Coraz więcej pastorów i księży popiera pomysły przeróbki kosciołów na mieszkania Trwający już od lat kryzys kościołów chrześcijańskich w Europie zachodniej stawia pod znakiem zapytania ich przetrwanie w obecnej postaci. Dotyczy to szczególnie Niemiec, gdzie co rok szeregi Kościołów ewangelickiego i katolickiego opuszcza po ok. 150 tys. osób. Część z nich wyraża w ten sposób sprzeciw wobec polityki obecnego papieża, która ich zdaniem, nie odpowiada wyobrażeniom i potrzebom współczesnego człowieka i społeczeństwa. Inni nie chcą po prostu płacić podatku kościelnego. Istotne osłabienie pozycji Kościoła w już i tak mocno zlaicyzowanej Republice Federalnej przyniosło zjednoczenie Niemiec. W liczącej ok. 17 mln obywateli NRD jedynie 7 mln zaliczało się w poczet członków Kościoła ewangelickiego, a 1,2 mln należało do Kościoła rzymskokatolickiego. Aktywność religijną społeczeństwa enerdowskiego najdobitniej określił jeszcze za czasów NRD jeden z tamtejszych księży, który odpowiadając na odnośne pytanie, stwierdził: „Wczoraj na mszy były trzy osoby: Pan Jezus, jedna stara kobieta i ja”. Także dziś, 11 lat po zjednoczeniu, sytuacja na obszarze życia religijnego społeczeństwa niemieckiego wykazuje wciąż jeszcze znaczne różnice między nowymi a starymi krajami związkowymi. Z badań przeprowadzonych na terenie całych Niemiec wynika, że w landach zachodnich mimo kryzysu w Kościele ewangelickim i katolickim przeważająca część społeczeństwa wciąż należy do jednego z nich, nawet jeśli większość chodzi do kościoła od „czasu do czasu”, „modli się sporadycznie”, a jej wiara w Boga jest „formalnie dość nieokreślona”. Natomiast na terenie byłej NRD tylko co trzecia osoba należy do jednej z obu wymienionych grup wyznaniowych. Większość mieszkańców nowych landów „nigdy nie chodzi do kościoła”, „nigdy się nie modli” i „nie wierzy w Boga”. Naukowcy sądzą, iż można mówić o zerwaniu tam z dotychczasową tradycją na obszarze wiary. Trudna sytuacja obu Kościołów w Niemczech wykazuje podobieństwa sytuacyjne i duchowe z epoką Lutra. Również dziś główny krytyk papieża i Kościoła katolickiego, ksiądz dr Eugen Drewermann, wywodzi się z szeregów duchowieństwa, podobnie jak wykładająca teologię katolicką prof. Uta Ranke-Heinemann czy pozbawiony czasowo prawa wykładania teologii prof. Hans Küng. Te najbardziej znane nazwiska stanowią jedynie egzemplifikację szerokiego w Niemczech ruchu na rzecz przebudowy podstaw funkcjonowania Kościoła katolickiego, nowego zdefiniowania roli i kompetencji papieża oraz rewizji i wycofania wprowadzonych w wyniku postanowień papieskich dogmatów jako „prawd biblijnych”. Należą do nich m.in. żądania zniesienia celibatu księży, dopuszczenia kobiet do piastowania funkcji kapłańskich, a dziewcząt jako ministrantek, wycofania zakazu ponownego zawierania ślubu kościelnego przez rozwiedzionych i zmiany stanowiska Kościoła w odniesieniu do zakazanej przezeń antykoncepcji i regulacji urodzin czy też niezgoda na autorytarny sposób sprawowania władzy przez papieża Jana Pawła II przy obsadzaniu stanowisk kościelnych w różnych krajach. Ze szczególnie mocną krytyką w całych Niemczech spotkał się apel papieża o zaprzestanie sprzedaży środków antykoncepcyjnych w aptekach. Dla popularnego nie tylko w RFN księdza Drewermanna Kościół katolicki jest objawem „stanu choroby społeczeństwa i jednostki” oraz „instytucją przymusu, ucisku, pozbawiania osobowości i niszczenia uczuć”. Dlatego też w swych książkach zaleca księżom szukanie ideału kobiecego nie w św. Maryi – jako „zastępczych fantazji kompensatorskich” prowadzących do „infantylizacji modlących się” – lecz w żyjących realnie kobietach, nawołując ich do współżycia z nimi. Sądzi on, że kult Maryi, „naszpikowany bogato podprogowymi symbolami seksu przysparza nie świętych, lecz chorych aż do granic szaleństwa”. Podaje też, że spośród 18 tys. księży w Niemczech Zachodnich na początku lat 90. ok. 6 tys. żyło w takim związku. Jego zdaniem, przez związek z kobietą stali się „nie gorszymi, lecz lepszymi, a od strony ludzkiej bardziej dojrzałymi księżmi”. Poglądy swe Drewermann wyrażał też wielokrotnie w telewizji niemieckiej, twierdząc, że Kościół od drugiego stulecia poszedł złą drogą, a za jego główny błąd uznał „próbę historyzacji mitów”. Sankcje kościelne w stosunku do Drewermanna, np. odebranie prawa do wykładania teologii i głoszenia kazań kościelnych, wywołały falę solidarności ze strony wiernych i części teologów. Według ankiety monachijskiego Towarzystwa Psychologii Racjonalnej przeprowadzonej w połowie lat 90., aż 79% niemieckich katolików uważało, że Kościół katolicki w sporze z Drewermannem zachował się „nikczemnie, złośliwie i w sposób niegodny Kościoła”. Dla 72%
Tagi:
Andrzej Stach