Klimat szaleje przez nas

Klimat szaleje przez nas

Warszawa 22.02.2022 r. dr hab. inz. Zbigniew Karaczun - prof. SGGW - kierownik specjalizacji Zarzadzanie i technologie zrownowazonego rozwoju - Miedzywydzialowe Studium Ochrony Srodowiska. fot.Krzysztof Zuczkowski

Nasze indywidualne decyzje są ważne, choć świata nie zmienią. Przede wszystkim potrzebujemy zmiany systemowej Prof. Zbigniew Karaczun – sozolog i działacz ruchu ekologicznego, ekspert Koalicji Klimatycznej Ktoś policzył, że alertów Rządowego Centrum Bezpieczeństwa ostrzegających przed ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi, których w całym roku 2021 było 17, w tym roku dostaliśmy już 9. Dzieje się coś niepokojącego czy może RCB jest nadaktywne? – Centrum będzie nas bombardować częściej, dlatego że ekstremalne zdarzenia pogodowe, które są skutkami zmiany klimatu, będą występować coraz częściej. Więcej gazów cieplarnianych w atmosferze, stale przez nas wprowadzanych, powoduje, że pochłaniane jest w niej więcej ciepła. Oznacza to, że w atmosferze magazynowane jest więcej energii – bo ciepło to energia – która rozładowuje się częściej i coraz gwałtowniej. Dlatego musimy się przygotować, że RCB będzie nas zawiadamiać częściej, bo takich zjawisk będzie coraz więcej. Według niektórych to nie my zawiniliśmy, że tyle trąb powietrznych niszczy ludzkie siedliska, a całe to ocieplenie klimatu wynika z cyklicznych zmian – takich, które kiedyś powodowały zlodowacenie. Czy nie ma w tym odrobiny racji? – Niestety, różnych durniów nigdy nie brakowało. Podobnie jest z tymi, którzy twierdzą, że szczepionki mają nam wtłoczyć czipy wyprodukowane przez Billa Gatesa, a żadnej pandemii nie ma. Z naukowego punktu widzenia nie mamy wątpliwości, że odpowiedzialni za zwiększoną emisję gazów cieplarnianych, a tym samym za zmianę klimatu, są ludzie. Potwierdzają to raporty Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), mówiące jednoznacznie, że prawdopodobieństwo, że to człowiek jest sprawcą zmiany klimatu na Ziemi, wynosi ponad 95%. To poziom, przy którym weryfikuje się hipotezy naukowe. W żadnym recenzowanym czasopiśmie naukowym nie ma doniesienia, że istnieje jakaś alternatywna teoria co do powodów zmian na Ziemi. Inne naukowe wytłumaczenie tego, co obserwujemy, po prostu nie istnieje. Że są zmiany w pogodzie, widzi każdy. Ale czy możemy realnie się przyczynić do zmiany na lepsze? Czy potrafimy naprawić klimat i zatrzymać spiralę anomalii zarówno w naszym kraju, jak i na świecie? – Szybko nie zatrzymamy tego, co się stało. Rewolucja przemysłowa sprawiła, że średnia temperatura na Ziemi wzrosła już o ok. 1,1 st. C. Porozumienie paryskie z 2015 r. zobowiązujące wszystkie kraje do przedstawienia swoich scenariuszy ograniczenia emisji gazów cieplarnianych ma zapewnić, że wzrost temperatury nie przekroczy 2 st. C, a jeszcze lepiej 1,5 st. C. Rzecz w tym, że gazy cieplarniane mają dosyć długi cykl życia w atmosferze, od 5 do nawet 200 lat. Potrzeba zatem trochę czasu, aby stężenie gazów cieplarnianych powróciło do stanu sprzed rewolucji przemysłowej albo choćby sprzed 30 lat. Gra toczy się więc o to, czy będziemy bezpieczni w takim stanie atmosfery, jaki jest obecnie, czy nie powstrzymamy destrukcyjnych procesów i doprowadzimy do takiej katastrofy klimatycznej, że załamie się dotychczasowa chwiejna równowaga i cały system klimatyczny. Gdyby system klimatyczny ustabilizował się na innym poziomie, mogłoby się okazać, że będzie to absolutnie niszczące dla naszej cywilizacji i gatunku ludzkiego. Polska nie jest wielkim krajem i nasz wpływ na zmiany klimatu jest ograniczony. Kto zawinił najbardziej, że nasze warunki pogodowe się pogarszają? Mówi się, że bardzo szkodliwe są wycinki lasów tropikalnych w Brazylii, że Stany Zjednoczone mają sporo na sumieniu, że Chiny dużo napsuły. A Rosja? – Są dwa poziomy odpowiedzialności. Jest odpowiedzialność historyczna, bo przecież masowa emisja gazów do atmosfery rozpoczęła się jakieś 250 lat temu. W tym znaczeniu największą odpowiedzialność za te zmiany ponoszą USA, bo przypada na nie ok. 28% całkowitej emisji historycznej. Drugi rodzaj odpowiedzialności to emisja w chwili obecnej. W niej przodują Chiny, a na drugim miejscu są USA. Jednak kto jest największym grzesznikiem – to już problem nie tyle gospodarczy, ekologiczny, ile moralny. Przecież większość chińskiej produkcji trafia do krajów rozwiniętych i to my konsumujemy. Wszystkie kraje są zatem w jakimś stopniu winne i dotyczy to także Polski. W jakim procencie? – Nasza historyczna emisja to ok. 1,6% globalnej emisji gazów cieplarnianych. Natomiast nasz obecny udział w emisji to ok. 0,94%. Ochrona klimatu jest sprawą dla rządów oraz międzynarodowych organizacji gospodarczych i ekologicznych. Ale aktywiści apelują do każdego z nas, jakby pojedynczy człowiek mógł

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2022, 2022

Kategorie: Ekologia