Goje i Żydzi

Goje i Żydzi

Z Żyda zostało zdjęte najważniejsze odium: przestał być dla Polaka synonimem tchórza Rozmowa z Piotrem Kuncewiczem – Pana książka “Goj patrzy na Żyda” została wybrana książką minionego roku. Uznano ją za ważny głos w dialogu polsko-żydowskim. Czy nie sądzi pan, że wyjawienie sprawy Jedwabnego przekreśla pana wysiłki, aby zbliżyć nasze narody? – Mogę tylko mieć nadzieję, że “Goj patrzy na Żyda” przyczyni się do tego, aby już nigdy w przyszłości żadne Jedwabne się nie wydarzyło. Pisząc o trudnych losach Polaków i Żydów, o sprawie Jedwabnego nic nie wiedziałem. – Jak zrodził się zamysł napisania tej książki? – Ten temat “chodził” za mną od bardzo długiego czasu. Jeśli chodzi o przyczyny intelektualne, są dwie. Pierwsza to fenomen antysemityzmu, który częściowo obejmował i mnie. Był to antysemityzm niezupełnie świadomy, wynikający na przykład z tego, że słowo “Żyd” jest używane nie tylko jako nazwa narodu, ale i jako wyzwisko. Ta dwuznaczność nie dawała mi spokoju. Druga przyczyna jest taka, że rola Żydów w zasiedleniu i oswojeniu czy nawet przysposobieniu zachodniego świata zawsze wydawała mi się ogromna bądź to poprzez Biblię, bądź poprzez ich zmysł do interesów. – A do filozofii, literatury, sztuki, nauki – nie? – Ależ też… wszystkie te sprawy się łączą. To były główne powody, które sprawiły, że uznałem Żydów za jednych z twórców Europy, a to dla mnie ważne pojęcie – napisałem wcześniej książkę “Antyk zmęczonej Europy”, w której zajmowałem się korzeniami grecko-rzymskimi naszego świata. “Goj patrzy na Żyda” jest w pewnym sensie kontynuacją tamtej książki. Poza tym Żydzi wydali mi się świetną odskocznią do poruszenia bardziej filozoficznych, abstrakcyjnych tematów, takich jak rola człowieka w historii, rola narodu w historii, kwestia Boga. Chciałem doprowadzić wątek żydowski do czasów współczesnych, choć w zasadzie współczesnością interesuję się trochę mniej, mimo że napisałem pięć tomów poświęconych literaturze współczesnej pt. “Agonia i nadzieja”. Byłem też ciekaw, jak naród żydowski istniał przez tysiące lat, kiedy nie miał własnej państwowości. U Polaka to jest chyba naturalne – przecież i my mieliśmy okresy braku własnej państwowości. – Nie miał pan obiekcji, że książka zostanie źle przyjęta? Że Żydom nie spodoba się to, że goj opisuje ich historię? – Bałem się, że książka będzie źle przyjęta, jednak te obawy okazały się płonne, na ogół. Starałem się o jak najbardziej wyważoną formułę, o maksymalną sprawiedliwość dla wszystkich uczestników historii, zarówno dla Polaków, jak i dla Żydów, dla chrześcijan, jak i dla judaistów. Muszę przyznać, że – skoro pisałem o Żydach – to oni byli przedmiotem mojej sympatii, ale sądzę, że ta moja sympatia nie przekracza progu obiektywizmu. Uważam zresztą, że jeśli autor zamierza pisać o czymkolwiek – lepiej, żeby nie pisał, jeśli nie czuje do swoich bohaterów sympatii. Oczywiście, odezwały się także głosy krytyczne. – Jakie stawiano panu zarzuty? – Polacy twierdzili, że skrzywdziłem Polaków, a Żydzi mieli różne zastrzeżenia. Na przykład pewien Żyd fundamentalista zarzucił mi, że piszę zbyt lekceważąco o panu Bogu i o postaciach biblijnych… -…“Dawid był dziwkarzem… podobno także sługą i najemnikiem filistyńskim”, Samson to jakby inne wcielenie Herkulesa, postać bliska naszym Wyrwidębom i Waligórom, prototyp Ordona i Wołodyjowskiego… I tak dalej. – (śmiech) To w pełni uzasadnione spojrzenie… Z kolei inny recenzent, Józef Unger, w lutowym numerze “Dziś” oburzył się, że Marks czy Heine nie byli Żydami, jak twierdzę, bo Żydem jest tylko ten, kto się za Żyda uważa. Miał mi za złe, że wprowadzam kategorię “Żydzi z pochodzenia”. Zdaniem tego polemisty, dochodzi tu do głosu mój podświadomy antysemityzm… – Ciekawa jestem, z myślą o jakim adresacie pisał pan tę książkę? – Pisałem z myślą o wszystkich ludziach interesujących się światem. Chciałem, aby książka była czytelna dla wszystkich, dlatego unikałem najbardziej skomplikowanych spraw, poglądów i dowodów na te poglądy. Powinna zainteresować też ludzi, których ciekawi wiedza ezoteryczna: przy okazji omawiania historii żydowskiej mówię także o sensie dziejów, języka, istnienia świata, przywołuję kabałę. – Co takiego, pana zdaniem, jest w Żydach, że często budzą skrajne emocje, od anty- do filosemityzmu? Że wielu ludziom

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2001, 2001

Kategorie: Wywiady
Tagi: Ewa Likowska