Grecka lekcja dla Europy

Grecka lekcja dla Europy

Po latach bycia czarną owcą UE Grecja pokazuje się jako lider zarządzania w kryzysie zdrowotnym

Dla wielu Greków pewnym rytuałem stało się wyczekiwanie na godz. 18, gdy dwóch mężczyzn, siedzących kilka metrów od siebie za długim stołem w jasno oświetlonym studiu telewizyjnym, codziennie przekazuje bieżące dane na temat epidemii. Specjalista w dziedzinie chorób zakaźnych Sotiris Tsiodras oraz minister obrony cywilnej Nikos Hardalias podają najnowsze fakty i liczbę dziennych zarażeń, z emocjonalną prośbą, by Grecy zostali w domach, gdyż „mimo postępów wojna z wirusem nie została jeszcze wygrana”.

Tsiodras i Hardalias dostali od rządu misję powstrzymania szerzenia się wirusa SARS-CoV-2. Nie bez powodu obaj cieszą się największym zaufaniem publicznym. Choć na początku biuletyny donosiły o wielu zarażeniach i sytuacja wyglądała na poważną, obecnie statystyki w Grecji są optymistyczne. Wysiłki na rzecz zabezpieczenia kraju przed zarazą wydają się skuteczne – wśród 11 mln Greków odnotowano zaledwie 2245 potwierdzonych przypadków zarażenia koronawirusem i 116 ofiar śmiertelnych, znacznie mniej niż w innych częściach Europy (wszystkie dane z 20 kwietnia).

Jak wynika z raportu francuskiego think tanku The Bridge, Grecja osiągnęła lepsze rezultaty niż jakikolwiek inny europejski kraj, bardzo wcześnie podejmując odpowiednie działania. Organizacja porównała reakcje 10 państw europejskich na wybuch epidemii i ich zdolność do powstrzymania jej rozwoju. Stwierdziła, że „dzięki wczesnym i zdecydowanym środkom” Grecji udało się „spłaszczyć krzywą i spowolnić rozprzestrzenianie się wirusa”.

„Kontrast między Grecją – która odwołała wydarzenia publiczne, zamknęła szkoły jeszcze przed wykryciem pierwszych 100 przypadków – a Hiszpanią podejmującą podobne decyzje na znacznie późniejszym etapie epidemii – jest szczególnie uderzający”, zauważają autorzy raportu. Liczba ofiar śmiertelnych jest niższa niż w Belgii (5828) i Holandii (3751), czyli w krajach z podobną populacją, lecz o wiele zamożniejszych.

Wysiłki Grecji coraz częściej dostrzegają media na innych kontynentach. Światowej sławy izraelski historyk i filozof Yuval Noah Harari, autor książki „Sapiens. Od zwierząt do bogów”, w amerykańskiej stacji CBS stwierdził: „Grecja wykonuje niesamowitą robotę, powstrzymując epidemię. Gdybym musiał wybierać między Grecją a Stanami Zjednoczonymi, kto powinien teraz przewodzić światu, zdecydowanie wybrałbym Grecję. Kiedy spojrzymy na działania USA, na to, jak reagują na pandemię, to chyba dobrze, że nie oni decydują o walce z zarazą na świecie”.

Nie tylko historyk docenia działania Greków. Mediolański dziennik „Corriere della Sera” zauważa: „Do 7 kwietnia liczba zgonów spowodowanych przez COVID-19 w kraju wyniosła 81, a osób zarażonych 1832. To bardzo niski odsetek. W Holandii zarażają się 1122 osoby na milion mieszkańców, w Austrii to 1400 osób, a w Belgii 1447. W Grecji – zaledwie 163. Teoretycznie Grecja prezentowała się jako idealna ofiara pandemii”. Dalej możemy przeczytać, że „system opieki zdrowotnej został osłabiony przez dekadę zaciskania pasa, a Grecy, podobnie jak inni południowcy, lubią przebywać poza domem. To warunki sprzyjające wysokiemu odsetkowi zarażeń, szybkiemu zapełnieniu szpitali i bardzo wysokiej śmiertelności. Na szczęście ten scenariusz do tej pory się nie ziścił”. Na koniec włoska gazeta zwróciła uwagę, że to szczególnie Grecy mogą sobie pogratulować właściwej reakcji.

Pierwszy przypadek COVID-19 w Grecji został wykryty 27 lutego, sześć dni po pierwszym zachorowaniu we Włoszech. Ateny, zamiast czekać na rozwój sytuacji, postanowiły natychmiast zamknąć szkoły, a także zakazać zgromadzeń publicznych. Owszem, większość państw w Europie wprowadziła podobne obostrzenia, ale wtedy, gdy liczba zarażonych była już o wiele wyższa.

Gdy Grecja odwoływała karnawał, wielu uważało to za przesadę. W zachodnim mieście Patra, w którym odbywają się najbardziej ekstrawaganckie parady karnawałowe, tysiące osób próbowało sprzeciwić się zakazowi. Mimo to utrzymano go. W ciągu kilku dni zostały zamknięte instytucje publiczne, gastronomia, kluby, centra handlowe i stanowiska archeologiczne. Już 15 marca zablokowano połączenia lotnicze z Hiszpanią i Włochami, a obszary najbardziej dotknięte epidemią na północy kraju zostały szybko objęte ścisłą kwarantanną, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa.

„Nasze szkoły zostały zamknięte przed pierwszym przypadkiem śmiertelnym. Większość państw przez tydzień lub dwa śledziła rozwój sytuacji, a potem opłakiwano stratę dziesiątek ludzkich istnień”, uzasadniał wczesne wprowadzenie środków zaradczych premier Kiriakos Mitsotakis.

Pandemia przyśpieszyła także reformy w administracji, które mają na celu ochronę zdrowia obywateli. „Jedną z pierwszych rzeczy, które zrobiliśmy, aby ograniczyć konieczność opuszczania domów, było umożliwienie obywatelom otrzymywania recept na telefon. Tylko to uratowało około ćwierć miliona ludzi przed wizytą u lekarza w ciągu trzech tygodni”, mówi Kiriakos Pierrakakis, grecki minister ds. zarządzania cyfrowego. Podobne rozwiązanie wprowadzono w urzędach. Dokumenty, które niegdyś należało dostarczyć osobiście, zostały udostępnione online.

„Grecja, podobnie jak Włochy, ma dużą populację osób starszych. Byliśmy świadomi tej rzeczywistości i jednocześnie słabości – powiedział dr Andreas Mentis, który kieruje Greckim Instytutem Pasteura. – Zanim zdiagnozowano pierwszy przypadek, zaczęliśmy badać ludzi i izolować ich. Loty, zwłaszcza z Chin, były monitorowane. Później, kiedy obywatele zaczęli uciekać z Hiszpanii, upewniliśmy się, że zostali poddani kwarantannie w hotelach”. Mentis zasiada w komitecie naukowym, który doradza centroprawicowemu rządowi w sprawie koronawirusa.

Działania greckich władz coraz częściej postrzegane są jako przykład podręcznikowego zarządzania kryzysowego. „Było jasne, że potrzebujemy ekspertów i musimy ich wysłuchać. Nasze społeczeństwo w ostatnich latach przeżywało trudności i wie, kiedy poświęcenie jest niezbędne. Myślę, że to również pozwoliło ludziom na przystosowanie się i zachowanie spokoju”, wyjaśnia Alex Patelis, doradca ekonomiczny premiera.

George Pagoulatos, ekonomista polityczny, który kieruje Hellenic Foundation for European and Foreign Policy (ELIAMEP), zgadza się, że rząd wykazał „bardzo profesjonalne, kierownicze podejście od samego początku”, aczkolwiek w dużej mierze było to podyktowane słabościami narodowymi i ekonomicznymi.

Po prawie dekadzie kryzysu zadłużenia grecka gospodarka skurczyła się o 26%, a służba zdrowia ciągle jest niedofinansowana. Te lata oszczędności spowodowały zmniejszenie wydatków na opiekę zdrowotną o trzy czwarte. Państwo ma bardzo płytkie rezerwy finansowe i mogłoby nie poradzić sobie z gwałtownym wybuchem epidemii. Poza tym od 2010 r. z kraju wyjechało prawie 20 tys. lekarzy. W zeszłym miesiącu liczba łóżek do intensywnej terapii wynosiła zaledwie 560 – rząd zwiększył ją do 910 i zatrudnił ponad 4 tys. dodatkowych lekarzy i pielęgniarek.

Kolejną słabością jest fakt, że jedna czwarta populacji ma ponad 60 lat (greckie społeczeństwo, obok portugalskiego i włoskiego, jest najstarsze w Unii Europejskiej), a osoby w podeszłym wieku są szczególnie narażone na koronawirusa. Te czynniki również zdecydowały, że Ateny zareagowały tak szybko. Pagoulatos dobrze ocenia także dobór personelu odpowiedzialnego za walkę z pandemią: „Wybór znanego naukowca o spokojnym usposobieniu (Sotirisa Tsiodrasa), rozumiejącego powagę sytuacji, był słuszny. Jego autorytet pracownika służby zdrowia umożliwił nienadawanie politycznego charakteru zarządzaniu kryzysowemu, minimalizując w ten sposób poważniejsze spory i sprzyjając wprowadzaniu dalszych środków ostrożności”.

Względny sukces Grecji tłumaczy się też dość bliskimi kontaktami z Włochami. Potworna włoska rzeczywistość mogła odegrać kluczową rolę w greckiej wyobraźni. Una faccia, una razza – ta sama twarz, ta sama rasa. Włosi lubią powtarzać te słowa Grekom, by podkreślić podobieństwo i bliskość narodów.

Po latach bycia czarną owcą UE Grecja pokazuje się dziś jako lider zarządzania w kryzysie zdrowotnym. „Chcemy pokazać, że Grecja jest poważnym krajem. Chcemy, aby ludzie mówili, że poradziła sobie z tym problemem – podkreśla Alex Patelis. – Jeśli nam się uda, to wpłynie na naszą reputację”.

Fot. bewphoto

Wydanie: 18/2020, 2020

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy