Rzeki pod prądem

Rzeki pod prądem

Polskie prawo tworzy iluzję ochrony wód przed ściekami z elektrowni Robert Wawręty – ekspert w zakresie inżynierii środowiska, specjalizujący się w kwestiach związanych ze zrównoważoną gospodarką wodną. Wiceprezes Towarzystwa na rzecz Ziemi. Elektrownie i elektrociepłownie spalające węgiel lub gaz potrzebują ogromnych ilości wody. Te, które mają otwarte systemy chłodzące, pobierają jej kilkadziesiąt razy więcej niż w przypadku obiegów zamkniętych. To wielki, a jednocześnie mało znany problem ekologiczny. – Krajowi producenci energii elektrycznej i ciepła pobierają z wód śródlądowych średnio ok. 6 mld m sześc. wody rocznie, z czego zdecydowana większość trafia do otwartych systemów chłodzących. Wraz z wodą dostają się do nich wczesne stadia rozwojowe ryb. Badania prowadzone od 2018 r. na zlecenie Towarzystwa na rzecz Ziemi wykazały, że tylko w 2021 r. w nadwiślańskich elektrowniach Połaniec i Kozienice zginęło ok. 164 mln larw ryb i narybku, natomiast w elektrowni Ostrołęka B nad Narwią ok. 19 mln. Wiele należało do gatunków chronionych. Działalność tych elektrowni, do których trafia ponad połowa wody pobieranej przez cały krajowy sektor energetyczny, wpływa negatywnie na co najmniej siedem obszarów objętych ochroną w ramach unijnego programu Natura 2000. Szczególnie zagrożoną ostoją jest Przełom Wisły w Małopolsce. Poważne konsekwencje dla przyrody ma nie tylko masowe zabijanie ryb, ale i to, że woda zwracana przez elektrownie do rzek jest znacznie cieplejsza od pobranej. – Średnio o ok. 10 st. C. Zrzut podgrzanych ścieków sprawia, że jeszcze 40 km w dół Wisły temperatura wody jest podwyższona nawet o 1,9 st., w zależności od natężenia przepływu, tymczasem dla wybranych gatunków niebezpieczny jest jej wzrost już o 1 st. Wzrost temperatury zwiększa podatność ryb na substancje toksyczne i sprzyja rozprzestrzenianiu się gatunków obcych, poza tym groźne jest zjawisko szoku termicznego, z którym mieliśmy do czynienia 4 stycznia 2016 r. W Połańcu temperatura wody pobranej z Wisły wynosiła ok. 0 st. C, a zrzuconych wód pochłodniczych – prawie 35 st.; podobne wartości występowały w okolicy elektrowni Kozienice. Temperatura ścieków była tak wysoka, bo do chłodzenia skraplaczy pary powtórnie użyto już wcześniej podgrzanej wody chłodniczej. Jej zrzut doprowadził do śmierci co najmniej 12 ton ryb. Czy woda zwracana przez elektrownię do rzeki różni się od pobranej tylko temperaturą? – Do uzdatniania wód chłodniczych oraz usuwania z instalacji osadów biologicznych, czyli rozwijających się tam glonów i bakterii, elektrownie wykorzystują różnego rodzaju związki chemiczne, w tym zabójcze biocydy. Substancje te są stosowane głównie w zamkniętych systemach chłodzenia, jednak zdarza się używanie ich w obiegach otwartych. Trafiają one ostatecznie do rzeki i mogą stanowić istotne zagrożenie dla organizmów wodnych. Przykładowo budowana elektrownia gazowa w Grudziądzu planuje zużywać w ciągu godziny pracy 25 kg podchlorynu sodu. Łatwo więc policzyć, z jakim ładunkiem biocydów możemy mieć do czynienia w skali roku. Niektóre koncerny energetyczne podkreślają, że ograniczają i kompensują wpływ otwartych układów chłodzenia na ekosystemy wodne. – Przykładem jest Energa, należąca do PKN Orlen. W kontekście negatywnych skutków funkcjonowania elektrowni Ostrołęka B operator ten swego czasu komunikował, że wspomaga zarybianie Narwi. Problem w tym, że trudno jego działania uznać za właściwe. W prowadzonych zarybieniach wykorzystywano gatunki hodowlane, co w wielu cywilizowanych państwach uważa się za szkodliwe w odniesieniu do rzek, a jednocześnie nie uwzględniano takich cennych ryb jak kozy czy kiełbie. Aby faktycznie zredukować wpływ elektrowni na przyrodę, na początek wystarczyłoby zmniejszyć produkcję energii w okresie od połowy kwietnia do końca lipca, kiedy następuje dryf larw i młodego narybku. Spowodowałoby to spadek poboru wody, a więc także ilości zasysanych i zabijanych organizmów. Co istotne, takie działanie nie wymagałoby żadnych nakładów inwestycyjnych. Przepisy nie regulują wszystkich tych zagadnień? – Polskie prawo nie sprzyja ochronie ekosystemów wodnych przed negatywnym oddziaływaniem elektrowni i elektrociepłowni, zwłaszcza w zakresie ich wpływu na tzw. reżim termiczny rzek. Tworzy iluzję ochrony wód, ponieważ z jednej strony wprowadza górny limit temperatury odprowadzanych wód pochłodniczych na poziomie 35 st. C, a z drugiej pozwala na jego nieprzestrzeganie, jeśli wymaga tego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 23/2023

Kategorie: Ekologia, Wywiady