Odsunięcie Nowej Matury nie jest zaprzestaniem reformy edukacji, ale troską o jej wprowadzenie Rozmowa z Krystyną Łybacką, wiceprzewodniczącą SLD – Internetowy czat z pani udziałem zdominowali zdezorientowani maturzyści. W połowie września piszą próbną maturę, która ma poprzedzić nową, a tymczasem SLD zapowiada, że egzamin dojrzałości będzie odbywał się według starych zasad. Czy można dzisiaj powiedzieć młodzieży, by tę próbę traktowała symbolicznie? – Zakładając, że SLD będzie miał wpływ na władzę – tak. – A więc w tym roku szkolnym Nowej Matury nie będzie. Dlaczego? – Nikt nie neguje zasadności i założeń Nowej Matury. Standaryzacja wymagań i ocen, zastąpienie egzaminu na wyższe uczelnie egzaminem maturalnym – to słuszne założenia. Jednak kiedy kilka miesięcy temu poprosiliśmy rząd o informację, przekonaliśmy się, że stan przygotowań – legislacyjny, logistyczny i prawny – jest niewystarczający. Ministerstwo nie przygotowało nawet wystarczającej liczby materiałów, które miałyby dotrzeć do szkół. Słynne już syllabusy były prezentowane w Internecie. A przecież nie każda szkoła ma do niego dostęp. – Lęki maturzystów wynikają z niepewności, czy podołają nowym wymaganiom. – Słusznie się boją. Przez trzy lata byli przygotowywani do starej matury. Dopiero w ostatnim roku zaczęto ich uczyć według wymagań syllabusa. To m.in. oznacza, że w wielu szkołach nauczyciele przestali realizować program, bo zajęli się tylko wymaganiami syllabusa. A przecież matura ma wieńczyć nie tylko jeden rok, ale cały okres pobytu w liceum. Poza tym stan prawny też jest niedopracowany. Uczelnie powinny określić, na jakim poziomie przyjmują, z jakiego zakresu przedmiotów. Oczywiście, niektóre uczelnie deklarują, że będą uwzględniały Nową Maturę, ale brakuje rzeczowej, konkretnej informacji. Jeżeli mamy zastąpić postępowanie kwalifikacyjne wynikami Nowej Matury, to również uczelnie muszą być zobligowane do podawania w określonym terminie zasobu wiedzy, którą maturzyści powinni posiadać. – A czy resort edukacji ma dzisiaj pieniądze na wdrożenie nowego egzaminu dojrzałości? – Ministerstwo zapewnia, że ma wystarczającą ilość środków. Według nas, nie ma. – Są jeszcze nauczyciele. O ich przygotowaniu wiemy najmniej, może dlatego że trudno jest się przyznać do niewiedzy. – Wielu nauczycieli zgłosiło się na kursy, które przygotowują egzaminatorów. I co z tego? Z rozmów z nimi wiem, że często kurs był fikcją. Zaliczyli go, ale nie czują się kompetentni. I tak, po podliczeniu tych braków, SLD podjął decyzję o odsunięciu nowej formy egzaminu. Uważam, że słusznych, wspomnianych już przeze mnie założeń nie należy ośmieszać w oczach społeczeństwa złą realizacją. – A jednak rodzice i uczniowie są zdezorientowani. Często słyszę, że w reformę należy brnąć, nawet jeżeli ma niedoróbki. Należy poprawiać ją w marszu, nie zawracać. – To nie jest zawracanie. Nie będziemy zmieniać tego, co się już zdarzyło. Dzieci nie są przedmiotami, które przekłada się z pudełka do pudełka. Np. podział na podstawówkę i gimnazjum trzeba uznać za akt dokonany. Odsunięcie Nowej Matury nie jest zaprzestaniem całej reformy, ale troską o jej należyte wprowadzenie. – Kiedy więc będzie Nowa Matura? – Nie podam konkretnej daty, bo nie znam rozmiarów bałaganu, jaki zastaniemy. – Przeciwnicy edukacyjnych pomysłów SLD mają pretensje, że gdy Sojusz rządził, nie zreformował systemu nauczania, a teraz zajmuje się krytykowaniem tych, którzy decyzję podjęli. – Tym osobom warto przypomnieć fakty. W poprzedniej kadencji ówczesny minister edukacji, Jerzy Wiatr, powołał pluralistyczną Radę Konsultacyjną ds. Reformy, która przygotowała kilka wariantów reformy edukacji. W jednym z pierwszych wywiadów min. Handke przyznał: „To, co przedstawiam, jest jedną z propozycji znalezionych w szufladzie mojego poprzednika”. Potem już do tego nie wracał, bo chciał być gwiazdą. Niestety, edukacja nie znosi gwiazd, tu liczy się zbiorowa praca. Teraz trzeba zrobić wszystko, żeby kolejne etapy edukacji były jak najlepiej dostosowane nie tylko do tego, co chcemy osiągnąć, ale i do realiów. Błąd min. Handkego polegał na tym, że nie spojrzał na zewnątrz systemu. – A na zewnątrz systemu jest bieda. Ostatnie lata to pogłębiający się podział w uczniowskiej społeczności, który stanowi lustrzane odbicie świata dorosłych. – Tak, brniemy w podziały edukacyjne. Wykształciła się nowa kategoria uczniów odrzuconych, nazywanych pogardliwie „pegeerusami”. To dzieci, po których widać biedę. Nie są mniej zdolne, ale nie ze swojej winy żyją w ubóstwie. –
Tagi:
Iwona Konarska