Esemesy czy korupcja?

Esemesy czy korupcja?

Wojskowi są pewni, że dziennikarze atakujący poznańskich prokuratorów zostali zmanipulowani O tym, że między prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem a jego zastępcą, szefem Naczelnej Prokuratury Wojskowej, gen. Krzysztofem Parulskim iskrzy, do niedawna wiedzieli jedynie nieliczni. Niecelny, na szczęście, strzał zwrócił uwagę nie tylko na głęboki podział między prokuratorami cywilami a wojskowymi, lecz także na inne niepokojące zjawiska. Media w tej sprawie – o dziwo – skupiły się na personaliach, mało wybrednych żartach na temat umiejętności strzeleckich prokuratora Przybyła i na zarzutach o inwigilację dziennikarzy. Z ust polityków padły słowa tragifarsa i hucpa. Mało kogo zainteresowały inne rewelacje ujawnione w oświadczeniu płk. Mikołaja Przybyła. Kto się boi poznańskiego śledztwa? Wydawać by się mogło, że jego wzburzenie spowodowała publikacja Wojciecha Czuchnowskiego i Ewy Siedleckiej „Prokuratura Wojskowa sześć razy złamała prawo” na łamach „Gazety Wyborczej”. Padły w niej stwierdzenia, że prokuratorzy Przybył i Jakuszewski mogą się spodziewać kłopotów w związku z bezprawnym żądaniem przekazania prokuraturze przez operatorów treści esemesów dziennikarzy Macieja Dudy (TVN 24) i Cezarego Gmyza („Rzeczpospolita”). Chodziło o śledztwo w sprawie przecieków z postępowania przygotowawczego dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Pułkownik dość szczegółowo przedstawił swoją wersję i ocenę zdarzeń, stwierdzając, że dziennikarze zostali zmanipulowani, a następnie wspomniał o prowadzonych w Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Poznaniu śledztwach dotyczących „systemu przestępczych powiązań na styku działania prywatnej przedsiębiorczości i funkcjonariuszy państwowych decydujących o dystrybucji kolosalnych środków finansowych”. Podkreślił, że ujawnione zostały przestępstwa korupcyjne, mechanizmy ustawiania przetargów i wyłudzania ogromnych kwot z budżetu Wojska Polskiego. W jego ocenie to był prawdziwy powód medialnych ataków na jego osobę, a billingi posłużyły jako wygodny pretekst. Gen. Bogusław Pacek, radca szefa Ministerstwa Obrony Narodowej, potwierdził, że Służba Kontrwywiadu Wojskowego przekazała prokuraturze wojskowej materiały związane z poważnymi przestępstwami o charakterze korupcyjnym w wojsku, o których opinia publiczna jeszcze nie wie. I dodał, że sprawa ta, jak wszystkie najpoważniejsze, trafiła do zespołu ds. przestępczości zorganizowanej, którym kieruje płk Mikołaj Przybył. To samo kilka dni później potwierdził Polskiej Agencji Prasowej były minister obrony narodowej Bogdan Klich: – Mogę powiedzieć, że jednym z najpoważniejszych postępowań, które obecnie prowadzi prokuratura wojskowa z zawiadomienia SKW, jest postępowanie dotyczące jednego z ważnych systemów dla naszego wojska, w którym nieprawidłowości zostały wykryte w 2010 r. przez SKW, a zawiadomienie złożone w 2011 r., po prawie dwóch latach postępowania SKW. Dotyczy to spraw, które rozpoczęły się decyzją z 2006 r. To zaskakująca okoliczność. Wojsko nie lubi publicznego prania swoich brudów. Co zatem skłoniło gen. Packa do takiej otwartości? Być może obawa, że sprawa zostanie zamieciona pod dywan. Zwłaszcza że politycy komentujący wystąpienie i strzał płk. Przybyła oraz rozbieżności w ocenie tych zdarzeń między prokuratorem Andrzejem Seremetem a jego zastępcą, gen. Krzysztofem Parulskim, zaczęli wspominać o potrzebie włączenia prokuratury wojskowej w struktury cywilne. Czyżby wojskowi obawiali się, że przejęcie przez cywilną prokuraturę materiałów z tego śledztwa, które dziś są w ich rękach, może rozmydlić sprawę? Publicznie rozważana była też kwestia nacisków, jakim miał być poddany prokurator Przybył, choć, moim zdaniem, nie da się tego dowieść. Biznes na korektach W związku z tą sprawą „Gazeta Wyborcza” informowała, że śledczych interesuje mechanizm tzw. korekt, które dokonywane były w Planie Modernizacji Technicznej wojska. PMT to tajna lista zakupów sprzętu i uzbrojenia, opracowywana co roku w Ministerstwie Obrony Narodowej i w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego. Dotyczy niemal wszystkiego, czego używa armia: od umundurowania po ciężki sprzęt bojowy. Część owych korekt miała być wprowadzana z inspiracji byłych wojskowych zatrudnionych obecnie w prywatnych spółkach. Służba Kontrwywiadu Wojskowego zwróciła uwagę, że stosowanie korekt stało się zbyt powszechne. W ciągu ostatnich kilku lat wydano w ten sposób ponad 4 mld zł. SKW miała zdobyć dowody na korupcję, w którą jakoby zamieszani byli wysocy oficerowie Wojska Polskiego, przedstawiciele firm zaopatrujących armię i politycy Platformy Obywatelskiej. Mnie bardziej przekonuje wersja, że po prostu ktoś doniósł o tym, co się dzieje, ponieważ został oszukany w interesach. Wojskowi, z którymi rozmawiałem,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2012, 2012

Kategorie: Kraj