Hipermarket? Hiperwyzysk!

Hipermarket? Hiperwyzysk!

Pracujesz w markecie lub jesteś klientem? Jesteś świadkiem złego traktowania pracownika marketu? Zgłoś problem na Hiperwyzysk.pl, dzięki czemu powstanie mapa przypadków wyzysku – apelują autorzy strony poświęconej pracownikom handlu, która prowadzona jest pod auspicjami NSZZ „Solidarność”. Strona działa od sierpnia zeszłego roku i można na niej nie tylko się poskarżyć na złe warunki pracy oraz łamanie praw pracowniczych, lecz także zaproponować własne rozwiązanie problemu, który ich dotyczy. A do poprawienia jest bardzo wiele. Mapa Polski umieszczona na stronie cała jest pokryta żółtymi symbolami oznaczającymi miejsca, gdzie pracownicy skarżą się na swoje miejsce pracy. Przepracowani i poniżeni Hiperwyzysk.pl uświadamia też przeciętnemu klientowi supermarketu, co się kryje za uśmiechem obsługującej go kasjerki. Przeciętny pracownik handlu to osoba wyczerpana ponadnormatywnym obciążeniem, nierzadko zmuszana do pracy na kilku stanowiskach. Zarabia niewiele, a przy tym cały czas obawia się o przyszłość, nie mając żadnej pewności dalszego zatrudnienia. Spędzając w pracy wiele godzin, także w niedzielę, narażona jest na stres i mobbing ze strony pracodawcy, który grozi, że jak się nie podoba, to na jej miejsce czekają setki innych.„Pracownicy nie mają krzesła ani możliwości, żeby usiąść choćby na minutę. Przez 6-10 godzin pracy stale muszą chodzić lub stać (nie licząc przerwy śniadaniowej)”, pisze pracownica sklepu z Poznania. „Pracownicy z firm zewnętrznych pracują 10 godzin dziennie przy kasie bez przerwy, mając to rozpisane w grafiku na dwie zmiany. Kierownictwo sklepu robi problem z puszczeniem pracownika choćby na 15 minut bezpłatnej (!) przerwy, twierdząc, że przy tak krótkich zmianach nie należy się chwila odpoczynku i regeneracji sił, przy faktycznym dłuższym obciążeniu pracą. Agencje, z którymi mamy podpisane umowy, umywają ręce, twierdząc, że to sprawy wewnętrzne sklepu, i pozostawiają je do decyzji kierownictwa”, alarmuje zgłoszenie z Gdańska. Jest bezrobocie, więc rób, co ci każę Pracodawcy często wykorzystują trudną sytuację na rynku zatrudnienia, wiedząc, że ludzie desperacko chcą zachować źródło zarobkowania. „Bezrobocie w regionie powoduje, że pracodawca nas upokarza. Mamy niskie pensje, pracujemy bez konkretnej umowy. Zwolnienia następują z dnia na dzień. Horror”, tak opisuje sytuację pracownik jednego z wałbrzyskich sklepów.Zdarza się też, że pracownicy są zmuszani do robienia bezpłatnie czegoś, co nie należy do ich obowiązków. Taka sytuacja miała miejsce np. w Lubaczowie w województwie podkarpackim: „Pracowałem w sklepie, który jest odziałem firmy X z Rzeszowa, i nie radziłbym nikomu pracować w tym kołchozie. Notoryczne jest łamanie przepisów BHP, długości czasu pracy; codzienny stres i mobbing ze strony kierownika. Zarobki to 1,5 tys. zł brutto na miesiąc, po godzinach musieliśmy malować podłogę w markecie, bo prezesowi się nie podobała, a lepiej było do tego wykorzystać pracowników, niż zatrudnić firmę, bo byliśmy za darmo! Używaliśmy do tego farby, którą się maluje pasy na drogach, a więc bardzo trującej, do stosowania tylko na zewnątrz!”.Bardzo często pracodawcy nakładają również na pracowników normy, których wykonanie wymaga morderczego wysiłku. Taki przykład podaje pracownica sklepu z Sokółki w województwie podlaskim: „Pracuję w XXX od października 2011 r. i bardzo się cieszyłam, że mogę pracować na umowę o pracę, i to na czas nieokreślony, niestety nie dość, że tylko na trzy czwarte etatu, co wynosi netto 950 zł miesięcznie bez nadgodzin, to jesteśmy zobligowane do określonego ściśle tempa skanowania, które nie może być niższe niż 1500 na godzinę, a ostatnio oprócz utrzymania tego tempa musimy wydawać znaczki na garnki, które są w promocji, gratisy, wydajemy również reklamówki oraz karty club. Wszystkie przez to mamy obniżone tempo skanowania, a mimo to naciska się, że musimy je utrzymać. Ponadto otrzymaliśmy pismo z centrali w związku z domaganiem się przez związki podwyżek. XXX zapowiedziało, że nie zgodzi się na nie, bo wzrosło bezrobocie i jest kryzys. Nie rozumiem też systemu wynagradzania. Mam określoną stawkę 1230 zł brutto, a jestem również rozliczana za nadgodziny i godziny nocne, to nie wiem, czy pracuję za określoną stawkę czy na godziny? Premii oczywiście nie ma, bo dostajemy jeden bon na 10% zniżki raz w miesiącu, to po prostu śmiech na sali. Ciekawa jestem, czy pracownicy XXX w Anglii i innych krajach unijnych też tak są wynagradzani? Jeżeli nie, to chyba jesteśmy w Polsce nieźle nabijani w butelkę i dyskryminowani”.Pracownicy skarżą się także, że firmy, chcąc obciąć koszty, zwalniają ludzi, przez co ci, którzy zostali, muszą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 30/2012

Kategorie: Kraj