01/2024

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Kraj

Sąd na kościelnym polu

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie sprzeciwił się budowie hotelu w Rybakach nad Jeziorem Łańskim, potwierdzając tym racje obrońców przyrody Prawie rok temu obrońcy przyrody skupieni w Stowarzyszeniu Łańskie Cud Natury złożyli do wojewódzkiego sądu administracyjnego skargę na wspólną inwestycję archidiecezji warmińskiej i prywatnego dewelopera. Protestujący argumentowali, że miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego w obrębie miejscowości Rybaki nad Jeziorem Łańskim jest sprzeczny z prawem, bo naruszy chroniony obszar przyrodniczy. Według nich potężny kompleks hotelowy „bezpowrotnie doprowadzi do zatracenia dotychczasowego charakteru miejsca oraz będzie negatywnie oddziaływać na środowisko”. WSA podzielił ich racje i 14 grudnia 2023 r. wydał wyrok, jeszcze nieprawomocny, stwierdzając w całości nieważność uchwały radnych gminy Stawiguda, którzy 12 stycznia 2023 r. taki właśnie plan zagospodarowania przyjęli. O tym kontrowersyjnym projekcie pisaliśmy trzykrotnie, ostatnio w tekście „Koniec wojny na kościelnym polu?” (PRZEGLĄD nr 4/2023), stawiając jednak przy tytule znak zapytania, gdyż obrońcy przyrody zamierzali wystąpić do sądu, aby podważyć uchwałę radnych gminnych w sprawie przyjęcia planu zagospodarowania przestrzennego. Jak planowali, tak zrobili i choć młyny sprawiedliwości mielą powoli, to ich argumenty przekonały sędziów. Na razie nie ma jeszcze uzasadnienia wyroku i gmina może złożyć skargę

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Agnieszka Wolny-Hamkało Felietony

Święto Trzech Królowych

Natalii, Ilonie, Ani Dziś święto Trzech Królowych – niosą sierść zamiast mirry, karmę zamiast kadzidła. U Natalii zawsze budzi mnie kot: świruje na metalowym stoliku, gdzie wieczorem odkładam kolczyki. Popycha je łapą i patrzy, co będzie. Sięgam do walizki po koszulę – pięć kotów tam śpi. Nie da się niczego wyjąć, walizka to najlepsze miejsce, żeby tam być, oprócz zmywarki. Wystarczy ją otworzyć, żeby dwa koty wskoczyły na miękkich łapach w głąb, za wysuniętą kratkę pełną talerzy. Zza porcelany widać tylko kocie oczy, dwa podwójne światła. Natalia rozumie, o co kaman, przynosi smaki. To chyba przekupstwo. Teraz one wychodzą, wygrały tę partię, jak i każdą partię, bo w tym domu są po to, żeby wygrywać. Wczoraj były urodziny Natalii. Na stole stoją kwiaty. – One przewrócą te kwiaty – ostrzega ktoś. – No to co? – mówi poetka. Jasne, że kwiaty istnieją po to, żeby je przewrócić. Najpewniej zrobi to panna Żużel. De Man ląduje na moich udach: ugniatanie. Pracuje w nim jakaś bateria, jakby ktoś zawinął w futro elektryczną szczotkę do zębów. Niech nikt do mnie nie mówi, nawet pięknych rzeczy. Teraz ja i de Manek sobie odczuwamy. Obok Natalia Malek – dotyka i nazywa różne części

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Jeden z dziesięciu

Subiektywny ranking książek 2023 Drodzy Czytelnicy, nie wierzcie w te wszystkie rankingi, topki, pompatyczne zestawienia przygotowane przez portale i gazety, ani grama tam obiektywizmu, próżno szukać w nich uniwersalnej nici. Czytelnicze gusta są niezbadane, dlatego ja proponuję swój jawnie subiektywny ranking, nie udając, że to „ogólnie” najlepsze książki 2023 r. To po prostu poręczne zestawienie cudów, które mnie w mijającym roku spotkały. Co z tych spotkań się wykluło, jaki z nich pożytek, przedstawiam poniżej. 1. John Williams Stoner tłum. Maciej Stroiński Filtry Nudne życie na miarę literatury Odkrycie pierwszych miesięcy roku, które wciąż łapie za serce. „Stoner” to mała wielka książka z pokrętną historią. Wydano ją po raz pierwszy w 1965 r. i… przepadła bez echa. Dopiero w 2006 r. stała się hitem wydawniczym na amerykańskim rynku. W 2014 r. ukazało się polskie tłumaczenie, ale wówczas nad Wisłą nie podzielono entuzjazmu krytyków i czytelników zza Oceanu. Aż dotąd, bo drugie polskie wydanie, z lutego 2023 r., było już wydarzeniem literackim. Dlaczego dosyć tradycyjna powieść, gdzie Wielka Historia jest tylko tłem, zyskała taką popularność? Być może to klasyczna odtrutka na modną tzw. literaturę konfesyjną? Mamy dość tych bebechów emocji? Może tęskniliśmy za opowieściami w stylu „Podróży

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Pięć strategii przejęcia Tajwanu przez Chiny

Od wywierania ciągłego nacisku po pełną inwazję z blokadą i bombardowaniami 5 listopada 2023 r. w witrynie internetowej serwisu Bloomberg ukazał się interesujący artykuł Hala Brandsa, syna amerykańskiego historyka H.W. Brandsa, na temat możliwych scenariuszy opanowania Tajwanu przez Chiny. Fragmenty artykułu prezentujemy poniżej. Brands, absolwent Stanfordu i Yale, wykłada stosunki międzynarodowe na Johns Hopkins University w Baltimore. Jest nie tylko współpracownikiem Bloomberga, pracuje też w American Enterprise Institute. Brands jest autorem wielu książek, które czekają na przetłumaczenie. Ostatnia to napisana wraz z Michaelem Beckleyem „Danger Zone. The Coming Conflict with China” (Strefa zagrożenia. Nadciągający konflikt z Chinami). Konflikty w Ukrainie i Izraelu zdominowały uwagę świata. Miniony rok był zatem relatywnie spokojny, jeśli chodzi o Cieśninę Tajwańską, 2024 może już taki nie być. Na Tajwanie wielkimi krokami zbliżają się wybory prezydenckie. Odbędą się 13 stycznia. Gdy głosowanie się zakończy, Pekin może zechcieć zdyscyplinować nowy rząd tajwański, demonstrując, jak znaczącą siłą – militarną oraz innej natury – dysponuje. (…) Ostatni kryzys z sierpnia 2022 r. przekonał wielu obserwatorów, że chiński przywódca zdecydował się na przywołanie Tajwanu do porządku. Jak poinformował dyrektor CIA

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

Strach zagląda im w oczy

Politycy PiS złapali się telewizji jak tonący brzytwy. Ale się pogubili i za chwilę to przejdzie w groteskę Dr Anna Materska-Sosnowska – prowadzi zajęcia w Katedrze Systemów Politycznych na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW. Członkini zarządu Fundacji Batorego. Doczekaliśmy się okupacji instytucji publicznych przez polityków PiS pod pozorem kontroli poselskiej. Widzieliśmy w mediach, jak zaczynali legitymować przechodzących ludzi, zatrzymywać ich… – Te wydarzenia pokazują dwie rzeczy. Z jednej strony, bezkarność polityków. A z drugiej – niewydolność instytucji i państwa. Politycy w tym, co oni nazywają interwencją poselską, a co kiedyś nazwalibyśmy liberum veto, posunęli się za daleko. Przecież to ma znamiona rebelii! To jest absolutny brak podporządkowania się prawu, normalnym zasadom. Rozumiem, że w takiej sytuacji trudna jest interwencja policji czy sił porządkowych, ale to pokazuje bezhołowie i przekraczanie uprawnień. Niestety, przez ostatnie osiem lat mieliśmy do czynienia z poczuciem pełnej bezkarności ludzi PiS, co w dużym uproszczeniu możemy nazwać: „bez żadnego trybu”. Ale ten czas się kończy. I nawet jeżeli czytam oświadczenie, że przez najbliższe dwa tygodnie nie zostanie wydana decyzja w sprawie zatrzymania panów Kamińskiego i Wąsika, to myślę, że jednak strach zaczyna zaglądać im w oczy. Widziała pani gest Kamińskiego w Sejmie? –

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Grabież dzieci ludobójstwem

Historycy szacują, że do III Rzeszy wywieziono niemal 200 tys. polskich dzieci W marcu 1947 r. został powołany urząd Pełnomocnika Rządu Polskiego do Rewindykacji Dzieci. Stanowisko to objął dr Roman Hrabar – prawnik pochodzący z Kresów Wschodnich, przed wojną pracownik Prokuratorii Generalnej. Podczas okupacji przebywał w stolicy, gdzie na tajnym Uniwersytecie Warszawskim obronił doktorat z prawa cywilnego. Po powstaniu warszawskim Hrabar trafił do Krakowa i tam został aresztowany przez gestapo. Ostatnie miesiące okupacji spędził w więzieniu policyjnym przy Montelupich. Już pod koniec stycznia 1945 r. przybył do Katowic. Dosłownie kilka godzin po ucieczce Niemców przystąpił, wraz z prowizorycznie zorganizowaną grupą ochotników, do budowania polskiej administracji cywilnej na Górnym Śląsku. Powierzono mu zadanie zorganizowania opieki społecznej, w tym systemu informacji dla osób poszukujących swoich rodzin. Wtedy Hrabar po raz pierwszy zetknął się z problemem dzieci zaginionych podczas wojny. W lipcu 1945 r. Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej skierowało pismo do wszystkich urzędów wojewódzkich z poleceniem sporządzenia spisu dzieci wywiezionych do Niemiec w czasie wojny. Wiadomo, że wywieziono ich tysiące, zwłaszcza z Górnego Śląska. Nie było jednak na to żadnych dowodów, ponieważ okupant niemiecki starannie zacierał ślady. W Urzędzie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Euforia i kabaret

Minął rok ważny dla Polski. Siły mroku zostały zagnane do piwnic. Zdumiewa skala emocji. Wszyscy ludzie z mojego otoczenia są w euforii, która nie mija. A to rzadkie w przypadku euforii. Ja sam budzę się codziennie rano z myślą: udało się, zwyciężyliśmy! Jaki był ten rok 2023? Okrzepła nowa centrowa partia stworzona przez Hołownię, a on sam wyrósł na polityka z charyzmą. Powstała koalicja 15 października. Triumfalny powrót Donalda Tuska i przegrana PiS w wyborach. Była rekordowa, niebotyczna frekwencja wyborcza. Akt odbicia mediów publicznych. Bomba roztrzaskała komisję smoleńską, Macierewicz snuje się po świecie z obłędem w oczach. Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński, człowieczek o obliczu szczura, może w końcu pójdą za kratki. Prezes zaciska usta, oczy cały czas zmrużone, jakby nie mógł znieść widoku stanu rzeczy. Żyją echa zgaszenia przez posła Brauna w Sejmie świec chanukowych zapalonych przez „obcych”. Niezwykle ożywiło się antysemickie podziemie. Wielka liczba komentarzy solidaryzujących się z posłem, zjadliwie antysemickich. Zupełnie jakbyśmy znaleźli się w przedwojennej Polsce. Uderza częsty w tych komentarzach argument, że mamy do czynienia z zupełnie inną kulturą. Te osły nie wiedzą, że święto Chanuki obchodził Chrystus, że sam był Żydem, a jego matka Żydówką,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura Wywiady

Stoimy na rozstajach

Ciekawe, czy ten tekst, to pytanie o Godota, nie jest dzisiaj zawracaniem głowy Piotr Cieplak – reżyser spektaklu „Czekając na Godota” w Teatrze Narodowym O wystawieniu „Czekając na Godota” myślał pan od pewnego czasu; jak to u pana bywa – rzecz musiała dojrzeć. Dlaczego właśnie teraz przyszła pora na Becketta? – Rzeczywiście myślałem o tym od dawna, to już jest moje trzecie podejście. Dwukrotnie nie doszło do realizacji z rozmaitych powodów, tak czy owak trwało to wiele lat. Akurat przyszła kolej na ten tekst, ale i on, i twórczość Becketta znajdowały wyraz w moich przedstawieniach, potrafiłbym pokazać palcem cytaty i nawiązania. Słowem, obcuję z tym dramatem od dawien dawna. A jeszcze dodatkowym argumentem za wystawieniem go teraz jest 70. rocznica paryskiej prapremiery. Wtedy to była sztuka rewolucyjna w sensie dramaturgicznym, obowiązywało zupełnie inne myślenie o teatrze. U Becketta objawił się nie tylko teatr absurdu, ale i głęboki egzystencjalizm. Sztuka była nowością nie tylko w sensie formy, ale i treści – doszło do głosu myślenie wcześniej nieobecne w teatrze. Ciekawe, czy ten tekst, będący już klasyką, to pytanie o Godota, nie jest dzisiaj zawracaniem głowy. Przy poprzedniej premierze w Teatrze Narodowym ktoś z branży faktycznie powiedział mi, że to już tekst anachroniczny, że awangarda starzeje się najszybciej. – Przystępowałem

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Od czytelników

Listy od czytelników nr 1/2024

TVP – koniec kłamstwa i chamstwa Mówienie, że poprzednicy robili to samo, a PiS łamało konstytucję i prawo, nie może być usprawiedliwieniem dla podobnych działań obecnie rządzących. Ludzie głosowali nie na Tuska i jego wizję Polski, ale za odsunięciem od władzy partii, która przez ostatnie osiem lat stosowała takie właśnie standardy. Paweł Stawicki Tuskowi łatwo nie będzie Ja nie oczekuję od tego rządu „normalności”! Normalność w polskich warunkach to bałagan, kumoterstwo, klientelizm, arogancja władzy i mandarynat w rządzie i jego okolicy! Ja oczekiwałbym przejrzystości działania i likwidacji mandarynatu, czyli przywilejów dla rządzących: w służbie zdrowia, w komunikacji (limuzyny). Niechby ludzie z rządu byli traktowani tak samo jak normalni obywatele: tak samo oczekiwali w kolejce do lekarza specjalisty, tak samo podróżowali komunikacją publiczną. Byli NASZYMI przedstawicielami. Oczekuję społeczeństwa obywatelskiego bez struktur pionowych. Józef Brzozowski Władza pod lupą Przestaliśmy rozumieć przełożenie art. 10 Konstytucji RP stanowiącego o trójpodziale władzy na poczynania tejże władzy, zarówno starej, jak i – o zgrozo – nowej. Jak to możliwe, że parlamentarzyści, posłowie i senatorowie, stanowiący władzę ustawodawczą, ochoczo – jak pisze red. Domański w komentarzu – maszerują do rządu, stanowiącego władzę wykonawczą? Gdzie tu zasada równowagi i funkcja wzajemnej kontroli? Jeśli np. poseł będący

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

Zabetonowanie systemu nie pomogło

Pozaprawna ochrona kolegów z partii przestaje funkcjonować. Zaczyna działać sprawiedliwość Michał Wawrykiewicz – adwokat, współzałożyciel inicjatywy Wolne Sądy i Komitetu Obrony Sprawiedliwości KOS, członek Stowarzyszenia im. prof. Zbigniewa Hołdy. Uhonorowany m.in. nagrodą im. Teresy Torańskiej za działalność publiczną w 2018 r. Jak Prawo i Sprawiedliwość traktowało prawo w czasie, gdy było u władzy? – Od samego początku miało za nic prawo, konstytucję, standardy europejskie, konwencje, traktaty. To było jego modus operandi od jesieni 2015 r. Pierwszym przykładem był atak na Trybunał Konstytucyjny, kiedy w sposób pozbawiony jakichkolwiek podstaw odwołano trzech prawidłowo powołanych sędziów TK i na ich miejsce wybrano osoby wskazane przez PiS, przy czym warto dodać, że te działania były od samego początku bardzo jednoznacznie i konsekwentnie wspierane przez prezydenta Andrzeja Dudę. To on powoływał nocą dublerów do Trybunału Konstytucyjnego. To on inicjował i podpisywał destruktywne dla wymiaru sprawiedliwości ustawy, to on powoływał i nadal powołuje neosędziów. Po Trybunale Konstytucyjnym nastąpiły zmiany w prokuraturze, w Krajowej Radzie Sądownictwa, w Sądzie Najwyższym, w sądach powszechnych. Te wszystkie procesy, które ignorowały w sposób ostentacyjny jakikolwiek głos ekspercki, środowisk obywatelskich, prawników, pokazały nam, obywatelom, że PiS ma prawo za nic. Prawem był ośrodek decyzyjny przy Nowogrodzkiej. Tak miała być urządzona

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.