Gorączka drewna

Gorączka drewna

Coraz więcej krajów zmaga się z gangami prowadzącymi nielegalną wycinkę Choć Rumunia często bywa wyśmiewana jako kraj zajmujący ostatnie miejsca w europejskich rankingach rozwoju ekonomicznego czy walki z korupcją, jest pewien aspekt, w którym jeden z najmłodszych członków Unii Europejskiej pozostaje absolutnym liderem. Na terenie Rumunii wciąż znajduje się ponad 525 tys. ha prastarej, pierwotnej puszczy – więcej niż w jakimkolwiek innym miejscu na Starym Kontynencie, poza przygranicznymi obszarami Norwegii i Szwecji. Wydawałoby się, że to powód do dumy – stare lasy, stanowiące naturalne siedlisko dla tysięcy gatunków i nietknięte przez człowieka od ich powstania, mogłyby być symbolem kraju, atrakcją dla turystów, źródłem inspiracji do walki o środowisko naturalne. Zamiast tego stały się w ostatnich kilkunastu latach schronieniem dla zorganizowanej przestępczości, źródłem afer korupcyjnych i przyczyną ogromnych napięć między Bukaresztem a Brukselą. Austriacy na łowach w Rumunii Na początku czerwca 2018 r. rumuńska policja przeprowadziła jedną z najbardziej spektakularnych operacji w swojej najnowszej historii. Skoordynowana, zorganizowana w kilku miastach jednocześnie akcja antyterrorystów i agentów antykorupcyjnych doprowadziła do aresztowania 23 osób, oskarżonych o uczestnictwo w syndykacie przestępczym w tamtejszych puszczach. W wyniku zwieńczonego policyjnym rajdem śledztwa, trwającego od 2011 r., ustalono, że wartość drewna, którym nielegalnie obraca grupa, mogła wynosić 25 mln euro. Wśród zatrzymanych byli nie tylko pracownicy tartaków czy kierowcy ciężarówek, ale także urzędnicy samorządowi i pracownicy parków narodowych. Co więcej, pod jednym z adresów, pod które podjechały policyjne wozy, mieścił się zakład produkcyjny austriackiej firmy Schweighofer – giganta na europejskim rynku wyrębu drewna i produkcji biomasy. Spółka działa na rumuńskim rynku od 2002 r. Ciesząca się reputacją solidnego przedsiębiorstwa z przeszło 300-letnią tradycją, ma tu trzy tartaki i dwie fabryki. Obecna jest też w Bułgarii, Czechach, Niemczech i na Ukrainie, a jej roczny obrót drewnem, biomasą i półproduktami drzewnymi przekracza 500 mln euro. Rumunia to dla niej rynek kluczowy, bo o drewno jest stosunkowo łatwo, surowiec można pozyskać tanio i – jak się okazało – nie zawsze trzeba przy tym się przejmować ograniczeniami prawnymi. W 2015 r. na stronie Environmental Investigation Agency (EIA), Agencji Śledczej ds. Ochrony Środowiska, międzynarodowej organizacji pozarządowej zajmującej się tropieniem działalności przestępczej na obszarach chronionych i zagrożonych, pojawiło się bardzo niewygodne dla Schweighofera nagranie wideo. Widać na nim, jak dwóch menedżerów firmy próbuje dokonać nielegalnego zakupu drewna do swojej fabryki. Obaj doskonale zdają sobie sprawę, skąd pochodzi surowiec, jednak zupełnie się tym nie przejmują i potwierdzają, że fabryka bez problemu przyjmie dostawę. Wcześniej w sieci zamieszczony został nagrany ukrytą kamerą materiał, pokazujący oklejony logotypami służby parków narodowych samochód transportowy, który przewozi nieoznakowane i – co później wyszło na jaw – nieudokumentowane bele drewna z terenu parku do innego przedstawicielstwa Schweighofera. Niebezpieczne rumuńskie lasy Nielegalny wyrąb i wywózka drzew to gigantyczny problem w Rumunii. Ze śledztw przeprowadzonych przez EIA i WWF wynika, że nawet ponad 50% drzew jest wycinanych w tym kraju nielegalnie. Z kolei Greenpeace szacuje, że co godzinę bezpowrotnie tracone są tam 3 ha prastarych lasów i puszcz. Przekłada się to na niszczenie nie tylko ekosystemu i bioróżnorodności, ale również, pośrednio, miejsc pracy. Adriana-Doina Pană, była minister leśnictwa, ocenia, że w ciągu 18 lat obecności Schweighofera w Rumunii nieuczciwa konkurencja ze strony giganta spowodowała likwidację nawet 50 tys. miejsc pracy w innych zakładach, głównie przetwórczych i meblarskich. Nielegalne pozyskiwanie drewna nierzadko kosztuje też ludzkie życie. W ciągu kilku tygodni na przełomie września i października ub.r. zamordowanych zostało dwóch rumuńskich strażników parków narodowych. Raducu Gorcioaia znaleziony został w swoim samochodzie na terenie puszczy Pascani na północnym wschodzie kraju, niedaleko miejsca od lat uznawanego za obszar nielegalnego wyrębu drewna. Ciało Liviu Popa porzucono w wąwozie na terenie parku Maramures, objętego ochroną w ramach programu Natura 2000 górskiego obszaru na północy Rumunii, tuż przy granicy z Ukrainą. Obaj strażnicy przed śmiercią sprawdzali doniesienia o nielegalnym wyrębie drewna. Nie wiadomo, czy informacje pochodziły od zaniepokojonych leśników lub turystów,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 21/2020

Kategorie: Ekologia