Nauka Przyrody

Świadomość ekologiczna Polaków nie jest zła. Ale wiara w technikę sprawia, że nie czujemy zagrożeń – Zapewnienie szerokiego dostępu do wiedzy o środowisku naturalnym, zachodzących w nim zmianach i zagrożeniach spowodowanych postępem cywilizacyjnym jest jedną z form działania NFOŚiGW. Po latach upowszechniania tej problematyki przez Narodowy Fundusz może pani ocenić, jaka jest świadomość ekologiczna społeczeństwa polskiego u progu XXI wieku? – Świadomość ekologiczna naszego społeczeństwa nie jest zła. Ludzie wiedzą, iż trzeba dbać o środowisko. Zdają sobie sprawę z konsekwencji naruszenia równowagi w naturze, ale zainteresowanie ekologią zeszło na plan dalszy. Potwierdziły to badania przeprowadzone ostatnio przez Instytut na rzecz EKOROZWOJU, wspierane finansowo przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Z naszych wieloletnich doświadczeń i obserwacji wynika, że w dobie gospodarki wolnorynkowej i młodego kapitalizmu pojawiło się w Polsce wiele nowych problemów społecznych i gospodarczych. Ujawniły się bardzo mocno różnice zamożności poszczególnych warstw społecznych. Funkcjonujemy inaczej niż parę lat temu. Ludzie borykają się z problemami związanymi z pracą. Rosną koszty utrzymania. Niełatwo jest również sprostać nowym wymaganiom, związanym z przyszłym członkostwem w Unii Europejskiej. Ale to nie są jedyne przyczyny. Polacy uznali, że są bezpieczni. Przy obecnym rozwoju techniki nie czują już zagrożeń ekologicznych. Wierzą, że można nad nimi zapanować. Ponadto, ich zdaniem, istnieje tyle szczebli administracji rządowej i samorządowej, które zajmują się ochroną środowiska, że nie muszą sobie już tym zaprzątać głowy. Te instytucje ich wyręczą. Nie postrzegają siebie jako niezbędnego pomostu do świadomego gospodarowania środowiskiem. – Żaden, nawet najbardziej nowoczesny, system gospodarowania środowiskiem w wysoko rozwiniętych gospodarczo krajach nie funkcjonuje bez udziału jego obywateli. Jak przekonać o tym Polaków? – Jest to bardzo trudne, ale wszystko zależy od właściwych metod postępowania. Ludzie, uczestniczący w procesie edukowania społeczeństwa, cały czas poszukują najskuteczniejszych sposobów promowania ekologicznych treści. Podstawą jest oczywiście upowszechnienie niezbędnych informacji, dotyczących zrównoważonego rozwoju, funkcjonowania ekosystemów oraz skutków zaburzenia równowagi w przyrodzie. Dla przykładu, jeśli się odprowadza do rzeki nadmierną ilość ścieków, to giną organizmy w niej żyjące. Rzeka ma zdolność samooczyszczania, ale tylko do pewnego stopnia. Jeśli zostanie przekroczony graniczny punkt, do którego można odprowadzać zanieczyszczenia, to zamiera w niej życie biologiczne. To samo dotyczy gleby czy powietrza. Za stan środowiska naturalnego jesteśmy wspólnie odpowiedzialni, bo w tym procesie wszyscy spełniamy określoną rolę, zarówno producenci, użytkownicy, jak i konsumenci, bez względu na miejsce zajmowane w tej hierarchii. Tworzy się swoisty łańcuch powiązań. Producent decyduje o jakości wyrobów, ale my o ich zakupie. Jeżeli środki czystości zawierają zbyt wiele detergentów, które szkodzą środowisku, to możemy z nich zrezygnować i nabyć produkty bezpieczne. Ciągle dokonujemy wyborów. Podobnie jest z zarządzaniem środowiskiem, począwszy np. od zintegrowanego systemu gospodarki odpadami, który jest jednym z jego elementów. Jeżeli człowiek nie włączy się do niego na poziomie swojego gospodarstwa domowego, to ten system nie funkcjonuje. Nie można mówić o selektywnej zbiórce odpadów, jeśli się jej nie zaczyna od siebie. Każdy, wyrzucając śmieci, powinien je sam posegregować. Jeśli tego nie robi, zakłóca funkcjonowanie tego systemu. Tak samo dotyczy oszczędzania wody czy energii. – Raport o stanie świadomości ekologicznej społeczeństwa polskiego potwierdził jednak, że te apele nie skutkują. Jak można zatem wpłynąć na poprawę tej sytuacji? – Do naszej wyobraźni zwykle przemawiają nie hasła i apele, lecz aspekty ekonomiczne. Ludziom trzeba uświadamiać, że ochrona środowiska ma swoje przełożenie komercyjne. Jeśli oszczędzamy energię, gaz czy wodę, mniej za nie płacimy. Kąpiel w wannie jest droższa niż pod prysznicem. Mycie zębów czy naczyń pod bieżącą wodą również. To są przykłady banalne, ale one w sposób istotny rzutują na nasze wydatki. Za opakowania towarów płacimy czasem więcej niż za ich zawartość. Po co kupować odpady, za wywóz których ponosimy dodatkowe opłaty? Wysypiska i tak pękają już w szwach. Te wszystkie działania powiązane ściśle z ekologią mają swój wymiar finansowy. Jak się chroni środowisko, to się także chroni własne finanse. I to właściwie najbardziej do ludzi przemawia. Przykładem może być budownictwo energooszczędne, które przysparza użytkownikom i środowisku wymiernych korzyści. Instalowanie nowoczesnych źródeł ciepła jest tańsze w eksploatacji,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 50/2000

Kategorie: Ekologia