Sprzedaż PZL Mielec to kolejny gwóźdź do trumny polskiego przemysłu lotniczego 10 stycznia 2007 r. Paweł Brzezicki, prezes Zarządu Agencji Restrukturyzacji Przemysłu, i United Technologies Corp., spółka zależna słynnego amerykańskiego koncernu Sikorsky Aircraft Corporation, ogłosili podpisanie umowy sprzedaży 100% udziałów Polskich Zakładów Lotniczych w Mielcu, które nastąpiło 18 grudnia 2006 r. Zgodnie z warunkami umowy, finalizacja transakcji kupna PZL Mielec uzależniona jest od uzyskania przez inwestora koniecznych zezwoleń administracyjnych oraz spełnienia przez strony „warunków zawieszających”, według których sytuacja finansowa i organizacyjna PZL Mielec nie może ulec istotnym zmianom. Jankesi obiecują, że w Polsce będą produkowane elementy śmigłowca International Black Hawk, a mielecka fabryka stanie się jedną z „kluczowych”. Warta prawie 300 mln zł transakcja (takie pieniądze, według mediów, mają zainwestować Amerykanie) wywołała emocje. W marcowym numerze „Skrzydlatej Polski” Tomasz Hypki opublikował miażdżący artykuł pod jakże znamiennym tytułem „Przekręt stulecia w Mielcu”, Dowodząc, że to skandaliczny interes, do którego nasz kraj właściwie dołoży. Zdaniem Hypkiego, spółka została sprzedana nie za 300 mln, lecz za 56,1 mln zł (dodatkowych 9,9 mln zł ma stanowić depozyt do ewentualnego rozliczenia w ciągu trzech lat). United Technologies Corp. (ergo Sikorsky – uwaga autora) co prawda zobowiązał się przy tym do spłacenia 16 mln zadłużenia mieleckich zakładów wobec Agencji Restrukturyzacji Przemysłu, jednak – jak podaje Hypki – pieniądze te mają pochodzić ze sprzedaży produkowanych obecnie samolotów, w tym trzech maszyn M28 Skytruck… dla Polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej. W umowie sprzedaży zawarte jest podobno żądanie, by w dniu podpisania dokumentów między ARP a United Technologies Corp. MON zapłaciło 74% ceny owych skytrucków. Innymi słowy, to nie dobrze pojęty biznes, ale zwykła „inżynieria finansowa”, w której pokaźne kwoty pojawiają się i znikają jedynie na papierze, a Agencja Restrukturyzacji Przemysłu w praktyce rezygnuje ze udzielonej Mielcowi pożyczki. Supozycje redaktora Hypkiego spotkały się z ostrym dementi zarządu Mielca, który na swej stronie internetowej dowodzi, że publikacja „sprytnie i tendencyjnie przekazuje prawdy, półprawdy i kłamstwa”, „stanowi wyraz frustracji autora”, który „próbuje osiągnąć założony przez siebie i swoich mocodawców cel”. Jednak nie trzeba być wielkim prorokiem, by przewidzieć, jak za jakiś czas, po utracie władzy przez Prawo i Sprawiedliwość, niezależna prokuratura wyśle do prezesa ARP, Pawła Brzezickiego, oraz członków Zarządu PZL Mielec zaproszenia, „by się stawili”. Wszak prawda jest taka, że sprzedaż mieleckich zakładów to kolejny gwóźdź do trumny polskiego przemysłu lotniczego. Zmierzch Mielca W mojej ocenie, ta decyzja miała wyraźny podtekst polityczny. PiS, które szło do wyborów pod hasłami „rozliczenia złodziejskiej prywatyzacji” i „obrony substancji narodowej” nie protestowało. Przeciwnie pozyskanie inwestora zza oceanu uznano za wielki sukces! Znamienne, że nie uczyniono nic, by zachęcić europejskich producentów – Eurocopter Group wchodzącą w skład European Aeronautic Defence And Space Company (EADS) czy AgustaWestland – do zainteresowania się Mielcem. Nie ma w tym nic dziwnego. W branży lotniczej dla naszych ministrów i premierów (niezależnie od opcji politycznej) liczyły się tylko firmy zza oceanu. Z tego powodu kolejne rządy, bez względu na konsekwencje ekonomiczne, w kwestiach zbrojeniowych – a przemysł lotniczy bez wątpienia to część owej branży – wiązały się z amerykańskimi i izraelskimi spółkami. Przypadek zakupu fińskiego transportera opancerzonego Patria (KTO Rosomak) stanowi wyjątek do reguły. Wyjątek, który poddany został ostatnio surowej ocenie politycznej i medialnej. Z rozmów, które prowadziłem, jednoznacznie wynika, że zakłady PZL Mielec były skazane na umowę z koncernem Sikorsky. Przez lata niedoinwestowane, systematycznie odcinane od rynków zagranicznych, musiały w końcu paść łupem silniejszego partnera. Znamienne, że od lat w wydawanych przez GUS Rocznikach Statystycznych Rzeczypospolitej Polskiej znajdziemy informacje o produkcji kosiarek, odzieży i wyrobów futrzarskich, a nawet truskawek, lecz nie dowiemy się niczego o liczbie wytwarzanych u nas samolotów i śmigłowców! Lecz czegóż się spodziewać po 38-milionowym narodzie, który w 2005 r. (są to ostatnie oficjalne dane) miał „na stanie” 53 samoloty pasażerskie oraz 17 samolotów i śmigłowców sanitarnych wraz z załogą? PZL Mielec, obok PZL Świdnik (w zakładach tych
Tagi:
Marek Czarkowski