Fidel – i co dalej?

Fidel – i co dalej?

Zdrowie 75-letniego Castro budzi obawy i świat zadaje sobie pytanie, co stanie się na Kubie po jego odejściu Dyktator? Na pewno. Ale jeszcze bardziej król, który postanowił uszczęśliwić naród na swój własny sposób i bez którego Kuba czułaby się osierocona. Kilka tygodni temu wyspa miała przedsmak emocji, jakie spowoduje śmierć Fidela Castro. W niedzielę, 24 czerwca, Castro zasłabł, przemawiając na wiecu. Wszyscy zamarli. Ocucono go w karetce. Wrócił, aby powiedzieć, że czuje się już dobrze, ale nie kontynuował przemówienia. Od tego czasu bardzo skrócił swe publiczne wystąpienia. W wypowiedzi dla amerykańskiej telewizji NBC jako swego ewentualnego następcę wskazał młodszego o pięć lat brata, 70-letniego Raula, który stoi na czele armii: „Na wypadek, gdybym doznał zawału albo wylewu”. Oliwkowa, wojskowa bluza nie leży na ramionach przywódcy tak jak dawniej, gdy opinała tors wysportowanego mężczyzny. Jego partyzanci nazwali go ze względu na niebywałą kondycję „El Caballo”, czyli koń. Przeciwnicy i zawistnicy przetłumaczyli – ogier, co było aluzją do jego męskich podbojów. Pierwsza żona, Mirta, wyjechała do Miami. Przez 20 lat jego towarzyszką życia pozostawała pełna subtelnego wdzięku przyjaciółka i doradczyni, Celia Sanchez (zmarła w 1978 r.), która walczyła u boku Fidela w partyzantce. Mówią o nim, że ma wiele dzieci z różnymi kobietami, m.in. z pewną włoską dziennikarką i nie wiadomo właściwie, czy w ustach Latynosów to bardziej przygana, czy komplement. Ukochany syn z małżeństwa z Mirtą, Fidelito, studiował w ZSRR, a obecnie stoi na czele kubańskiego Instytutu Energii Jądrowej. Jednym z pierwszych majątków ziemskich, jakie wywłaszczył w ramach reformy rolnej, był majątek jego rodziców. Starszy brat Fidela, Ramon, pozostał na Kubie i pracował jako administrator gospodarstw ludowych. Większość rodziny Castro wyemigrowała jednak z Kuby na Florydę. Juanita, siostra Fidela, wyjechała do Miami, gdzie ma aptekę. „Cztery dekady władzy Castro to więcej niż dosyć” – oświadczyła niedawno w telewizji Alina Fernandez, 43-letnia córka jego i Natalii Revuely. Fernandez dorobiła się całkiem sporego majątku na książkach i niezliczonych wywiadach opisujących „bestialstwa” Fidela wobec opozycji i jego przygody miłosne. Alina, która uciekła z Kuby w 1993 r., w czasie najcięższego kryzysu, twierdzi, iż ojciec wyznał jej, że ma piętnaścioro dzieci. Dawny „macho” kończy 13 sierpnia 75 lat. Jego rewolucja, która zwyciężyła zdemoralizowaną, 45-tysięczną armię krwawego dyktatora i kreatury kubańskiej mafii (narkotyki, kasyna gry, prostytucja), Fulgencio Batisty, ma już 42 lata. Najbliższa przyszłość szlachetnej utopii, którą wbrew Amerykanom i biegowi historii udało mu się częściowo urzeczywistnić, jest niepewna. Wychowanek jezuitów Fidel Castro, pochodzący z hiszpańskiej rodziny ziemiańskiej, jest wychowankiem ekskluzywnego hawańskiego Kolegium Betlejemskiego ojców jezuitów. Na wiecznie strajkującym i pacyfikowanym przez policję Uniwersytecie Hawańskim, gdzie ukończył prawo, aby zostać adwokatem opozycjonistów i biedaków, przejął się patriotycznymi ideami wieszcza narodowego, José Martiego, który walczył przeciwko hiszpańskiemu panowaniu kolonialnemu i przemocy jankeskiego imperium. W opinii, którą wystawiono Castro po ukończeniu liceum, jezuici napisali: „Doskonały kolega, sportowiec broniący zawsze mężnie i dumnie sztandaru szkoły. Potrafił zaskarbić sobie podziw i sympatię wszystkich. (…) Nie wątpimy, że wspaniale zapisze karty swego życia”. Na sport miał czas nawet jako comandante en jefe, wódz najwyższy rewolucji. Podczas zagranicznych podróży, nie mogąc zagrać w ukochany bejsbol, wyżywał się przynajmniej w tenisie stołowym, w którym był mistrzem. Podczas wizyty w Krakowie w 1973 r., zamiast zwiedzać zabytki, bawił się w kabarecie, a w Katowicach grał do drugiej w nocy w ping-ponga, wykańczając kolejno partnerów – polskich oficjeli i ochroniarzy. Szczęściarz 26 lipca 1953 r. Castro, na czele 150 młodych inteligentów przeżywających „kaca moralnego” z powodu ogólnej biedy ludu, zaatakował w Santiago de Cuba koszary Moncada. Ośmiu uczestników ataku zginęło, 60 zastrzelono już jako jeńców. Fidel ocalenie życia zawdzięcza szczęściu, przytomności umysłu i wstawiennictwu arcybiskupa Santiago. Proces, w którym wystąpił jako własny obrońca, wykorzystał do wygłoszenia oskarżycielskiej mowy pod adresem reżimu Batisty. Zakończył ją słynnym zdaniem: „Historia mnie uniewinni!”. Przemówienie stało się później radykalnym, wyzwoleńczym programem społecznym jego rewolucji, który przewidywał m.in. konfiskatę majątków powstałych z korupcji

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 33/2001

Kategorie: Sylwetki