LeasingTeam zleca doświadczonym dziennikarzom TVP kopiowanie dokumentów – Potraktowano nas jak śmieci – nie kryje oburzenia Barbara Kozber, dziennikarka z Bydgoszczy, która w telewizji przepracowała 27 lat. Specjalizuje się w dziennikarstwie medycznym, w zeszłym roku po raz dziewiąty przyznano jej nagrodę specjalną w konkursie na Dziennikarza Medycznego Roku, a teraz ma pracować w… archiwum. Dla dziennikarzy taka propozycja to policzek. Czeka was Włocławek LeasingTeam zwalnia ostatnich dziennikarzy TVP, których przeniesiono do tej agencji zatrudnienia w lipcu 2014 r. Firma ma jednak kłopot. Nie może się pozbyć wszystkich pracowników, bo zakazuje tego prawo. Ponad 40 osób jest objętych ochroną przedemerytalną i związkową. – Będziemy dla nich szukać zajęcia odpowiadającego ich kwalifikacjom. Nie chcemy ich kierować do sklepu – zapewniała w lutym br. Andżelika Majewska, członkini zarządu LT. Dziś już wiadomo, że doświadczonym dziennikarzom z przeszło 20-letnim stażem zaproponowano kserowanie dokumentów we włocławskim oddziale firmy. Barbara Kozber objęta jest tzw. przedemerytalnym okresem ochronnym, dlatego LeasingTeam zaoferował jej pracę archiwistki. W ramach nowych obowiązków miałaby dojeżdżać do Włocławka, kserować dokumenty i wprowadzać dane do komputera. „Kiedy w Wielki Czwartek wręczono mi wypowiedzenie warunków pracy i płacy, dosłownie wbiło mnie w fotel”, relacjonowała na łamach „Expressu Bydgoskiego”. – Taką samą ofertę otrzymała doświadczona dziennikarka ze Szczecina, która skończyła europeistykę, psychologię na UJ oraz prestiżowe studia menedżerskie MBA – wyjawia Barbara Markowska-Wójcik, przewodnicząca zarządu związku zawodowego Wizja, działającego w TVP i LT. Jak się ma praca archiwisty do dziennikarstwa? Z takim pytaniem pracownicy zgłaszają się do koordynatorów LeasingTeam. W odpowiedzi słyszą, że „kserować papiery każdy potrafi”. Skierowania do pracy we włocławskim archiwum dostają dziennikarze z całej Polski. Nie wiedzą jednak, w jakiej formie mieliby świadczyć pracę w innym mieście. – LeasingTeam twierdzi, że to będą delegacje, ale kiedy pracownicy pytają o szczegóły, czy będą im opłacane przejazdy w obie strony i hotele, czy przewidziano dodatek za rozłąkę, nie otrzymują żadnych konkretnych odpowiedzi – mówi Jacek Dybowski, wiceprzewodniczący Wizji. Jeśli chcą pracować, nie mają wyjścia. Odmowa przyjęcia propozycji jest dla LT argumentem do zwolnienia. Nie wszyscy na to się godzą. Część dziennikarzy zapowiada, że będzie walczyła w sądzie o odszkodowanie. Niełatwy rynek Reszta przeniesionych z TVP otrzymała już wypowiedzenia. Od 30 czerwca będą bezrobotni. Właśnie wtedy wygasa dwuletnia umowa, którą Juliusz Braun, ówczesny prezes Telewizji Polskiej, podpisał z agencją zatrudnienia. Swoją decyzję argumentował koniecznością wprowadzenia oszczędności. Obecny zarząd z prezesem Jackiem Kurskim na czele nie jest zainteresowany przedłużeniem współpracy z LT. Dlatego firma zwalnia dziennikarzy grupowo. „Kiedy skończą się zamówienia z Telewizji Polskiej, nie będziemy mieli dla nich innej pracy. Składaliśmy oferty na rynku telewizyjnym, ale bez rezultatu. To nie jest łatwy rynek”, tłumaczy w rozmowie z miesięcznikiem „Press” Andżelika Majewska. Zwolnienia grupowe kwestionują związkowcy z Wizji. Twierdzą, że są przeprowadzane z naruszeniem prawa, ponieważ LeasingTeam w żaden sposób nie konsultował ich ze związkiem, choć firma była do tego zobligowana przepisami. „Nie przeprowadzono w tej sprawie żadnych rozmów, nie uwzględniono indywidualnych rozwiązań dla każdego objętego zwolnieniami. Pracodawca potraktował ludzi jako jedną, bezosobową masę”, czytamy w oświadczeniu zamieszczonym na stronach Wizji. Przedstawiciele związku stoją na stanowisku, że wygaśnięcie umowy z TVP nie jest wystarczającym powodem do zwalniania ludzi, bo – jak argumentują – „nie wolno przerzucać na pracowników odpowiedzialności za skutki działalności gospodarczej prowadzonej przez Pracodawcę”. Co ciekawe, w grudniu 2014 r., kilka miesięcy po wejściu w życie umowy między LT a telewizją publiczną, Andżelika Majewska w rozmowie z portalem pulshr.pl o outsourcingu w TVP deklarowała: „Nie chodzi o to, aby zwolnić ludzi, ale o to, aby wdrożyć nowoczesny model zatrudniania, który zoptymalizuje organizację w taki sposób, aby mogła elastycznie reagować na potrzeby rynku i efektywnie konkurować”. I dodawała: „Dzisiaj osoby z TVP są zatrudnione w LeasingTeam, jutro mogą pracować w firmie X, jednak z punktu widzenia funkcji nie ma to znaczenia. Jestem przekonana, że dla dobrych pracowników praca zawsze będzie”. Teraz okazuje się, że rynek „nie jest łatwy”, pracy nie ma, a ludzi trzeba zwolnić. Takiego finału outsourcingu przeniesieni










