Każdy człowiek ma nie tylko prawo, ale także moralny obowiązek zareagować na krzywdę dziecka Anna Grajcarek – prezes Fundacji Ad Vocem, której celem jest ochrona praw człowieka, zwłaszcza praw dzieci – ofiar przestępstw. Pielęgniarka, pracowała 24 lata jako instrumentariuszka w Instytucie Położnictwa Akademii Medycznej w Krakowie. W 1989 r. uczestniczyła w pracy zespołu ds. ochrony zdrowia przy Okrągłym Stole, potem została członkiem Sekretariatu Ochrony Zdrowia Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. W latach 1990-2003 była przewodniczącą Małopolskiej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych. Współzałożycielka Stowarzyszenia Lekarzy Nadziei, Stowarzyszenia na rzecz Praw Pacjenta oraz Stowarzyszenia im. Edmunda Wojtyły w Wadowicach. Założyła fundację oraz wydawnictwo Ad Vocem. Od 1992 r. współpracuje z ONZ. Współautorka kilkunastu książek, m.in. „Sztuka rozmowy z chorym”, „Gdy dziecko potrzebuje pomocy”, „Jak rozpoznać dziecko krzywdzone?”. – Pamiętam, jak w sylwestra przywieziono do naszego szpitala kilkumiesięcznego chłopczyka z poważnymi obrażeniami głowy. Był w ciężkim stanie. Na oddziale neurologii leżał już jego dwuletni brat, który trafił do nas z podobnymi obrażeniami kilka miesięcy wcześniej, ale wówczas sąd nie stwierdził przemocy w domu, chociaż nasi lekarze od początku przekonywali, że te obrażenia powstały w wyniku działania osób trzecich. Trzeba było tragedii drugiego dziecka, by ojciec trafił do więzienia… – opowiada Magdalena Oberc, rzeczniczka prasowa Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Takie opowieści szokują, myślimy o sytuacji krzywdzonego malca, jego bezbronności, lęku, bólu – przez kilka minut, czasem godzin. Potem skupiamy się na własnych problemach i zapominamy o sprawie, dopóki następna wiadomość o tragedii dziecka znów na chwilę nie zburzy nam spokoju. Anna Grajcarek, prezes Fundacji Ad Vocem, nie usprawiedliwia się niemocą i bezsilnością. Od kilkunastu lat próbuje się rozprawić z tym kompromitującym współczesne społeczeństwo zjawiskiem, we współpracy z ONZ i ludźmi wrażliwymi na los najmłodszych. W przeszłości dzieci zawsze były źle traktowane. Wychowanie polegało na dyscyplinie, stosowaniu kar fizycznych. Jeszcze pół wieku temu bicie uczniów przez nauczycieli było dość powszechne. Czy okrucieństwo wobec dzieci, o jakim ostatnio słyszymy, jest nowym zjawiskiem, czy dopiero teraz się je ujawnia? – Dzieci, jako osoby słabsze, zawsze bywały krzywdzone, traktowano je kiedyś jak rzecz – uważano, że są własnością rodziców, więc ci mogą z nimi postępować, jak zechcą. Teraz rodzice na ogół dbają o swoje dzieci. – W niektórych rodzinach obserwuje się jednak nasilenie wrogości wobec dzieci, bywają bite, maltretowane, wykorzystywane seksualnie, zdarzają się nawet zabójstwa. Żyjemy w czasach dużej frustracji i braku więzów rodzinnych, kiedyś, w wielopokoleniowej rodzinie, zawsze znalazł się ktoś, kto bronił dziecka, reagował na jego krzywdę, chronił je przed brutalnością, a teraz rodzice o cechach patologicznych, wynaturzeni, często pijący, znęcają się nad dziećmi w czterech ścianach, odreagowując stresy. Albo samotna matka wyładowuje na nich swoją agresję. A sąsiedzi zwykle nie reagują, nawet jeśli się domyślają, co w tym domu się dzieje. Ludzie nie chcą się narażać na przykre konsekwencje interwencji w sprawy rodzinne – na konflikty, wrogość, zemstę, nie chcą tracić czasu na policji czy w sądzie. Albo myślą, że nie powinni się wtrącać w cudze sprawy. Zresztą wygodniej nie reagować. – Każdy człowiek ma nie tylko prawo, ale także moralny obowiązek zareagować na krzywdę dziecka i wziąć je w obronę. Zemsty raczej nie ma co się bać, osoby atakujące bezbronne dzieci są zwykle tchórzliwe. Gdy zauważymy, że w naszym otoczeniu krzywdzone jest dziecko, najprościej powiadomić o tym policję. Można zastrzec sobie anonimowość, ale kiedy nasze podejrzenia okażą się słuszne, a sprawa będzie poważna, może zaistnieć konieczność złożenia zeznań czy obecności w sądzie. Lecz jeśli chce się pomóc dziecku, trzeba się zaangażować i coś z siebie dać. Sytuacja wielu polskich dzieci jest rzeczywiście trudna, nie poprawiliśmy jej, niestety, budując nowy ustrój. Co prawda, w 2000 r. przyjęta została ustawa o rzeczniku praw dziecka, ale dopóki w społeczeństwie nie zmieni się stosunek do dzieci, rzecznik niewiele będzie mógł dla nich zrobić. Stworzono już pewne uregulowania prawne w tym zakresie, wejście do Unii Europejskiej wymusiło ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, ale same przepisy nie przyniosą zmian, jeśli
Tagi:
Krystyna Rożnowska









