Manna Słowian

Kiedyś powszechne było spożywanie szczawiu i pokrzywy. Młode pędy pokrzywy po sparzeniu były zjadane jak szparagi Żydów wędrujących przez pustynię Synaj od śmierci głodowej uratowała manna, która wg Biblii była “jako ziarno kolendra biała, a smak miała chleba z miodem”. Prawdopodobnie owa manna to jadalny gatunek porostu, który kruszył się w stanie suchym i był roznoszony przez wiatr (stąd wrażenie, że manna spadała z nieba). Słowianie też mieli swoją mannę, która ratowała ich od śmierci głodowej w okresach wojen i w latach nieurodzaju. W tym przypadku chodzi o bylinę z rodziny traw – mannę jadalną (ponieważ jej drobne ziarniki były spożywane w postaci kaszy, więc nazywano ją również kaszyńcem). Roślina ta, spożywana kiedyś w Polsce i na Rusi, rośnie zwłaszcza na błotnistych łąkach, w rowach i na pobrzeżach wód. “Kobiety wiejskie zbierają ziarna tej trawy latem, w lipcu, “po rosie”, to jest zanim rosa obeschnie; uderzają przetakiem pod kłosy, strząsając w ten sposób ziarno do wnętrza. Ziarno to przygotowują następnie jak inne zboża (np. jak proso) i gotują z niego kaszę, która według mniemania Poleszuków ma być bardzo smaczna”1). W okolicach Grodna zbieractwo manny było tak rozpowszechnione, że mówiło się nawet o “dzikich żniwach”, a ziarniki tej rośliny przynoszono do dworu jako daninę. Manna była sprzedawana na targach, nawet ją eksportowano na Węgry i do północno-wschodnich Niemiec. Kaszyńcem żywiono się również na Wielkorusi i na zachodniej Ukrainie (u nas najpopularniejsza była na Podlasiu oraz w widłach Wisły i Sanu). Manna to tylko jedna z wielu dziko rosnących roślin, którymi dzisiaj karmi się co najwyżej bydło, a z których dawniej sporządzano tzw. potrawy głodowe dla ludzi. Taką rośliną był pospolity chwast pól i ogrodów – komosa biała, nazywana przez Słowian lebiodą (łobodą). Jej młode pędy liściowe jadano jako jarzynę (jak obecnie szpinak). Spożywanie lebiody było praktykowane zwłaszcza na ziemiach polskich, białoruskich, ruskich, bułgarskich i serbskich. Oprócz liści, jedzono też nasiona komosy, z których po zmieszaniu z mąką żytnią pieczono tzw. chleb głodowy. Powszechne było spożywanie szczawiu i pokrzywy. Tak np. na Białorusi młode pędy pokrzywy po sparzeniu były zjadane jak szparagi, a z młodych liści przyrządzano wiosenną zupę jarzynową. Zupę taką jedzono nie tylko na Białorusi i nie tylko w odległych dziesięcioleciach; jako dziecko okupację i pierwsze lata powojenne przeżyłem w okolicach Jasła, gdzie zupa pokrzywowa była wówczas niemal pospolitą bieda-zupą. Do roślin głodowych należał barszcz zwyczajny – duże zielsko rosnące na łękach i w zaroślach. Kwaszone i gotowane młode liście barszczu zastępowały kiszoną kapustę, a z jego łodyg pędzono wódkę. Kwaskowata zupa z barszczu użyczyła swojej nazwy różnym innym barszczom, jak czerwony, biały i ukraiński. W latach wielkiego głodu w niektórych rejonach Polski i Białorusi żywiono się nawet tak pospolitym chwastem jak perz. Jego podziemne części wykopywano, płukano, suszono, następnie drobno siekano i mielono, po czym dodawano do mąki i pieczono chleb. Bogate w skrobię kłącza perzu poddawano fermentacji i robiono z nich wódkę. Jeśli już o wódce mowa, to krótki cytat: “Więc gdy go febra zaczęła trząść przedwczoraj na noc, napił się wódki z dzięglu i nazajutrz poczuł się oczywiście lepiej”2). Dzięgiel, pospolita roślina zielna bagnistych łąk i wilgotnych zarośli, używany był nie tylko do wyrobu gatunkowych wódek o leczniczych właściwościach. Jego łodygi i pąki były też zjadane. Podobnie jak łodygi, liście, młode baldachy, główki kwiatowe, pędy, korzenie, bulwy i cebule wielu innych dzikich roślin, a wśród nich rdestu, który był głodowym pożywieniem nie tylko Słowian, ale też ludów północnej Azji. W geograficznych i etnograficznych opisach krajów słowiańskich są zapisy o takich jadalnych roślinach, jak ognicha, łopucha, mak polny, chaber polny, tasznik, lepnica. Jedzono nawet młode pędy i kwiatostany ostu, torebki nasienne grzebieni i pędy pałki. Na Białorusi i Wielkorusi zbierano i gromadzono całymi workami bulwki i owocujące kłącza skrzypu. Rusini potrafili tak suszyć i warzyć kłącza obrazkowatych, że otrzymywali z nich mąkę. Szczególnie cenne byty owoce dziko rosnących krzewinek, krzewów i drzew: brusznice, czernice, żurawiny, jeżyny, maliny, a także jagody jałowca, jarzębiny, kaliny, czeremchy i tarniny.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 26/2000

Kategorie: Ekologia