Historia w służbie polityki

Historia w służbie polityki

Rzymianie chcieli wierzyć, że historia jest nauczycielką życia. Do dziś chętnie to powtarzamy, choć całe nasze doświadczenie pokazuje, że jest to nieprawda. Wiele świadczy o tym, że historia niczego nas nie nauczyła. Od lat powtarzamy te same błędy. Polityka historyczna nauczyła nas te błędy racjonalizować, ich powtarzalność uzasadniać przywiązaniem do tradycji, ba, patriotycznym obowiązkiem. Nakazała nam te błędy kochać. Miłość ojczyzny wyrażać się teraz musi bezkrytycznym stosunkiem do jej dziejów, a solidarność narodowa nie pozwala na krytyczną ocenę jakichkolwiek historycznych poczynań naszych rodaków. Przy takich kryteriach podejrzany jest patriotyzm Miłosza czy Michnika, a demoralizujacy wpływ na młodzież Gombrowicza oczywisty. Za to patriotyzm Zjednoczenia „Grunwald” zdaje się spełniać wszystkie kryteria, a grafomaństwo niektórych pisarzy zyskuje wyraźnie na znaczeniu (egzemplifikacje pominę). Dorobek „krakowskiej szkoły historycznej” końca XIX w. i jej krytyczne podejście do dziejów ojczystych zostało ostatecznie uśpione na lata. Dodany w 2006 r. do kodeksu karnego przepis art. 132 a grozi karą więzienia do lat trzech osobie, która „publicznie pomawia Naród Polski o udział, organizowanie lub odpowiedzialność za zbrodnie komunistyczne lub nazistowskie”. Inaczej mówiąc, ustawodawca przyjął większością głosów, że Naród Polski nie uczestniczył nawet i w oczywisty sposób, w żadnym

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2008, 32/2008

Kategorie: Felietony, Jan Widacki
Tagi: Jan Widacki