106 sądów zajmuje się wyłącznie sprawami przemocy ze względu na płeć. Działają nawet w weekendy i święta W samym 2019 r. w Hiszpanii aż 55 kobiet poniosło śmierć z rąk obecnych bądź byłych partnerów. Tak złych statystyk nie odnotowano od pięciu lat. Pierwsza, Rebeca Alexandra Cadete, miała zaledwie 26 lat, gdy została zadźgana nożem przez swojego chłopaka. Ostatnią ofiarą roku była 41-letnia Julia S. zamordowana przez byłego męża. Obie kobiety były matkami, Rebeca osierociła synka, a Julia troje dzieci. Żadna nigdy nie zgłaszała przemocy organom państwowym. Na razie jest za wcześnie, żeby wyjaśnić przyczyny wzrostu przemocy wobec kobiet. Nie wiadomo też, czy mamy do czynienia z tendencją stałą. Przemoc ze względu na płeć to zjawisko złożone, ale wielu specjalistów uważa, że jednym z czynników, które ją nasiliły, jest antykobieca postawa skrajnie prawicowej partii VOX. Lidia Gracia przez wiele miesięcy była nękana przez byłego partnera, który nie mógł się pogodzić z rozstaniem. W końcu zgłosiła sprawę policji. „Musi trzymać się przynajmniej 500 m ode mnie”, mówi mieszkanka Madrytu. Jej prześladowca od trzech lat nosi elektroniczną bransoletę, a odbiornik sygnałów Lidia ma stale przy sobie. „Wiem, gdzie on jest w każdej chwili, więc jeśli się do mnie zbliży, uruchomi się alarm i automatycznie wezwie policję”, mówi kobieta. Od tego czasu przestała być atakowana, dzięki opasce jest o wiele spokojniejsza i bez obaw może wychodzić z domu. W całej Hiszpanii ok. 1350 kobiet jest chronionych przez tego typu urządzenie. Przynosi to wymierne efekty. Żadna korzystająca z niego Hiszpanka nie została zabita ani pobita. Od 15 lat Hiszpania walczy w sposób zinstytucjonalizowany z przemocą wobec kobiet. Od dwóch lat przeznacza 200 mln euro rocznie na kampanie społeczne i pomoc ofiarom. Wokół tej kwestii jednoczą się wymiar sprawiedliwości, urzędnicy, stowarzyszenia i media. W kraju działa wiele grup prokobiecych. Dzięki uświadamianiu społeczeństwa liczba zabójstw kobiet w Hiszpanii spadała. Można powiedzieć, że Hiszpanie wręcz stali się pionierami w walce o prawa kobiet. W 2004 r. socjalistyczny rząd José Zapatera opracował pierwszą ustawę zwalczającą przemoc ze względu na płeć. Projekt ustanowił środki ochronne dla ofiar, takie jak pomoc społeczna, prawna i zmiany na szczeblu sądowym. Wprowadzono również VioGén – skomputeryzowany system monitorowania i ochrony ofiar przez policję. W zależności od stopnia ryzyka każda ofiara otrzymuje spersonalizowany plan bezpieczeństwa i przypisuje się jej funkcjonariusza. W samym Madrycie jest 380 agentów specjalizujących się w działaniach w przypadku przemocy ze względu na płeć. Ponad 1,7 tys. kobiet ofiar przemocy korzysta w tym mieście z pomocy policji. „Ustawa wprowadzona przez rząd Zapatera umożliwiła szkolenie funkcjonariuszy sądowych i społecznych, aby lepiej rozumieli okoliczności tych zbrodni”, informuje Marisa Soleto, prawniczka i dyrektorka Fundacji Kobiet. W całej Hiszpanii istnieje 106 wyspecjalizowanych sądów, które zajmują się wyłącznie sprawami związanymi z przemocą ze względu na płeć. Sądy działają każdego dnia, nawet w weekendy i święta. Często skargę składa samo państwo, po otrzymaniu sygnału od sąsiadów lub po interwencji policji. W takiej sytuacji sędziowie mają 72 godziny na przesłuchania oraz 15 dni na zorganizowanie procesu. „Dzięki ustawie z 2004 r. Hiszpania naprawdę stała się wzorem walki z »męską szowinistyczną przemocą«. Władze intensywnie próbują rozwiązać problem przemocy w kulturze macho. Trzeba raz na zawsze skończyć z dziedzictwem dyktatury Franco”, wyjaśnia Anne-Claire Sanz-Gavillon z uniwersytetu w Rouen, badająca ruchy kobiece w Hiszpanii i Chile. Dlaczego iberyjskie państwo tak walczy z przemocą wobec kobiet? Wydarzeniem, które do tego doprowadziło, była tragiczna śmierć matki ośmiorga dzieci, Any Orantes z Andaluzji. 17 grudnia 1997 r. 60-letnia kobieta została spalona żywcem przez byłego męża. Dziesięć dni wcześniej opowiadała w lokalnej telewizji o piekle, które przechodziła przez prawie 40 lat, o biciu, atakach, upokorzeniu i izolacji. Na wizji Ana Orantes powiedziała, że po tym jak w 1981 r. hiszpańskie prawo zalegalizowało rozwody, złożyła przeciwko mężowi co najmniej 15 skarg, ale nie dostała żadnego wsparcia ze strony państwa. Kiedy w końcu w 1996 r. uzyskała rozwód, sędzia zmusił ją do dzielenia domu z byłym










