Dziennik pani z marketu

Dziennik pani z marketu

Kasy w wielkich centrach handlowych Fot. Piotr Kamionka/REPORTER

Dla emeryta są tylko najcięższe i najgorzej płatne prace Może mieć na imię Anna, Halina albo jakkolwiek. Przeszła na emeryturę w 2017 r., zanim z powrotem obniżono wiek emerytalny. Co znaczy, że nadal pracowała, mając ponad 60 lat. I zamierzała to robić tak długo, jak zdrowie pozwoli. Ale zaczęto patrzeć na nią krzywym okiem, bo jej stanowisko było łakomym kąskiem. – Ogromną rolę przy podejmowaniu tej decyzji odegrały też względy finansowe – mówi Anna. – Sądziłam, że kiedy przejdę na emeryturę, będę miała czas wolny, by dorabiać. Zależało mi, żeby zarabiać więcej pieniędzy, chciałam pomóc sobie i córce. Ona, choć jest dorosła i pracuje, potrzebuje mojego wsparcia. Nie miałam świadomości, że dla emeryta są tylko najcięższe i najgorzej płatne prace. Bez odpowiedzi Anna planowała, że przez kilka miesięcy zrobi sobie wakacje, a potem pójdzie do pracy. – Byłam przekonana, że nie będę miała problemu ze znalezieniem zatrudnienia – mówi. – Mam wyższe wykształcenie, skończyłam SGPiS, kilkanaście lat temu ukończyłam studia podyplomowe w zakresie księgowości na SGH, czyli w tej samej uczelni. Mam certyfikat Ministerstwa Finansów uprawniający do prowadzenia ksiąg rachunkowych. Pracowałam w dużym zakładzie przemysłowym w Warszawie. Przez 10 lat byłam kierowniczką działu marketingu, a potem zostałam kierowniczką działu finansowego. Wcale mi się nie marzyło, że po przejściu na emeryturę znajdę pracę jako kierownik czy dyrektor. Chciałam być szeregowym pracownikiem w księgowości albo na zwykłym stanowisku biurowym czy w recepcji. Zarejestrowała się na wielu portalach internetowych dla poszukujących pracy. Codziennie wysyłała kilka czy nawet kilkanaście ofert do różnych pracodawców. W sumie kilkaset. Odezwały się tylko dwie firmy rachunkowe. – Ponieważ mam wysokie kwalifikacje i duży staż pracy, uważam, że pod tym względem wygrałabym z konkurencją – twierdzi Anna. – Skoro jednak firmy z góry mnie skreślały, uznałam, że główną przeszkodą jest PESEL, czyli mój wiek. Właścicielka jednej z firm rachunkowych, które się odezwały, zadzwoniła i poprosiła, żebym uzupełniła jakieś dane. Powiedziałam, że chętnie wyślę jej wszystko, czego sobie życzy, ale czy przypadkiem mój wiek nie będzie przeszkodą. Stwierdziła, że absolutnie nie. Ale już więcej się nie odezwała. Gadanie sobie, a praktyka sobie. Pracodawcy nie lubią ludzi doświadczonych, bo takimi trudno manipulować. Niełatwo też im wmówić, że coś jest prawidłowe, jeśli tak nie jest. Wtedy zrozumiała, że nie ma wyjścia i musi szukać pracy fizycznej. Odpadały wszystkie oferty, które dotyczyły osób ze stażem pracy, bo przecież Anna nigdy nie była zatrudniona jako pracownik fizyczny. – Nie było łatwo pogodzić się z tym, że muszę szukać pracy jako osoba bez kwalifikacji – wspomina. – Ale zamknęłam ten rozdział w życiu, kiedy zajmowałam stanowiska kierownicze, i zaakceptowałam fakt, że teraz będę musiała wykonywać bardzo ciężkie prace fizyczne. Zaczęłam wysyłać CV do marketów. Tam też wcale nie jest łatwo się dostać, bo niektóre wymagają, by osoba była przez kogoś polecona. Jeden z marketów odezwał się dość szybko. Poszłam na rozmowę. Kierownik spytał, czy zdaję sobie sprawę, jak ciężka jest to praca. Powiedziałam, że tak, choć nie miałam pojęcia, jak bardzo. Market był średniej wielkości. Załoga liczyła 15 osób. Ja zostałam przyjęta na stanowisko doradcy klienta. To takie górnolotne określenie, faktycznie z doradzaniem nie ma nic wspólnego. W zakresie obowiązków jest wykładanie towarów, przyjmowanie dostaw, robienie przecen, praca jako kasjerka itd. W CV Anna opisała swój staż pracy, stanowiska, jakie zajmowała, ukończone studia. Kierownik nie komentował, że z takim doświadczeniem szuka zatrudnienia jako szeregowy pracownik sklepu. Widocznie nie pierwszy raz z tym się spotkał. A ona potem nawet żałowała, że opisała skrupulatnie swoją karierę, zamiast napisać, że jest emerytką i nie ma doświadczenia w pracy w handlu. Kilka tygodni przepracowała w tym niedużym markecie. Poznała całą załogę, zakolegowała się. Nigdy nie opowiadała o sobie, o swojej przeszłości. Rozmowy dotyczyły spraw dnia codziennego, błahych problemów, pogody. Dziewczyny rozmawiały o telenowelach i programach telewizyjnych, których ona w ogóle nie znała, więc nie zabierała głosu. Kiedyś zaczęła opowiadać o ulubionym serialu nadawanym przez HBO, ale zobaczyła zdziwienie w ich oczach, więc przestała mówić. Tylko z jedną z dziewczyn znalazła wspólny język,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 24/2019

Kategorie: Reportaż