Egzamin niedojrzałości

Egzamin niedojrzałości

Zapiski opolskiego maturzysty W Opolskiem 11 tysięcy młodych ludzi musiało ponownie pisać maturę, bo ktoś ujawnił tematy z polskiego i matematyki. Wreszcie matura! Dziś zdaję polski. Przed szkołą dziennikarze pytają o nasze typy tematów. Mówimy, że nastawiliśmy się na coś o wolności. Jedna z koleżanek wyrywa się, że będzie wolność jako odwieczne pragnienie człowieka. Niepotrzebnie, zupełnie niepotrzebnie. Potem okazuje się, że do jednej redakcji dzwoni kobieta, która na dzień przed maturą dostała do opracowania konkretne tematy. Jeszcze później przychodzą jacyś studenci i też opowiadają, że znali tematy. Wpadka. Już się rozniesie, że był przeciek. Ale, o dziwo, jest spokój. Na konferencji prasowej zastępca kuratora, Jerzy Mormul, zapewnia, że nie dotarły do niego żadne informacje, że coś z maturami jest nie w porządku. Tylko dyrektor Michał Paterak z II LO wspomina coś o tym, że skoro tajne informacje wyciekają nawet z Pentagonu, to i tu przecieków nie da się wykluczyć. A dyrektor prywatnego „Progressu” opowiada, że uczniowie mogli sobie wywróżyć tematy. Kurator Franciszek Minor jest spokojny i tłumaczy, że przecież wszystko odbyło się zgodnie z procedurą. Sprawdzona procedura, sprawdzone przepisy, sprawdzeni ludzie. Pięć osób przygotowało tematy dużo wcześniej, a w dniu matur rozwieźli je po szkołach w zalakowanych kopertach wizytatorzy. Przeciek? Nie ma jeszcze ocen, ale są wstępne wyniki. Na 11 tys. piszących ponad 97% wybrało dwa pierwsze tematy: „Wolność – odwieczne pragnienie człowieka” i „Bo coś w szaleństwach jest młodości… (Leopold Staff). Przedstaw fascynujące – Twoim zdaniem – wizerunki młodych w wybranych utworach literackich”. Wychodzi na jaw, że w przeddzień matury na www.sciaga.pl trzy osoby podały właśnie te tematy jako pewniki. Trafiły tam też zadania z matematyki. Niedobrze. Ale na razie nic się nie dzieje. Napisaliśmy, jest OK. Podobno wojewoda Elżbieta Rutkowska zażądała od wszystkich osób mających związek z przygotowaniem matury pisemnych oświadczeń o dochowaniu tajemnicy. No i co z tego. Niech sobie piszą. Najważniejsze, że od kiedy pojawiły się informacje o przecieku, nic się jeszcze nie wydarzyło. Kurator nie wierzy w przeciek. Od poniedziałku do piątku Niestety, chyba uwierzył. Chyba chłopcy z kuratorium wreszcie sami weszli w Internet. W poniedziałek były tematy w portalu, a teraz mamy piątek. I dopiero teraz kurator spotyka się z dyrektorami szkół i mówi, że może być powtórka z matury, a potem wieczorem ogłasza oficjalnie, że unieważnia egzaminy. Przeprasza za stres i mówi, że jest mu przykro. Ale skoro tematy były w Internecie przed maturą, to zostały upublicznione i nie ma wyjścia. Część koleżanek i kolegów jest wściekła. Pisali normalnie, to czemu mają powtarzać. Nikt się jeszcze nie zastanawia, od kiedy tematy krążyły po ludziach, zanim ktoś się wygłupił i wrzucił je w Internet. I czy to był tylko maturzysta, czy ktoś inny. Prokuratura wszczyna śledztwo, policja węszy, mają login i numer komputera nadawcy, ale trzeba jeszcze znaleźć właściciela sprzętu. Jeśli się nie udało tego zrobić od razu, to znaczy, że to może być prywatny komputer. Czyli anonim. Tak czy inaczej ktoś te tematy sprzedał. Ktoś, kto miał do nich dostęp. Ktoś je wykradł. Politycy do boju Do akcji wkraczają politycy. Platforma i PiS chcą dymisji kuratora. Maturę pisze syn Henryka Krolla z mniejszości niemieckiej. Kroll się dziwi, że skoro młodzież mogła znaleźć w Internecie tematy, to czemu kuratorium nie. Sekretarz opolskiej SLD mówi, że jego brat pisał maturę i wie od niego, że koledzy znali wcześniej tematy. Ale SLD słabnie. W miejskiej radzie nie mają już nawet żadnego wiceprzewodniczącego komisji. A Minor jest z SLD. Kilka lat temu był już kuratorem. Odszedł, jak SLD przegrało. Wrócił, kiedy wygrało. W ostatnim konkursie na kuratora miał dwóch kontrkandydatów: Mormula i Dunaja. Mormul odpadł w rundzie wstępnej, bo okazało się, że kierowanie warsztatami to nie to samo co praca na kierowniczym stanowisku. A zaraz potem został zastępcą Minora. Dunajowi wyciągano sprawę w sądzie o narażenie gminy na straty, ale został uniewinniony. Minorowi z kolei zarzucano, że jego dziecko pojechało na kolonie dla dzieci z terenów popowodziowych, choć mu się nie należało. Była sprawa w sądzie, ale wicekuratorkę, która w 1997 r. wysłała dzieci na kolonie na Węgry, uniewinniono. Teraz wojewoda domaga się zdymisjonowania Mormula. Nie wiadomo, co z Minorem. Ale jest okazja, żeby mu dokopać. A on powtarza, że jest dumny

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 22/2004

Kategorie: Kraj