We Włoszech burza wokół domniemanych dzienników Mussoliniego. Historycy są sceptyczni We Włoszech zapachniało sensacją. Włoski senator i bibliofil zapewnia, że odnalazł pięć tomów zaginionych dzienników Benita Mussoliniego z lat 1935-1939. Historycy wątpią jednak w ich autentyczność. Inni głoszą, że nawet jeśli pamiętniki są prawdziwe, nie ma w nich niczego godnego uwagi. Triumfuje natomiast Alessandra Mussolini, wnuczka dyktatora i deputowana do Parlamentu Europejskiego, która od dawna „walczy o dobre imię dziadka”. Alessandra od razu uznała dzienniki za autentyczne i odniosła się do nich z entuzjazmem: „Zapisy w pamiętnikach potwierdzają to, co o dziadku opowiadała zawsze babcia Rachele: Mussolini był bezpardonowym przeciwnikiem Hitlera i dążącego do wojny niemieckiego mocarstwa, wygłaszał też krytyczne uwagi pod adresem przywódców Partii Faszystowskiej. Nie chciał światowego konfliktu, stał się tylko ofiarą sytuacji”. Ale spośród renomowanych historyków nikt nie bierze tych zachwytów Alessandry poważnie. Trwa natomiast dyskusja na temat autentyczności pamiętników. Pewne jest, że duce rzeczywiście dzienniki pisał, lecz zachował się z nich tylko krótki fragment. Pod koniec wojny będący pod całkowitą kontrolą Niemców Mussolini musiał oddać SS swoje manuskrypty. W Berlinie sporządzono ich kopie, oryginały zaś oddano przywódcy faszystów w styczniu 1945 r. Zarówno kopie, jak i oryginały znalazły się wśród dokumentów ministra spraw zagranicznych III Rzeszy, Joachima von Ribbentropa, potem jednak zniknęły bez śladu. Liczne próby ich odnalezienia nie przyniosły sukcesu. Marcello Dell’Utri, zasiadający we włoskim senacie, ogłosił obecnie, że wytropił memuary faszystowskiego dyktatora, który żelazną ręką rządził państwem od 1922 r., uznał się za największego z Włochów w dziejach, lecz w końcu zawarł sojusz z Hitlerem i wciągnął swój kraj w wojenną pożogę. Dla Italii skończyło się to żałosną klęską i ruiną, Mussolini zaś znalazł godne miejsce na liście krwawych tyranów XX w. Marcello Dell’Utri na scenie politycznej Włoch jest postacią oryginalną. Był najbliższym sojusznikiem byłego premiera i medialnego magnata, Silvia Berlusconiego, któremu w 1994 r. pomógł założyć partię Forza Italia. Wszedł jednak w kryminalne konszachty z mafią sycylijską. Tak przynajmniej uznał sąd w Palermo, który w pierwszej instancji skazał senatora za współpracę z cosa nostrą na dziewięć lat za kratami. Trzeba jednak przyznać, że senator jest jednym z najbardziej cenionych miłośników i znawców książek w kraju. Zebrał przebogatą bibliotekę, którą w podziwu godny sposób uporządkował. Marcello Dell’Utri opowiedział na łamach gazety „Corriere della Sera”, iż o dziennikach duce poinformował go zaprzyjaźniony antykwariusz. A oto historia domniemanych pamiętników: 27 kwietnia 1945 r. Mussolini w przebraniu niemieckiego żołnierza usiłował uciec do Szwajcarii, lecz został schwytany przez włoskich partyzantów w Dongo nad jeziorem Como. Następnego dnia partyzanci rozstrzelali przywódcę faszystów oraz jego kochankę, Clarę Petacci. Zwłoki obojga załadowano na ciężarówkę i przewieziono na Piazzale Loreto w Mediolanie, gdzie zostały powieszone za nogi wśród złorzeczeń tłumów. Od dawna opowiadano, że w chwili zatrzymania duce miał przy sobie tajemniczą walizkę, której potem nikt już nie widział. W walizce znajdowały się jakoby kosztowności lub pieniądze. Wielu szukało tego „skarbu z Dongo” daremnie. Dell’Utri uważa, że w rzeczywistości skarbem tym były pamiętniki, które duce uważał za bezcenne. Zgodnie z opowieścią senatora bibliofila, walizka dostała się w ręce jednego z bojowników, którzy pojmali Mussoliniego, znanego jako „Partyzant Bill” (w rzeczywistości nazywał się Urbano Lazzaro). Po wojnie Lazzaro osiedlił się w Szwajcarii i do końca życia „strzegł pamiętników jak relikwii”. Partyzant Bill umarł przed kilkoma laty, pozostawił dwóch synów, którzy postanowili sprzedać pięć tomów zapisków Mussoliniego za bardzo wysoką cenę. Złożyli rękopisy u szwajcarskiego prawnika, który ma wynegocjować transakcję sprzedaży. Prawnik pozwolił senatorowi na przejrzenie dokumentów. Dell’Utri badał domniemane pamiętniki Mussoliniego przez ostatnie 18 miesięcy, sporządził fotokopie, zatrudnił też eksperta, który przeanalizował papier oraz atrament i doszedł do wniosku, że dzienniki są autentyczne. Senator przyznał, że czytał zapiski dyktatora „z głębokim wzruszeniem”. Dell’Utri nie ma dostatecznych środków finansowych na wykupienie rękopisów, zwrócił się zatem o pomoc do największego włoskiego wydawnictwa, Mondadori, które należy (a jakże) do Silvia Berlusconiego. Na podstawie pamiętników senator zamierza napisać nową biografię dyktatora. Na razie Dell’Utri ujawnił tylko kilka fragmentów domniemanych
Tagi:
Jan Piaseczny









