? I ktoś raptem chce, żeby ta młodzież pojawiła się w szkole razem z pięcio-, sześcioletnimi dziećmi, bo przecież w szkołach są oddziały przedszkolne. Ale zgodnie z założeniami oddziały przedszkolne muszą mieć osobne wejście, być oddzielone w budynku szkolnym. – Wszystkim urzędnikom ministerialnym radzę przejść się rano po szkolnej szatni albo pospacerować za płotem szkoły, gdzie całe towarzystwo się schodzi. Nieraz obserwowałem i interweniowałem, gdy duży ósmoklasista, udając starszego brata, na niby witał przed szkołą sześciolatka, a po drodze sprawdzał, co ten mały ma w plecaku na drugie śniadanie. Na bezpieczeństwo dzieci trzeba spojrzeć szerzej – szkoła nie jest tylko do płotu, jest też za nim. Co mnie najbardziej irytuje w próbie wepchnięcia 14-, 15-latków do podstawówek? Głuchota polityków na argumenty ekspertów: pedagogów, psychologów, nauczycieli. Ręce opadają! A przecież wystarczy sięgnąć do podstaw psychologii rozwojowej, aby porównać dojrzałość emocjonalną,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 47/2016

Kategorie: Wywiady