Polowanie na sędziów i stronnicze komentowanie wyroków to codzienność w mediach. Ostatnio ich ofiarą padła sędzia Barbara Piwnik Sędzia Barbara Piwnik wypuściła z aresztu siedmiu bezwzględnych bandytów, którzy dokonali kilkunastu porwań dla okupu. Gang ma na sumieniu co najmniej 20 uprowadzeń i trzy zabójstwa – ogłosili, chwaląc się, że są pierwsi, dziennikarze tygodnika „Wprost” Piotr Krysiak i Rafał Pasztelański. Dziennikarze śledczy z „Wprost” ustalili (to ich określenie), że „bandyci byli wyjątkowo brutalni w stosunku do ofiar. Sekatorem obcinali im palce i wysyłali rodzinom. Krewni płacili setki tysięcy, a czasem nawet miliony euro okupu. (…) Decyzja sędzi Piwnik wprawiła w osłupienie policjantów, porwanych i ich rodziny”. Na decyzję sędzi prokuratura złożyła zażalenie do sądu apelacyjnego. Wyższa instancja utrzymała w mocy decyzję sądu okręgowego. Gdyby dziennikarze z „Wprost” chodzili na rozprawy sądowe w tej sprawie, wiedzieliby, że o „gangu obcinaczy palców” można było ewentualnie mówić w marcu ub.r., gdy proces się zaczynał. Bo wtedy wyglądało to groźnie: na ławie oskarżonych młodzi „napakowani” mężczyźni w czerwonych drelichach, jakie noszą wyjątkowo niebezpieczni aresztanci; w czasie przeprowadzania przez sądowe korytarze spętani łańcuchami od rąk do nóg. Ale pół roku później sprawa, która miała być jednym z największych sukcesów stołecznej policji i prokuratury, zaczęła zmierzać ku wielkiej kompromitacji. Na ławie oskarżonych brakowało czterech podejrzanych, za którymi prokurator rozesłał listy gończe. Z 20 porwań w akcie oskarżenia nie znalazła się nawet jedna trzecia. O obcinaniu palców już w ogóle nie było mowy. Żaden zarzut nie dotyczy też zabójstwa (dwie ofiary porwań wciąż się nie odnalazły). Wszystko to wypunktowała sędzia Barbara Piwnik jeszcze przed rozpoczęciem procesu. Chciała zwrócić sprawę prokuraturze, by ta uzupełniła braki śledztwa, opierającego się głównie na wyjaśnieniach dwóch członków gangu, z których jeden wszystkie zeznania odwołał, a drugi jeszcze przed procesem po prostu zniknął. Ale wtedy, na początku ubiegłego roku, sąd apelacyjny stanął po stronie organu ścigania. Proces się zaczął. Obawy przewodniczącej składu sędziowskiego potwierdziły się. Nie było rozprawy – spośród kilkunastu – na której nie wyszłyby na jaw kolejne niedociągnięcia śledczych. Zdarzało się, że prokurator miał do powiedzenia tylko jedno powtarzane jak mantrę zdanie: – Nie wiem, wysoki sądzie. A funkcjonariusz CBŚ na zarzuty, że nie ma podpisu pod protokołami przesłuchań czy rewizji, odpowiadał: – Ja jestem człowiekiem ugodowym, jak oskarżony tak mówi, to niech mówi. Tymczasem zeznania świadków ujawniały coraz to nowe fakty. Jak choćby taki, że ofiara jednego z porwań już po przestępstwie użyczyła swojego mieszkania ojcu policjanta prowadzącego śledztwo. Również samo porwanie i jego przebieg wyglądały dziwnie. Po niektórych zeznaniach ofiary odnosiło się chwilami wrażenie, że uprowadzenie mogło być sfingowane przez rzekomo porwanego. Dziennikarze tygodnika „Wprost” ustalili (bo jako nieobecni w czasie rozpraw nie mogli zaobserwować) co innego. Napisali więc pod dyktando prokuratury: „»Arcyzbrodniarze« pozostaną na wolności”. W sukurs pospieszyli im koledzy z dziennika „Polska” w artykule „Sędzia Piwnik za dobra dla bandytów”. Oto cytat z tej publikacji: „– Nigdy nie widziałem sędziego, który zwracałby się do oskarżonych, i to o tak poważne przestępstwa, po imieniu – relacjonuje jeden z policjantów. – Panie Krzysztofie, panie Grzegorzu… To niebywałe – dodaje”. Sędzia Piwnik zaprzeczyła temu w TVN 24. I nawet nie była specjalnie zbulwersowana – takie kłamstwo można łatwo zweryfikować, gdyż rozprawy są nagrywane. A w odpowiedzi na pytanie, gdzie jest gang obcinaczy palców, wyraziła nadzieję, że może „kiedyś prokuratura i policja pokażą materiały dowodowe, co będzie się łączyło z wniesieniem nowego aktu oskarżenia”. Oszczercze publikacje tygodnika „Wprost” zdementował w Sejmie wiceprokurator generalny Andrzej Pogorzelski, wyjaśniając, że „w sprawie obcinania palców toczy się odrębne postępowanie wobec innych osób; listem gończym poszukiwane są cztery osoby, którym prokuratura chce postawić takie zarzuty; nie jest to żadna z osób oskarżonych w sprawie gangu”. Daremnie by jednak oczekiwać pokajania się kłamliwych dziennikarzy. Nie odwołają tego, co napisali, bo za ich plecami stoi ważny protektor Jarosław Kaczyński. Były premier, lider PiS, nadal twierdzi, że sędzia zwolniła z aresztu arcyzbrodniarzy, którzy obcinali ludziom palce. Co dla niego nie jest zaskoczeniem, bo „(…) sędzia Piwnik była też
Tagi:
Helena Kowalik









