Zielonemu pod prąd

Uzyskiwanie czystej energii jest rozwiązaniem przyjaznym dla przyrody, ale często utrapieniem dla inwestorów

Coraz więcej państw nastawia się na produkcję tzw. czystej energii pochodzącej z odnawialnych źródeł, takich jak rzeki i zbiorniki o potencjale hydroenergetycznym, wiatr, słońce, wysypiska, oczyszczalnie oraz tartaki, które są źródłem do produkcji energii z biomasy. Kraje Unii Europejskiej zobowiązały się, że do 2010 r. 12% zużywanej energii będzie pochodziło właśnie z odnawialnych źródeł. Obecnie stanowi ona 6%.
Według przyjętych przez Radę Europy dokumentów, elektryczność produkowana według przyjaznych dla środowiska recept ma stanowić aż jedną piątą wytworzonego prądu. Ale niektóre państwa planują znaczne przekroczenie tych norm. Austria chce do 2010 r. osiągnąć poziom 78,1%, Portugalia 39%, a Dania – 29%. To, czy energia ta pochodzić będzie z małych elektrowni wodnych, wiatrowych czy wykorzystywania biopaliw, będzie zależało od danego kraju. Szwecja czy Austria bardzo rozwinęły elektrownie wodne, a Holandia i Dania – specjalne wiatraki produkujące prąd.

Polska daleko w tyle

Niestety, pod tym względem Polska na razie nie ma czym się pochwalić. Udział energii ze źródeł odnawialnych w bilansie paliwowo-energetycznym Polski wynosi zaledwie 2,5%. Trudno się jednak temu dziwić, skoro na pozyskanie czystej energii wydajemy ze środków publicznych aż 50 razy mniej pieniędzy niż kraje Piętnastki! Jako państwo kandydujące do Unii będziemy musieli do 2010 r. pozyskiwać 7,5% energii odnawialnej, a do 2020 r. – 12%. Tymczasem teraz inwestorzy małych elektrowni wodnych czy elektrowni wiatrowych skarżą się na krzywdzące ich prawo. Wprawdzie rząd wyznaczył minimalne limity „zielonej” energii, którą zakłady energetyczne muszą kupić (2,5%), ale nie określono sumy, jaką muszą za nią zapłacić. W praktyce oznacza to, że wiele zakładów energetycznych oferuje cenę na granicy (a nawet poniżej) opłacalności.
Zdaniem ekologów, nie potrafimy wykorzystać swojej szansy. Polska – twierdzą – jest prawdziwą kopalnią zielonej energii. Powołują się oni na wydaną w ubiegłym roku mapę „Energia odnawialna Polska 2001”. Autorki Elżbieta Tokarska i Małgorzata Kościelska-Chmurko umieściły na niej wszystkie przyłączone do sieci elektrownie wodne, zakłady wód geotermalnych, siłownie wiatrowe, instalacje na biogaz na wysypiskach i przy oczyszczalniach ścieków oraz autonomiczne, kolektory słoneczne, pompy cieplne i instalacje na odpady drzewne i słomę.

Czym Polska bogata

Wśród bogactw, jakimi dysponujemy, trzeba wymienić wody geotermalne nisko- (20-50 st. C) i średniotemperaturowe (50-100 st. C). Występują na prawie 80% powierzchni kraju. Warunki dla ekonomicznej budowy instalacji wykorzystujących ciepło ziemi występują na ok. 25% obszaru kraju. Do głębokości 2,5 tys. m znajdują się wody o temperaturze powyżej 60 st. C i wydajności 100-200 m sześc. na godzinę. Takie preferencyjne możliwości istnieją w utworach dolnej jury na Niżu Polskim w dwóch strefach: Szczecin-Poznań-Łódź i Bydgoszcz-Warszawa. Ponadto w utworach dolnej kredy, lokalnie w okolicach Szczecina i strefie Mogilno-Łódź. Wody geotermalne są też w Sudetach i Karpatach.
Wciąż niewiele jest u nas małych elektrowni wodnych. Szacuje się, że moglibyśmy uzyskiwać ok. 11 tys. MW mocy, gdyby uruchomiono cały potencjał hydroenergetyczny dla energetyki zawodowej i ok. 1200 MW małych elektrowni o znaczeniu lokalnym.
Polska mogłaby stać się zielonym tygrysem, jeśli chodzi o elektrownie wiatrowe. Pokrzepiające informacje dotyczą możliwości wykorzystania biomasy do celów energetycznych. Eksperci oceniają, że polska wieś w 80% mogłaby wyeliminować paliwa kopalne. Potencjał techniczny biomasy dostępnej do celów energetycznych w Polsce wynosi prawie tyle, ile potencjał wszystkich krajów Europy Środkowej razem wziętych.
Wydaje się, że nadzieją dla środowiska i producentów czystej energii jest przyjęcie unijnych norm dotyczących pozyskiwania zielonego prądu.

Wydanie: 2002, 40/2002

Kategorie: Ekologia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy