Niestraszny im mróz i śnieg. Opowiadają, jak przetrwały zimę w Bieszczadach Kolektyw Wilczyce protestuje w Puszczy Karpackiej od początku stycznia. Był na miejscu całą zimę, nawet w najsroższe mrozy. Broni działki 219a, czyli 30 ha lasu znajdującego się w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego oraz w granicach Nadleśnictwa Stuposiany. To obszar Natura 2000 Bieszczady, rosną tam przeszło stuletnie buki i jodły, chronione mchy i porosty. Żyje wiele gatunków zwierząt, m.in. wilki, puszczyki, rysie i żbiki. „Nie zgadzamy się na dewastację dzikiej przyrody i eksploatację cennych lasów jako magazynów drewna. Bieszczadzkie lasy to niezwykle złożony, wrażliwy ekosystem, który pełni wiele bardzo ważnych funkcji”, napisały Wilczyce w oświadczeniu kilka miesięcy temu. I nadal mają takie samo zdanie. Nie złamały ich ani mrozy, ani kontrole pracowników leśnych. „Działamy tak, jak chcemy, żeby działał świat – bez hierarchii, dominacji ludzi nad innymi istotami, patriarchatu, queerfobii i faszyzmu. Z radykalną empatią i troską”, piszą. Wilczyce chcą pozostać anonimowe, nie tylko ze względu na bezpieczeństwo, ale też dlatego, że – jak mówią – unikają wyróżniania kogokolwiek. I chociaż są między nimi mężczyźni, to kolektyw feministyczny, dlatego Wilczyce mówią o sobie w formie żeńskiej. To element ich sprzeciwu wobec patriarchatu. Jak przeżyłyście zimę w Bieszczadach? Było bardzo zimno? – Zima w Bieszczadach jeszcze się nie skończyła. Nie tak dawno spadło 40 cm śniegu. Śnieg i mróz były nieodłącznym elementem naszego życia od samego początku strajku. Przetrwać w trudnych warunkach pozwoliło nam odpowiednie przygotowanie i po prostu przyzwyczajenie do chłodu. Wyposażyłyśmy się w odpowiednie ubrania – kilka warstw luźnej, ciepłej odzieży, np. polary, wełniane swetry i puchowe kurtki z odzysku, ubrania outdoorowe, nieprzemakalne ocieplane obuwie, kalosze i tzw. gumofilce. Ogrzewałyśmy się, głównie siedząc wspólnie w tipi zbudowanym z gałęzi i banerów wyborczych z odzysku. Paradoksalnie to nie silny mróz (temperatury w nocy spadały do minus 20 st. C) był największym problemem. To wilgoć i wiatr najbardziej nam dokuczały i znacznie obniżały odczuwalną temperaturę. Gdzie śpicie? – W namiotach, na specjalnie zbudowanej wieży i na skypodach, czyli platformach zamontowanych na drzewach. Plandeki, maty termiczne, śpiwory przeznaczone do spania w niskich temperaturach pozwalają komfortowo przetrwać noc. Ważne jest, by nie spać samemu i ogrzewać się nawzajem. Miałyście problem z dojściem do waszego obozu, Nory? – Bywało trudno tam się dostać, zdarzało się nam iść w śniegu do pasa. Często musiałyśmy w takich warunkach nosić ciężkie plecaki albo materiały budowlane. Najtrudniej było osobie, która przecierała szlak; po wydeptanej ścieżce szło się już całkiem nieźle. Pomagały nam sanie i rakiety śnieżne. Co z jedzeniem? Czytałam, że jesteście wegankami. Jeździcie po zakupy do większego miasta? – Tak, jesteśmy wegankami. Niektóre z nas dopuszczają freegańskie (znalezione np. na śmietniku) słodycze lub słodkie pieczywo. Zazwyczaj osoby jadące do nas z większych miast przywożą zakupy i skipy (głównie warzywa i owoce wyrzucane przez supermarkety – przyp. aut.). Korzystamy również z żywności podarowanej nam przez gości oraz ludzi, którzy chcą nas wesprzeć, a nie mają możliwości uczestniczenia w blokadzie. Generalnie staramy się ratować jedzenie wyrzucane przez innych. Tym samym sprzeciwiamy się konsumpcjonizmowi i kapitalizmowi. Gotujemy na przenośnej kuchence gazowej. Skąd bierzecie wodę, prąd? – Nora leży nad samym strumieniem, z krystalicznie czystą, przepyszną wodą źródlaną. Urządzenia, tj. telefony, sprzęt rejestrujący, ładujemy dzięki przenośnym panelom słonecznym lub prosimy o ich naładowanie osoby schodzące do wsi. Co z myciem? – Hm… nie myjemy się zbyt często, zwłaszcza teraz, jak jest zimno. Nie mamy możliwości brania ciepłego prysznica co rano. Każda stara się zachować higienę na własny sposób, jednak bez używania detergentów, np. myjąc się w misce lub kąpiąc w strumieniu. Jak wygląda wasza codzienność w Norze? Macie jakiś podział obowiązków? – Dbamy o obóz – ulepszamy go, rozbudowujemy, sprzątamy. Przygotowujemy wspólne posiłki, rozmawiamy. Jest też czas na to, by przejść się po lesie, pobyć samej i odpocząć. Niektóre z nas czytają książki, rysują, piszą. Wspólnie uczymy się wiązania węzłów, gramy w karty lub czytamy