Święto Trzech Królowych

Święto Trzech Królowych

Natalii, Ilonie, Ani

Dziś święto Trzech Królowych – niosą sierść zamiast mirry, karmę zamiast kadzidła. U Natalii zawsze budzi mnie kot: świruje na metalowym stoliku, gdzie wieczorem odkładam kolczyki. Popycha je łapą i patrzy, co będzie. Sięgam do walizki po koszulę – pięć kotów tam śpi. Nie da się niczego wyjąć, walizka to najlepsze miejsce, żeby tam być, oprócz zmywarki. Wystarczy ją otworzyć, żeby dwa koty wskoczyły na miękkich łapach w głąb, za wysuniętą kratkę pełną talerzy. Zza porcelany widać tylko kocie oczy, dwa podwójne światła. Natalia rozumie, o co kaman, przynosi smaki. To chyba przekupstwo. Teraz one wychodzą, wygrały tę partię, jak i każdą partię, bo w tym domu są po to, żeby wygrywać.

Wczoraj były urodziny Natalii. Na stole stoją kwiaty. – One przewrócą te kwiaty – ostrzega ktoś. – No to co? – mówi poetka. Jasne, że kwiaty istnieją po to, żeby je przewrócić. Najpewniej zrobi to panna Żużel. De Man ląduje na moich udach: ugniatanie. Pracuje w nim jakaś bateria, jakby ktoś zawinął w futro elektryczną szczotkę do zębów. Niech nikt do mnie nie mówi, nawet pięknych rzeczy. Teraz ja i de Manek sobie odczuwamy. Obok Natalia Malek – dotyka i nazywa różne części kota. Nie wiedziałam, że ma na to słowa. Nie zawsze jest tak spokojnie, czasem fora alarmują Natalię: tu i tu, pod dyktą, w piwnicy – są małe do wzięcia. Ona jedzie, wiezie, wyszczepia, uczy, gdzie sikać. Potem szuka ludzi.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 1/2024, dostępnym również w wydaniu elektronicznym

 

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy