Grabież dzieci ludobójstwem

Grabież dzieci ludobójstwem

Historycy szacują, że do III Rzeszy wywieziono niemal 200 tys. polskich dzieci

W marcu 1947 r. został powołany urząd Pełnomocnika Rządu Polskiego do Rewindykacji Dzieci. Stanowisko to objął dr Roman Hrabar – prawnik pochodzący z Kresów Wschodnich, przed wojną pracownik Prokuratorii Generalnej. Podczas okupacji przebywał w stolicy, gdzie na tajnym Uniwersytecie Warszawskim obronił doktorat z prawa cywilnego. Po powstaniu warszawskim Hrabar trafił do Krakowa i tam został aresztowany przez gestapo. Ostatnie miesiące okupacji spędził w więzieniu policyjnym przy Montelupich. Już pod koniec stycznia 1945 r. przybył do Katowic. Dosłownie kilka godzin po ucieczce Niemców przystąpił, wraz z prowizorycznie zorganizowaną grupą ochotników, do budowania polskiej administracji cywilnej na Górnym Śląsku.

Powierzono mu zadanie zorganizowania opieki społecznej, w tym systemu informacji dla osób poszukujących swoich rodzin. Wtedy Hrabar po raz pierwszy zetknął się z problemem dzieci zaginionych podczas wojny. W lipcu 1945 r. Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej skierowało pismo do wszystkich urzędów wojewódzkich z poleceniem sporządzenia spisu dzieci wywiezionych do Niemiec w czasie wojny. Wiadomo, że wywieziono ich tysiące, zwłaszcza z Górnego Śląska. Nie było jednak na to żadnych dowodów, ponieważ okupant niemiecki starannie zacierał ślady.

W Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach zadanie poszukiwania zaginionych dzieci otrzymał Roman Hrabar, zajmujący się już kwestią zaginionych podczas wojny członków rodzin. Tak rozpoczęła się jego wielka życiowa rola. Początkowo prosił o pomoc prasę i Polski Czerwony Krzyż. Pod koniec sierpnia 1946 r. przyjechała do Polski Eileen Blackley – dyrektorka Głównej Kwatery Poszukiwań Dzieci Administracji Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy i Odbudowy (UNRRA) na Europę. Blackley przekazała Hrabarowi informację, że UNRRA dysponuje danymi wielu dzieci odnalezionych w Niemczech, ale nie może ustalić ich prawdziwej tożsamości.

Hrabar nie od razu mógł rozpocząć współpracę z UNRRA. Żeby stało się to możliwe, wystąpił do rządu w Warszawie o formalne pełnomocnictwo do poszukiwania i rewindykowania zrabowanych dzieci. Minęło wiele miesięcy, zanim władze wyszły naprzeciw jego oczekiwaniom. Zaraz po mianowaniu na pełnomocnika rządu Hrabar pojechał do francuskiej, a następnie amerykańskiej i brytyjskiej strefy okupacyjnej w Niemczech. „Nie posiadamy żadnych informacji, jak poszukuje się dzieci. Przed nami wielka niewiadoma”, zapisał wtedy w dzienniku.

Delegat Polskiego Czerwonego Krzyża na Niemcy ostrzegł go, że będzie miał wrogów wszędzie. Istotnie, niemieccy urzędnicy traktowali misję Hrabara wrogo. Kiedy tylko pojawiały się wątpliwości, nie chcieli wystawiać zaświadczeń. Także amerykańskie i brytyjskie władze mnożyły problemy. Nie chciały repatriować nastolatków bez ich zgody i nie zgadzały się na wyjazd dzieci, które nie mówiły po polsku. Nad Europą opadała już żelazna kurtyna i rozpoczynała się zimna wojna, co wpływało na zaostrzenie stanowiska władz amerykańskich i brytyjskich. Niejednokrotnie odnalezione polskie dzieci przekazywano do adopcji w USA i Wielkiej Brytanii.

Pierwsze powroty

Współpraca układała się Hrabarowi jedynie z UNRRA, która znalazła dokumentację ok. 4 tys. dzieci uprowadzonych z Górnego Śląska. Udało się potwierdzić polskie pochodzenie większości. Pod koniec wiosny 1947 r. pierwsze transporty z małymi repatriantami dotarły do Katowic. Lepiej też układała się współpraca z władzami stref francuskiej i radzieckiej, ponieważ oba te kraje także prowadziły akcję rewindykacji dzieci zrabowanych przez III Rzeszę. Z Francji hitlerowcy zabrali ok. 100 tys. dzieci, a z ZSRR ok. 50 tys.

Do największych sukcesów zespołu Hrabara w pierwszej fazie jego działalności należy zaliczyć odzyskanie 25 dzieci z zakładu w Oberlauringen oraz sióstr Alodii i Darii Witaszek. Były to córki Franciszka Witaszka, wybitnego lekarza i komendanta Związku Odwetu Okręgu Poznańskiego ZWZ/AK, zgilotynowanego 8 stycznia 1943 r. w Forcie VII w Poznaniu. Jego matka Zofia i żona Halina zostały wywiezione 25 marca 1943 r. do KL Auschwitz. Obozy Auschwitz i Ravensbrück przeżyła tylko Halina Witaszek. Natomiast dzieci – pięcioletnia Alodia i czteroletnia Daria – zostały wysłane do tzw. obozu prewencyjnego Policji Bezpieczeństwa dla młodocianych Polaków przy ulicy Przemysłowej w Łodzi. Przeszły tam pozytywnie selekcję rasową, po czym skierowano je do ośrodka germanizacyjnego organizacji Lebensborn w Kaliszu, a stamtąd do ośrodka Lebensbornu w Bad Polzin (obecnie Połczyn-Zdrój). Wtedy zmieniono im nazwisko na Wittke, sfałszowano metryki, wpisując jako miejsce urodzenia Niemcy, i przekazano do adopcji rodzinom niemieckim. Alodia trafiła do rodziny w Meklemburgii, a Daria do Austrii. Tak wyglądała procedura rabunku polskich dzieci przez III Rzeszę. Córki Franciszka Witaszka zostały odzyskane w listopadzie i grudniu 1947 r.

Prowadząc akcję rewindykacyjną w okupowanych przez aliantów Niemczech, Roman Hrabar zdał sobie sprawę ze skali rabunku dzieci. Wedle jego szacunku Niemcy hitlerowskie uprowadziły w celu germanizacji ok. 200 tys. polskich dzieci. Obecnie polscy historycy szacują, że liczba ta mieści się w przedziale od 50 tys. do 200 tys. Historycy niemieccy mówią o 20 tys., co jest liczbą zaniżoną.

Grabież dzieci przez niemieckiego okupanta wynikała z założeń Generalnego Planu Wschodniego, który został opracowany w 1941 r. w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy pod kierunkiem Heinricha Himmlera. Plan ten przewidywał depopulację Europy Środkowo-Wschodniej po wygranej przez Niemcy wojnie. Miało to się stać na drodze eksterminacji bezpośredniej i pośredniej (wysiedlenia na Syberię) 80-85% Polaków, 50% Czechów, 65% Ukraińców, 75% Białorusinów i bliżej nieokreślonej liczby Rosjan. Pozostałych, uznanych za wartościowych rasowo, zamierzano zgermanizować.

Założenia Generalplan Ost, zwłaszcza w kwestii germanizacji dzieci, zaczęto realizować jeszcze podczas wojny. Na ziemiach wcielonych do Rzeszy okupant niemiecki utworzył trzy obozy koncentracyjne dla polskich dzieci: wspomniany obóz przy ulicy Przemysłowej w Łodzi (w 1942 r.), tzw. Prewencyjny Obóz dla Młodzieży Wschodniej w Potulicach pod Bydgoszczą (1943 r.) i obóz karny dla młodocianych w Lubawie na Pomorzu (1942 r.). Oprócz nich funkcjonował jeszcze utworzony w sierpniu 1943 r. obóz karny dla młodocianych narodowości białoruskiej, rosyjskiej i ukraińskiej w Konstantynowie Łódzkim.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 1/2024, dostępnym również w wydaniu elektronicznym

Fot. domena publiczna

 

Wydanie: 01/2024, 2024

Kategorie: Historia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy