Hiszpania zmienia kierunek

Hiszpania zmienia kierunek

Wyborcy ukarali Aznara za Irak i arogancję Po zamachach, które pogrążyły Hiszpanię w żałobie, połowa społeczeństwa tego kraju z radością pomieszaną z żalem po przeszło 200 niewinnie zabitych wita zmianę władzy. Przy ogromnej frekwencji wyborczej, będącej w oczywisty sposób odpowiedzią elektoratu na akty terroru, 42,6% Hiszpanów oddało głosy na socjalistów, podczas gdy rządząca przez ostatnie osiem lat konserwatywna Partia Ludowa (PP) uzyskała 37,7%, tracąc prawie 3,5 mln wyborców i 35 miejsc w parlamencie. W 350-osobowym Kongresie będzie zasiadać 164 socjalistów i 148 konserwatystów, co pozwoli tym pierwszym na samodzielne utworzenie rządu, nawet bez udziału mniejszych ugrupowań, ponieważ konserwatyści są skłóceni z regionalnymi ugrupowaniami nacjonalistycznymi Katalonii i Kraju Basków. A jeszcze na dwa dni przed wyborami wydawało się, że na szczytach władzy niewiele się zmieni. Sondaże mówiły, że wprawdzie konserwatyści premiera José Marii Aznara utracą absolutną większość, ale utrzymają się u władzy. Za cztery, pięć tygodni na czele rządu hiszpańskiego stanie przywódca hiszpańskich socjalistów, 44-letni José Luis Rodriguez Zapatero, polityk o ujmującym uśmiechu, starający się bardziej zjednywać sobie przeciwników, niż ich antagonizować. Zapatero, który do Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) wstąpił już w wieku 16 lat, a 10 lat później został jej najmłodszym deputowanym, to polityk bez doświadczenia w rządach. „Nie jest jeszcze przygotowany do objęcia władzy”, mówią o nim zwolennicy Aznara. Zapatero – pełen nowych idei dotyczących pogodzenia wymogów rynku z zapewnieniem ograniczanego przez rząd Aznara dostępu najszerszych warstw do edukacji, ochrony zdrowia i mieszkań, raczej liberał w polityce finansowej – od razu zapowiedział zwrot w polityce zagranicznej: wycofanie do końca czerwca żołnierzy hiszpańskich z Iraku. Zastrzegł jednak: „Jeśli okupacja nie uzyska wyraźnej sankcji ze strony ONZ”. Koniec osi Blair-Berlusconi-Aznar Niespodziewane zwycięstwo PSOE zmieni równowagę sił w Europie, pozbawiając obóz proamerykańskich zwolenników wojny w Iraku kluczowego sojusznika, a oś Blair-Berlusconi-Aznar stanie się przeszłością – prognozują eksperci w Brukseli. Odpowiedzialny za politykę zagraniczną członek ścisłego kierownictwa PSOE, Manuel Marin, zapytany przeze mnie kilka miesięcy przed wyborami, czy socjaliści w przypadku zdobycia władzy naprawdę są zdecydowani wycofać swój kontyngent wojskowy z Iraku, odpowiedział niemal spontanicznie: „Absolutnie tak!”. Przez ostatnie ćwierćwiecze po śmierci Franco tradycyjna polityka zagraniczna Hiszpanii była kształtowana pod wpływem wielkiego konsensusu politycznego w kilku podstawowych sprawach – mówił Marin. Głównym jej wyznacznikiem jest przynależność do Unii Europejskiej. Jako członek UE Hiszpania ukierunkowuje swą politykę na dwa preferencyjne obszary jej interesów: basen Morza Śródziemnego i Amerykę Łacińską, z którą łączą ją wspólna historia i kultura oraz interesy ekonomiczne. A jaka na być formuła stosunków z USA? – zapytałem przed wyborami Manuela Marina „Hiszpania jako członek UE chce utrzymywać ze Stanami mocne, żywe i zrównoważone stosunki”, brzmiała odpowiedź. Przywrócić poczucie proporcji Rząd socjalistów – dają do zrozumienia w siedzibie kierownictwa PSOE – będzie dążył do szybkiego rozwiązania sprawy konstytucji europejskiej. Co do tego nie ma wątpliwości. Nazajutrz po wygranych wyborach kierownictwo PSOE potwierdza, iż chce powrócić do tradycyjnej koncepcji polityki zagranicznej, która czyniła z Hiszpanii w Europie „wiarygodnego i przewidywalnego partnera”. „Aznar – powiedział mi Marin – uznał, że ma do spełnienia osobistą misję polegającą na wyprowadzeniu Hiszpanii z cienia i uczynienie jej wielkim protagonistą polityki międzynarodowej u boku USA, podporządkowując wszystkie inne cele sojuszowi strategicznemu z Waszyngtonem”. „Tymczasem – podkreślił socjalistyczny polityk w rozmowie z dziennikarzem „Przeglądu” – jesteśmy krajem o średnim potencjale, a w polityce zagranicznej trzeba mieć poczucie proporcji. Decydują możliwości finansowe, inwestycyjne, militarne…”. W Madrycie za potencjalnego kandydata na ministra spraw zagranicznych w rządzie socjalistów uważano byłego sekretarza generalnego NATO, Javiera Solanę. Członek dawnej ekipy Felipe Gonzaleza na razie pozostanie jednak chyba w odwodzie. Według półoficjalnych informacji, szefem dyplomacji zostanie były wysłannik UE na Bliskim Wschodzie, 52-letni Miguel Angel Moratinos. „Zdawaliśmy sobie sprawę z ryzyka i zagrożeń wypływających dla nas wszystkich z powodu bezprawnej wojny w Iraku i niestety Hiszpania za to zapłaciła”, powiedział Moratinos. Wypowiadając

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 13/2004, 2004

Kategorie: Świat